Formuła regularnych rozmów Polska-Rosja, np. w ramach Komitetu Strategii Współpracy Polsko-Rosyjskiej, nie znajduje dziś uzasadnienia. Unijne wytyczne mówią, by zawieszać takie spotkania, i Polska będzie się tego trzymać - mówi Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, która wkrótce zostanie ambasadorem RP w Moskwie.
Pełczyńska-Nałęcz w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej stwierdza, że mamy obecnie trudne czasy.
- Mamy do czynienia z kryzysem unijno-rosyjskim, a kryzys na linii Polska-Rosja jest elementem tego szerszego. Zamierzam trzymać się linii wyznaczonej przez Unię Europejską. Spójność unijna jest podstawą naszej polityki. Chcę prezentować polski punkt widzenia i Polskę taką, jaka ona rzeczywiście jest: nowoczesną, pokojową, stroniącą od wojen i konfliktów, promującą ład europejski. Ten obraz nie zawsze w Rosji tak wygląda - mówi Pełczyńska-Nałęcz.
Jednak, jak zaznacza, w tej trudnej sytuacji Rosja nie przestaje być ważnym partnerem gospodarczym.
- Mimo ograniczeń, jakie zostały wprowadzone, należy podejmować starania, aby minimalizować straty dla polskiego biznesu - zaznacza. W jej opinii, potrzebne są także intensywne kontakty międzyludzkie po to, żeby kryzys w jak najmniejszym stopniu odbił się na wzajemnym postrzeganiu narodów.
- Ważnym obszarem jest mały ruch graniczny między Kaliningradem a Polską, ale też podróże zwykłych Rosjan do Polski. Chcemy utrzymać wymianę młodzieży prowadzoną przez Centrum Dialogu i Porozumienia - mówi Pełczyńska-Nałęcz.
Kosztowne sankcje
Odnosząc się do rosyjskiego embarga polskie jabłka, Pełczyńska-Nałęcz stwierdza, że kraje Unii Europejskiej liczą się ze stratami wprowadzając sankcje wobec Rosji.
- Dolegliwość takiej polityki nie dotyczy tylko Polski, ale także innych krajów, każdego w inny sposób. Dolegliwość dla Polski nie jest zupełnie nieoczekiwana. Braliśmy coś takiego pod uwagę jako możliwy, negatywny scenariusz. Główne działania w tej sprawie są między Warszawą a Unią, a następnie Komisją Europejską i Moskwą. To Komisja powinna nas reprezentować w tym sporze z Rosją - w naszym przekonaniu, że restrykcje są bezzasadne - mówi Pełczyńska-Nałęcz.
Pytana, czy ostatnie sankcje nałożone przez Unię i USA na Rosję zmuszą Moskwę do zmiany kursu, odpowiada, że "sankcje są obustronnie kosztowne".
- Są instrumentem, który ma prowadzić do politycznego rozwiązania konfliktu na Ukrainie. Sankcje nie są celem samym w sobie. Czy doprowadzą do zmiany kursu? Do rozmowy trzeba dwojga. Mamy nadzieję, że ta polityka unijna doprowadzi do dobrego, pokojowego porozumienia.
Autor: MAC/kka / Źródło: PAP