Wszystko wskazuje na to, że w polskich klinikach in vitro dzieją się rzeczy straszne - powiedział w poniedziałek minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, powtarzając twierdzenie z programu TVN24, o tym jakoby dochodziło do handlu zarodkami. Zdaniem rzecznika rządu Pawła Grasia, słowa ministra sprawiedliwości są szokujące.
Gowin powiedział, że już pięć lat temu, kiedy przygotowywał projekt ustawy bioetycznej, był informowany przez lekarzy o tym, że istnieje zjawisko handlu zarodkami.
- Zarzuty, że nie zgłosiłem tej informacji prokuraturze, są po prostu śmieszne. Po pierwsze handel zarodkami nie jest w Polsce zakazany. Mamy w tej dziedzinie lukę prawną, mówię o tym od wielu lat. Po drugie byłem informowany nie o konkretnych faktach, ale o zjawisku - powiedział Gowin.
Rzcznik rządu Paweł Graś stwierdził, że jeśli Gowin ma wiedzę na temat handlu zarodkami, to powinien poinformować o tym prokuraturę.
Gowin przypomniał, że od pięciu lat jest gotowy projekt ustawy bioetycznej, która likwiduje tę lukę prawną, ale jak się wyraził, klasie politycznej brak odwagi, żeby się zająć tym tematem.
- Efekt jest taki, że w polskich klinikach in vitro dzieją się rzeczy piękne, bo rodzi się nowy człowiek, ale dzieją się też rzeczy straszne - powiedział Gowin.
Straszne jest, że przez 24 lat - jak zazanczył - nie wypracowano regulacji prawnych ws. in vitro. -
Przy obecnym stanie prawnym handel i niszczenie zarodków jest dopuszczalne, bo jest luka prawna - ocenił Gowin.
Jego zdaniem, choć mówił o procederze sprzedaży zarodków od lat, dopiero teraz jest na niego atak. Jak się wyraził, nieprzypadkowo, bo teraz są dowody na ten proceder.
- Dyrektor jednej z klinik sam złożył zawiadomienie o tym, że zniszczono tam ok. 10 tys. zarodków - powiedział Gowin.
Pytany, czy po swojej wypowiedzi spodziewa się kłopotów w rządzie, odpowiedział: - Ja jestem specjalistą od kłopotów.
O handlu zarodkami Gowin mówił wcześniej w wypowiedzi dla programu "Czarno na Białym" w TVN24.
- Możemy z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że na embrionach dokonuje się rozmaitych eksperymentów naukowych, z reguły prowadzących do uśmiercenia tych embrionów - stwierdził.
- W Niemczech nie wolno przeprowadzać eksperymentów naukowych na embrionach, ale na embrionach niemieckich. Natomiast naukowcy niemieccy "importują" embriony z innych krajów, prawdopodobnie także z Polski i na nich przeprowadzają eksperymenty" - dodał.
Wypowiedź Gowina była reakcją na doniesienie do poznańskiej prokuratury, z którego wynika, że w prywatnej klinice okulistycznej w Poznaniu znaleziono pojemnik służący do przechowywania zarodków.
Klinika jeszcze kilka lat temu oprócz działalności okulistycznej, zajmowała się leczeniem bezpłodności i stosowała procedurę in vitro.
"Szokujące słowa"
Zdaniem rzecznika rządu, słowa ministra sprawiedliwości są szokujące. Graś zaznaczył, że zjawisko opisane przez Gowina wydaje się "delikatnie mówiąc, mało prawdopodobne, a nawet wykluczone", więc minister sprawiedliwości będzie musiał także wyjaśnić swoje słowa premierowi.
- Jutro jest Rada Ministrów, więc na pewno będzie okazja do rozmowy również na ten temat - zaznaczył rzecznik rządu.
Poza tym, zdaniem Grasia, Gowin powinien przedstawić wyjaśnienia nie tylko premierowi, ale i całej opinii publicznej.
- Zakładając, że pan minister Gowin ma na ten temat jakąś wiedzę - zaznaczył Graś, dodając, że on sam, ani jak podejrzewa, nikt w rządzie, takiej wiedzy nie posiada.
Małgorzata Kidawa-Błońska z PO powiedziała, że w toku prac nad ustawą dotyczącą in vitro pojawiały się informacje o handlu zarodkami. - Wielokrotnie słyszałam, że w klinikach, które nie trzymają wysokich standardów, jest przypuszczenie, że może dochodzić do handlu zarodkami, ale nigdy nie miałam na to twardego dowodu - zaznaczyła.
Dodała, że może dochodzić do takiego procederu, kiedy nie ma uregulowań prawnych.
Autor: MAC/iga/k / Źródło: tvn24