- List z groźbami pod adresem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego był napisany odręcznie, w liczbie mnogiej i podpisany pseudonimem - mówił na konferencji prasowej poseł PiS Waldemar Andzel. Jak dodał nie zawierał on błędów ani inwektyw, a autor, lub autorzy, zarzucają w nim prezesowi PiS, że polskie społeczeństwo jest dzielone.
Zajmujący niecałą stronę list, którego autor, lub autorzy, grożą Kaczyńskiemu śmiercią, jeśli pojawi się w województwie śląskim, został wysłany z Czeladzi na nazwisko Andzela i adres jego biura poselskiego w Będzinie. Do adresata przyszedł w piątek. Odebrał go asystent posła Jarosław Burzawa. Autor grozi w nim, że użyje materiałów wybuchowych.
Burzawa powiadomił policję, posła Andzela i zrobił kserokopię listu. Policjanci zabezpieczyli oryginał.
Prokuratura szuka
Waldemar Andzel zapowiedział, że jeszcze w środę wyśle kopię listu do prokuratora generalnego, "aby podjął działania zmierzające do wykrycia autorów". Ze względu na dobro śledztwa nie chciał cytować listu w całości ani we fragmentach. Poseł nie rozmawiał dotychczas na temat listu z Kaczyńskim.
Szczegółowe badania listu planuje prowadząca czynności sprawdzające w tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Będzinie (Śląskie). - Na pewno zostaną przeprowadzone bardzo drobiazgowe i różnego rodzaju badania listu. Zwróciliśmy się też o pomoc prawną do Warszawy. Z wnioskiem o ściganie autora musi wystąpić pan Jarosław Kaczyński. Groźby karalne to występek ścigany na wniosek osoby, której dotyczą - powiedziała zastępca prokuratora rejonowego w Będzinie Monika Jankowska.
Źródło: PAP, tvn24.pl