Chociaż powódź jest tragedią dla tysięcy Polaków, to część mieszkańców Warszawy traktuje ją jako rozrywkę. W piątek wieczorem tłumy ludzi gromadziły się na stołecznych mostach obserwując Wisłę, przez którą przepływa kulminacyjna fala.
Na ulicach wzdłuż Wisły - Wybrzeżu Gdańskim, Wale Miedzeszyńskim - przez cały dzień tworzyły się korki. Zdaniem stołecznego taksówkarza, Roberta Augustyniaka, kierowcy chcieli obejrzeć rzekę, dlatego zwalniali i ruch się tamował. Po południu korki zwiększyły się na Wale Miedzeszyńskim, bo strażacy umacniali tam zaporę.
- Mam wrażenie, że warszawiacy traktują falę jako atrakcję, bo dla większości nie jest zagrożeniem. Ale jak pomyśleć o tych ludziach, którzy na południu Polski stracili cały dobytek w powodzi, to robi się bardzo przykro - powiedział kierowca.
Strach, ale i ciekawość
Bo choć fala łączy się z olbrzymią tragedią, to jest też niecodziennym zjawiskiem. - Nigdy nie widziałem tak wysokiej fali na Wiśle, a mieszkam w Warszawie od urodzenia - powiedział 63-letni pan Włodzimierz, który obserwował rzekę z Mostu Poniatowskiego. Przyszedł razem z 8-letnim wnukiem, który fotografował wodę.
Z chodnika przy Wale Miedzeszyńskim zdjęcia zalanych terenów robił też pan Andrzej. - Mieszkamy po drugiej stronie ulicy, na Gocławiu. Mam na parterze warsztat samochodowy, gdyby wał przepuścił, miałbym problem. Trochę się niepokoję - powiedział. Robił zdjęcia zalanych basenów - z wody wystawały jedynie szczyty niebieskich zjeżdżalni. - Jeszcze wczoraj było widać zarys basenów; dziś trudno się domyślić, co to jest - dodał.
"Nie utrudniać"
Nad bezpieczeństwem gapiów i nad tym, aby nie przeszkadzali w działaniach służb czuwa też policja i wolontariusze, w tym harcerze. - Zabezpieczamy teren, by cywile nie zbliżali się do najbardziej niebezpiecznych rejonów - wyjaśnił Adrian Smyczyński, ochotnik z ZHP. Jak dodał, niektórzy warszawiacy się awanturują, szczególnie ci pod wpływem alkoholu. Władze stolicy przypomijaną, że za utrudnianie prac służbom grożą wysokie kary finansowe.
mkg//mat
Źródło: PAP, tvn24.pl