W sytuacji, jakiej jesteśmy, głos ofiar jest bezcenny, chociaż tak trudny, bo musi być publiczny. Zabrnęliśmy w tak ślepy zaułek, że niestety tylko głos ofiar może cokolwiek zmienić - powiedział w TVN24 ojciec Paweł Gużyński. Odniósł się do drugiego filmu dokumentalnego braci Tomasza i Marka Sekielskich o pedofilii wśród księży "Zabawa w chowanego". Jak mówił, "biskupi nie poszli po rozum do głowy". - Polscy biskupi zachowują się tak samo, jak wszyscy inni biskupi na świecie przed nimi i to jest absolutnie fatalne - dodał.
W sobotę miał premierę drugi film dokumentalny braci Tomasza i Marka Sekielskich o pedofilii wśród księży. "Zabawa w chowanego" skupia się na historii trzech molestowanych przez jednego księdza chłopców. Poruszono w nim także kwestię przenoszenia księży, podejrzewanych o molestowanie seksualne nieletnich, do innych parafii. "Zabawa w chowanego" ma swoją premierę niemal dokładnie rok po ukazaniu się pierwszego filmu Sekielskich dotyczącego pedofilii wśród polskich duchownych - "Tylko nie mów nikomu".
"Głos ofiar jest bezcenny, chociaż tak trudny, bo musi być publiczny"
Ojciec Paweł Gużyński we "Wstajesz i weekend" w TVN24 podkreślił, że "w sytuacji, jakiej jesteśmy, głos ofiar jest bezcenny, chociaż tak trudny, bo musi być publiczny". - Zabrnęliśmy w tak ślepy zaułek, że niestety tylko głos ofiar w tej chwili może cokolwiek zmienić - mówił.
- Biskupi nie poszli po rozum do głowy po doświadczeniach amerykańskich, irlandzkich, holenderskich, niemieckich i wszelkich innych, jakie się zdarzyły. Wydaje się, że dobry pożytek z rozumu polega także na tym, że wyciągamy wnioski z cudzych błędów, tymczasem polscy biskupi nie poszli po rozum do głowy. Mimo, że cały świat kościelny wie już, jak to działa, to polscy biskupi zachowują się tak samo, jak wszyscy inni biskupi na świecie przed nimi i to jest absolutnie fatalne - skomentował ojciec Gużyński.
Jego zdaniem "w opisanej przez braci Sekielskich historii wszystko jest podręcznikowe". - Wszystko jest podręcznikowe w tym, jak reaguje kuria. To się dzieje według scenariuszy dawno temu napisanych - zaznaczył.
- Wszyscy na świecie już dawno wiedzą, że te mechanizmy tak będą działały, dlatego tak bardzo podkreśliłem bezcenność świadectwa ofiar, które w tej chwili jest jedyną rzeczą, która może ocalić tę całą historię, to znaczy poprowadzić nas do dobrych i mądrych rozwiązań - powiedział zakonnik.
"Miernoty nie rozumieją, miernoty nie współczują, miernoty ukrywają"
Ojciec Gużyński przyznał również, że "ta historia jest kolejnym kamyczkiem do ogródka dyskusji pod tytułem rozdział Kościoła od państwa". - Ja to postuluję od lat, od lat dostaję za to po plecach. Kwestia mądrego rozdziału Kościoła od państwa musi stanąć w całkowicie nowy sposób. To jest kolejna rzecz, wobec której biskupom kompletnie brak wyobraźni i kompletnie brak wiedzy - ocenił.
- My niestety w tej chwili nie tylko w Kościele, ale w życiu społecznym i politycznym, jesteśmy skazani na dyktaturę miernot. Miernoty nie rozumieją, miernoty nie współczują, miernoty ukrywają - komentował.
Jak podkreślał ojciec Gużyński, "mamy do czynienia dzisiaj w życiu religijnym, społecznym, politycznym z ludźmi, których format osobowości nie radzi sobie z ciężarem problemów, jaki powinni unieść". - Mam nadzieję, że ludzi o wystarczającej sile ducha, sile charakteru, wystarczy do tego, żeby jednak się temu przeciwstawić. Mamy dzisiaj w kulturze polskiej, europejskiej, światowej do czynienia ze swoistym buntem mas, ze swoistą dyktaturą miernot - mówił.
Przyznał także, że "trzeba mieć pewną siłę ducha w sobie, żeby umieć się temu przeciwstawić, żeby umieć reagować". - Namawiam księży, nie do buntu wobec Kościoła, nie do postawy negatywnej, destrukcyjnej, tylko do mądrego sprzeciwu i mądrej dojrzałości. Wszędzie tam, gdzie widzimy zło, trzeba się mu przeciwstawić - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24