Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin wystąpił o wszczęcie postępowania sprawdzającego ws. prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku. Jeśli treść nagrań ujawnionych przez "Gazetę Polską Codziennie" potwierdzi się, będzie wnioskował o postępowanie dyscyplinarne. Chce także odwołania sędziego ze stanowiska.
- Wystąpiłem do przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa o natychmiastowe wszczęcie postępowania sprawdzającego wobec prezesa Ryszarda Milewskiego. Jeśli treść nagrania się potwierdzi, oczekuję podjęcia postępowania dyscyplinarnego - powiedział Gowin na konferencji prasowej w Sejmie. - Wystąpiłem również o opinię do Krajowej Rady Sądownictwa w związku z zamiarem odwołania prezesa Milewskiego ze stanowiska - dodał. - Niezależnie od tego, czy to nagranie w 100 procentach odzwierciedla treść, niektóre wypowiedzi urągają zasadzie niezawisłości sędziego i sprzeniewierzają się godności urzędu sędziego - podkreślił.
"Prezes poinformował mnie o rozmowach"
Gowin powiedział, że Milewski poinformował go w środę o dwóch rozmowach z "Kancelarią Premiera" oraz jednym faksie, który otrzymał. - Prezes przedstawiał przebieg rozmowy w inny sposób niż to, jaki dzisiaj wyłania się z nagrania. Nie przesądzam, że treść jest wierna, ale słowa pana prezesa oburzają do żywego. W niezawisłych sądach nie mogą pracować ludzie, którzy są gotowi przyjmować zlecenia polityczne - mówił minister. - Zrobię wszystko, by osoby odpowiedzialne za to poniosły konsekwencje - zaznaczył. Dał dziennikarzom pod rozwagę fakt, że Milewski dopiero po tygodniu opowiedział o zdarzeniu jemu oraz swojej przełożonej prezes Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Minister argumentował, że to, co usłyszał w nagraniu, jest wystarczającą podstawą do wyciągnięcia konsekwencji wobec sędziego. Pozytywnie ocenił decyzję sędziego o poinformowaniu prokuratury o podejrzeniu przestępstwa, skrytykował jednak fakt tak późnego złożenia zawiadomienia (do rozmowy prezesa z "urzędnikiem" doszło 6 września, prokuratura poinformowana została o tym 10 września). Zapewnił również, że zrobi wszystko, by każdy niuans ws. Amber Gold został wyjaśniony. Dodał, że nie ma podstaw, by sądzić, że Ryszard Milewski w przeszłości ulegał naciskom politycznym. - Ale nie ukrywam, że moje zastrzeżenia do jego pracy wiążą się nie tylko ze sprawą Amber Gold - powiedział, nie rozwijając jednak kwestii, jakie to zastrzeżenia.
Jak podało RMF FM, prezes Milewski zdecydował, że poda się do dymisji.
Milewski: miałem powiedzieć, że nie odbieram?
W rozmowie z dziennikarką TVN24 Milewski powtórzył, że rozmowy zostały zmanipulowane, a sprawą zajęła się prokuratura i ABW. - Były dwie rozmowy, są dokumenty, wszystko złożyłem w prokuraturze - mówił. Tłumaczył, że rozmowy łączono przez sekretariat. - Powiedziano mi, że to pilna sprawa. Co miałem powiedzieć: że nie odbieram? Mówili, że dzwonią z kancelarii, więc odbierałem. Dałem się lekko sprowokować, ta rozmowa to tylko wstęp do prowokacji - mówił zdenerwowany Milewski.
Rozmowa "służącego"?
Sprawę tuż po konferencji prasowej ministra Gowina skomentował Andrzej Duda z PiS.
- To jest porażające. Człowiek, który piastuje wysokie stanowisko w wymiarze sprawiedliwości jest człowiekiem dyspozycyjnym wobec kogoś, kto twierdzi, że jest asystentem ministra Arabskiego? Czy to jest rozmowa kogoś, kto czuje się służącym? - oceniał przebieg rozmowy sędziego z dziennikarzem Duda.
Jego zdaniem dziennikarska prowokacja pokazuje "rozmiar patologii w sądzie w Gdańsku" i gdyby sędzia Milewski "był człowiekiem honorowym, sam zrezygnowałby ze stanowiska".
Zdaniem Dudy, do wyjaśnienia sprawy niezbędne będzie powołanie sejmowej komisji śledczej, bo w grę wchodzi w tej sytuacji wyjaśnienie tego, jak działa wymiar sprawiedliwości w Gdańsku. To nie jest problem tylko prokuratury czy sądownictwa, ale też działania administracji państwowej. - Jak można uwierzyć, że ona normalnie działa po czymś takim? - pytał retorycznie i dodał, że "bez komisji śledczej sprawa nie zostanie wyjaśniona do końca".
Nagrania pogrążają prezesa
W czwartek "Gazeta Polska Codziennie" i portal niezależna.pl opublikowały rozmowę, jaką przeprowadził dziennikarz podający się za asystenta szefa Kancelarii Premiera z prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku. W nagraniu "urzędnik" ustala z sędzią Ryszardem Milewskim termin posiedzenia sądu ws. decyzji o areszcie dla Marcina P. oraz umawia go na spotkanie z premierem ws. postępowań dotyczących Amber Gold. Milewski złożył w tej sprawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na pośrednictwie w załatwieniu sprawy w instytucji państwowej. Poprzez swojego rzecznika poinformował, że rozmowa jest częścią większej całości, a całe zdarzenie zostało zmanipulowane.
Autor: jk, adso/tr/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24