Były komendant główny policji gen. Antoni Kowalczyk został uniewinniony od zarzutu niedopełnienia obowiązków służbowych. W grudniu 2007 roku Sąd Rejonowy w Kielcach skazał go na rok i dwa miesiące pozbawienia wolności w tzw. aferze starachowickiej.
Gen. Kowalczyk został uniewinniony od zarzutu niedopełnienia obowiązku, a Sąd Okręgowy w Kielcach skierował do ponownego rozpoznania sprawę składania fałszywych zeznań i zatajania prawdy w śledztwie dotyczącym "afery starachowickiej". Trudno mówić o motywach sądu, ponieważ zarówno cała rozprawa jak i ogłoszenie wyroku odbyło się z wyłączeniem jawności.
- Stało się tak, bo sprawa dotyczyła ważnych spraw, które ze względu na interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy - mówi w TVN24 Artur Adamiec, rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach. I dodaje, że sprawa dotycząca składania fałszywych zeznań wróci do kieleckiego sądu. - Wyrok w sprawie niedopełnienia obowiązków jest prawomocny. Przysługuje jedynie kasacja, którą może wnieść prokurator - mówi Adamiec.
Zawiedziony generał
Kowalczyk po wyjściu z sali rozpraw powiedział dziennikarzom, że spodziewał się, iż będzie uniewinniony od obu zarzutów.
Zdaniem adwokata generała Wojciecha Czecha sąd uniewinniając oskarżonego od zarzutu niezawiadomienia prokuratury o tym, że popełniono przestępstwo, stwierdził, że obrona ma rację i nie można policjantowi tj. człowiekowi tkwiącemu w organach ścigania, postawić zarzutu, iż ich nie zawiadamia.
Co do drugiego zarzutu - według Czecha - sprawa wraca do sądu rejonowego z przyczyn proceduralnych, gdyż sąd pierwszej instancji w tym zakresie "nie sporządził w zasadzie uzasadnienia zgodnie z normami procedury karnej, co uniemożliwiło sądowi drugiej instancji ingerowanie merytoryczne". Jego zdaniem są podstawy do uniewinnienia Kowalczyka także w tym punkcie.
Adwokat powiedział, że proces zacznie się od początku i będzie poszerzony o nowych świadków, których - zdaniem sądu okręgowego - sąd rejonowy nie przesłuchał, a winien przesłuchać.
Na ogłoszeniu wyroku nie było przedstawiciela prokuratury.
Fałszywe zeznania i zatajenie prawdy
W grudniu 2007 roku Sąd Rejonowy w Kielcach skazał byłego komendanta głównego policji, oskarżonego o niedopełnienie obowiązku służbowego oraz składanie fałszywych zeznań i zatajanie prawdy w związku ze sprawą "przecieku starachowickiego", na rok i dwa miesiące pozbawienia wolności. Orzekł wobec niego także trzyletni zakaz zajmowania stanowisk w administracji publicznej. Od wyroku odwołali się Kowalczyk i jego obrońcy.
Wcześniej, w marcu 2006 roku, w pierwszym procesie ten sam sąd uniewinnił Kowalczyka, uznając, że nie informując prokuratury o "przecieku" informacji nt. planowanej akcji CBŚ w Starachowicach i składając fałszywe zeznania, realizował on swoje prawo do obrony. Sąd uznał wówczas, że b. szef policji był pierwszym źródłem "przecieku" i zasugerował, że można by go oskarżyć za ujawnienie tajemnicy państwowej. Od wyroku odwołała się prokuratura.
Korzystniejsze uniewinnienie
Sprawą zajmował się również Sąd Najwyższy, który rozpatrywał apelację. W marcu 2007 roku uchylił pierwszy wyrok sądu rejonowego, ale zastrzegł, że w nowym procesie może znów zapaść uniewinnienie i to nawet korzystniejsze dla byłego szefa policji, bo stwierdzające, że nie popełnił żadnego przestępstwa.
Jak poczta pantoflowa
Były szef policji miał o tajnej policyjnej akcji poinformować byłego wiceszefa MSWiA Zbigniewa Sobotkę z SLD, a ten za pośrednictwem posła Henryka Długosza przekazał te informacje dalej. Policja dowiedziała się o przecieku z podsłuchów telefonicznych. W jednym z nagrań, wywodzący się ze Starachowic poseł SLD Andrzej Jagiełło mówi wprost o planowanej akcji i dodaje, że informacje o niej ma "od Sobotki".
Posłowie i minister skazani
W aferze starachowickiej wyroki usłyszeli już były wiceminister Zbigniew Sobotka, który został skazany na 3,5 roku więzienia i pięcioletni zakaz zajmowania stanowisk w administracji publicznej (były prezydent Aleksander Kwaśniewski go ułaskawił), a także byli posłowie SLD Henryk Długosz na dwa lata i Andrzej Jagiełło na 1,5 roku pozbawienia wolności.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/ Piotr Polak