- To jest bitwa, która poprawia polską demokrację i polskie państwo. To nie będzie moja, PiS-u, czy demokracji porażka. Nie odbieram tego osobiście - powiedział w programie "Jeden na jeden" w TVN24 prof. Piotr Gliński, odnosząc się do głosowania nad konstruktywnym wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska. Wszystko wskazuje na to, że zakończy się ono porażką Glińskiego.
- To nie są kwestie moich osobistych ambicji - mówił też prof. Gliński w TVN24 - podtrzymując, że jest zadowolony z uczestnictwa w projekcie, którego celem było obalenie rządu koalicji PO-PSL.
Gliński: założę się, że rząd nie przetrwa
- To kwestie ważne dla państwa polskiego. Ja przedstawiłem alternatywę, program, który został omówiony publicznie. Przedstawiłem też alternatywę osobową. W Polsce mamy wielowarstwowy kryzys. Myśmy się odwołali do mądrości i odpowiedzialności parlamentarzystów, pytając ich, czy wolą, żeby Polska dalej dryfowała, czy żeby się zmieniła - wyjaśnił swoje podejście do debaty, jaką Prawo i Sprawiedliwość próbowało organizować od jesieni ub. roku.
Gliński dodał, że jeżeli wniosek o wotum nieufności zakończy się fiaskiem i tak "będzie gotów się założyć", że obecny rząd upadnie. - Szanse, żeby ten rząd dotrwał do końca kadencji, są niewielkie - wyjaśnił kandydat PiS na premiera.
Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy po dzisiejszej porażce w Sejmie wycofa się z polityki. Na pytanie, czy wstąpi do Prawa i Sprawiedliwości, odpowiedział, że w tej chwili "nie ma takich planów". "Nie rozpatrywał" też propozycji startu w wyborach prezydenckich, o której mówi się w kuluarowych rozmowach klubu PiS.
Tablet "to był dobry pomysł"
Prof. Gliński odniósł się też do czwartkowej debaty przed głosowaniem i swojego, "trwającego ponad godzinę" wystąpienia programowego przedstawiającego "alternatywę dla Polski pogrążonej w wielowarstwowym kryzysie".
Uznał, że wyjście na mównicę sejmową Jarosława Kaczyńskiego z tabletem, na którym prezes PiS odtworzył przemówienie Glińskiego był "bardzo dobrym pomysłem". - To był pomysł zaakceptowany przez prezesa i przeze mnie - powiedział kandydat na premiera rządu technicznego. Powiedział też, że "nic nie wie na temat tego", żeby - jak powiedziała marszałek Ewa Kopacz - takimi pomysłami Jarosław Kaczyński "igrał z państwem".
- To była sytuacja specyficzna. Konstytucyjny kandydat na premiera Polski nie został wpuszczony na mównicę. To się w krajach demokratycznych nie zdarza. Konstytucja jest ważniejsza od regulaminu Sejmu. To normalne prawo w debacie, a nie naginanie regulaminu - tłumaczył sytuację, w której PiS-owi odmówiono przedstawienia na sali plenarnej propozycji naukowca.
Autor: adso//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24