Jestem zadowolona, że ktoś nasze racje uwzględnił, ale niezadowolona, że rząd mojej ojczyzny nie zrobił tego wcześniej - tak pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf skomentowała w piątek postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poinformował w piątek, że "Polska zostaje zobowiązana natychmiast zawiesić stosowanie przepisów krajowych dotyczących obniżenia wieku przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego". Jak czytamy w komunikacie TSUE, postanowienie wiceprezesa Trybunału znajduje zastosowanie z mocą wsteczną do sędziów Sądu Najwyższego, których te przepisy dotyczą.
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdof, zapytana przez dziennikarzy o możliwe skutki tej decyzji TSUE, odpowiedziała: - Zobaczymy, jak się do tego ustosunkuje partia i rząd, czy rząd i partia. I my zobaczymy, jak będziemy to analizować. Do czego nas to zobowiązuje, do czego zmusza.
"Prawo nie dział wstecz, o ile prawo nie napisze"
- Ja osobiście jestem zadowolona, że stało się tak, że ktoś nasze racje uwzględnił - mówiła Gersdorf. Podkreśliła, że jest "niezadowolona, że rząd Polski, mojego kraju, mojej ojczyzny, nie zrobił tego wcześniej i musieliśmy stanąć przez Trybunałem Europejskim".
Zaznaczyła przy tym, że Trybunał Europejski "to oczywiście jest też nasz trybunał".
Gersdorf odniosła się do piątkowej wypowiedzi Krzysztofa Szczerskiego, szefa gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy. W rozmowie z dziennikarzami stwierdził on, że "sytuacja działania prawa wstecz jest w ogóle niemożliwa". Zastrzegł, że nie znał jeszcze treści dokumentu TSUE i argumentacji trybunału.
- Prawo nie działa wstecz, o ile prawo nie napisze, że pewne sprawy dotyczą także zaszłych - wskazała Małgorzata Gersdorf.
Autor: akr//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24