Grał przez 101 godzin, 8 minut i 3 sekundy i wygrał. Polak Romuald Koperski prowadzi w księdze rekordów Guinnessa w długodystansowej grze na instrumencie muzycznym. Muzyk usiadł przed klawiaturą w środę.
Na zakończenie bicia rekordu pianista zagrał "Fly me to the moon". Piosenkę napisaną 1954 r., a rozpopularyzowaną przez Franka Sinatrę i Dianę Krall.
Aby pobić rekord, 54-letni podróżnik (i muzyk) musiał na fortepianie grać do godziny 15.08. Do tej pory rekord należał do Węgra Charlesa Brunnera i wynosił 101 godzin i 7 minut. Gdańszczanin rozpoczął próbę pobicia Rekordu Guinnessa w środę o godz. 10.
"Pogram jeszcze kilka godzin"
Żona muzyka - Katarzyna Koperska - mówiła, że "mąż czuje się nadspodziewanie dobrze i jest w znakomitej formie". Ostatnią, około półtoragodzinną przerwę miał minionej nocy. - 95 proc. czasu wykorzystał na sen, resztę przeznaczył na odświeżenie się, masaż i gimnastykę - dodała.
Okazuje się jednak, że to jeszcze nie jest ostateczny koniec. Koperski, tuż po pobiciu rekordu o kilka sekund, zrobił sobie jedynie kilkuminutową przerwę. - Pogram jeszcze klika godzin - powiedział dziennikarzom. Muzyk podziękował organizatorom i publiczności. - Bez nich nie dałbym rady - stwierdził i przyznał, że jak tylko skończy grać pójdzie na zasłużony wypoczynek.
Standardy
Aby koncert mógł uzyskać wpis do księgi rekordów Guinnessa, musiał spełnić kilka rygorystycznych wymogów: odbyć się w miejscu dostępnym dla publiczności całą dobę, a repertuar miał obejmować ogólnie znane utwory z muzyki klasycznej, filmowej, musicali oraz standardy jazzowe. Improwizacja była zakazana. Pianista mógł zacząć powtarzać utwory dopiero po czterech godzinach, a przerwy między nimi mogły trwać do 30 sekund. Na każdą wykonaną godzinę koncertu przysługiwało pięć minut przerwy.
"Nie tracić czasu na potrzeby"
Przed rozpoczęciem bicia rekordu Koperski postanowił, że będzie grać nieprzerwanie i zbierać te pięciominutowe przerwy, tak aby mieć później 120 minut odpoczynku. - W tym czasie, mam nadzieję, prześpię się; pić i jeść chcę jak najmniej, aby nie tracić czasu na potrzeby fizjologiczne - mówił muzyk.
Porażka
Udane bicie rekordu jest jednak poprzedzone porażką. W listopadzie 2004 r. Polak wykonał koncert fortepianowy trwający 54 godziny. Jednak ze względów regulaminowych i niewłaściwego zinterpretowania przerw nie został on wpisany do Księgi Rekordów. Koperskiemu zabrakło wówczas 15 minut do pobicia rekordu.
Romuald Koperski jest z wykształcenia muzykiem, grał przez wiele lat na kontraktach zagranicznych. Jego pasją są też podróże m.in. po Syberii. W 1998 r. przepłynął samotnie 4500 km gumowym pontonem najdłuższą syberyjską rzeką Leną od źródeł w górach bajkalskich do Morza Arktycznego.
Był organizatorem trzech edycji rajdu samochodowego "Transsyberia", w tym trwającej 39 dni najdłuższej i najtrudniejszej wyprawy na świecie "Transsyberia - Gigant 2004". Koperski uczestniczył też w pierwszej w historii ekspedycji samochodowej na trasie Zurych-Nowy Jork (1994).
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24