Zanim przystąpiliśmy do reform, Polska była krajem korporacji prawniczej - oświadczył w "Faktach po Faktach" minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Odniósł się też do krytyki jego działań ze strony profesora Adama Strzembosza, byłego Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. - Uważam, że popełnił błędy, błądzi i w tych błędach trwa - mówił Ziobro o Strzemboszu.
Minister sprawiedliwości stwierdził w "Faktach po Faktach", że zanim Prawo i Sprawiedliwość przystąpiło do wprowadzania zmian w wymiarze sprawiedliwości, Polska "była krajem korporacji prawniczej, sądowej, która rządziła w sposób bardzo nietransparentny w obszarze wymiaru sprawiedliwości, poza kontrolą demokratyczną".
Ziobro ocenił, że wcześniej, przed zmianami, kontrola parlamentu i polskiego społeczeństwa nad sądownictwem "była w zasadzie żadna".
- Istotą państwa demokratycznego jest to, że poszczególne władze w ramach balansu wpływają na siebie i kontrolują się w sposób realny - przekonywał.
Ziobro dodał jednocześnie, że nie zgadza się z opiniami sędziów, którzy mówią o sobie, iż są "nadzwyczajną kastą". - Nie ma zgody mojej na takie myślenie. Potrzebny jest tlen, który wprowadzamy do tego powietrza, związany z realną kontrolą i balansem poszczególnych władz. Wyraża się to między innymi tak, że wprowadzamy do KRS-u [Krajowej Rady Sądownictwa - przyp. red.] sędziów wybieranych głosem większości 3/5 parlamentu - podkreślił.
"Popełnił błędy, błądzi i w tych błędach trwa"
Zbigniew Ziobro odniósł się też do krytyki, jaką pod adresem zmian wprowadzanych przez Prawo i Sprawiedliwość w wymiarze sprawiedliwości formułował profesor Adam Strzembosz, były Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego i były przewodniczący Trybunału Stanu.
- Pan Strzembosz nie jest dla mnie autorytetem w zakresie systemu wymiaru sprawiedliwości. Uważam, że popełnił błędy, błądzi i w tych błędach trwa - powiedział Ziobro. - Ludzie czasami trwają w błędzie, nawet jeśli są ludźmi, którzy mieli swoje zasługi wcześniej - dodał.
Reforma w wymiarze sprawiedliwości - jak to określił szef resortu - jest "tak spóźniona, między innymi z tego powodu, że wtedy nie została przeprowadzona, kiedy profesor Strzembosz miał wpływ na sądownictwo i mógł ją przeprowadzić".
- Mógł wykorzystać swój autorytet po to, aby usunąć z sądownictwa ludzi, którzy byli niegodni, aby dzierżyć tak wielką władzę. Mógł doprowadzić do rozliczenia tych, którzy wydawali wyroki na generała Fieldorfa "Nila" - dodał gość "Faktów po Faktach", przypominając postać skazanego przez stalinowski wymiar sprawiedliwości generała Augusta Emila Fieldorfa, byłego zastępcę Komendanta Głównego Armii Krajowej.
Wyrok śmierci na generale "Nilu" wykonano 24 lutego 1953 roku.
Pogląd "na podstawie relacji medialnych"
Sąd ekstradycyjny w Dublinie 12 marca wstrzymał ekstradycję podejrzanego o popełnienie przestępstw narkotykowych Artura C. do Polski. Dubliński sąd wystąpił do Trybunału Sprawiedliwości UE o orzeczenie, czy można dokonać ekstradycji Polaka, skoro w Polsce zagrożona jest praworządność.
Zbigniew Ziobro ocenił, że sędzia irlandzkiego sądu formułuje swój pogląd "na podstawie relacji medialnych", które do niej docierają. - To jest dla nas instruktywne, dające do myślenia, gdy przedstawiciele resortu [sprawiedliwości - red] spotykają się w poszczególnych stolicach europejskich i informują, jak rzeczywiście polskie zmiany wyglądają, czym są spowodowane. Wówczas otwierają się oczy tym przedstawicielom sądownictwa, rządów, z którymi się spotykamy i zaczynają patrzeć na nasze zmiany ze zrozumieniem, akceptacją i aprobatą - przekonywał minister sprawiedliwości.
Zapewnił też, że jest "spokojny", jeśli chodzi o wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE.
Ziobro: chodzi o symboliczne rozliczenie spraw z PRL
Ziobro pytany był w "Faktach po Faktach" o sędziego Andrzeja Kryże, który skazywał opozycjonistów w czasach PRL, a później pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości, którym zarządzał Ziobro.
- Sędzia Kryże wielokrotnie przeprosił za błędy, które popełnił w 1979 roku. Nie orzekał w procesach politycznych, ale podtrzymał wyrok kolegium wykroczeń w okresie PRL-u i uznawał, że jest to zdarzenie, które ciąży na jego karierze i za to potrafił przepraszać - podkreślił minister.
Ziobro dodał, że "nie chodzi o to, żeby doprowadzić do bezwzględnej rozprawy ze wszystkimi, którzy byli uwikłani w okres PRL, ale żeby w sensie symbolicznym te sprawy rozliczyć".
Odniósł się też do postaci Stanisława Piotrowicza, który w czasach PRL był prokuratorem, a teraz stał się twarzą reform PiS-u.
- Nie śledziłem dokładnie pracy Piotrowicza. Z informacji, które do mnie dotarły ze strony osób z IPN, które badały sprawę Piotrowicza, wynika, że stawiane mu zarzuty są mocno przerysowane i na wyrost - powiedział Ziobro.
"Wielka batalia polityczna"
Ziobro był pytany o opinie Komisji Europejskiej, Komisji Weneckiej i innych autorytetów, które mówią o łamaniu ustawy zasadniczej przy zmianach w Trybunale Konstytucyjnym.
Ocenił, że "sprawa polskiego sądownictwa jest przedmiotem wielkiej batalii politycznej".
- Andrzej Duda, kiedy został wybrany, apelował, żeby Platforma Obywatelska nie manipulowała przy ustawie dotyczącej wyborów sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Zmanipulowała i rozpoczęła pewien proces, którego efekty widzieliśmy. Gdzie wtedy były te wszystkie instytucje? - pytał Ziobro.
Jak dodał, "to pokazuje brak bezstronności i obiektywizmu tych autorytetów". - Wtedy im to nie przeszkadzało - podkreślił.
Odniósł się też do znaczącego spadku ilości orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego po jego reformie.
Ocenił, że "zmiana jest co do jakości i wagi spraw, które są rozpoznawane".
Jednocześnie zaznaczył, że "nie jest odpowiedzialny za Trybunał Konstytucyjny i nie jest w stanie podjąć merytorycznej dyskusji o sposobie jego funkcjonowania".
Proces wyboru sędziów do KRS "powinien być jawny"
Ziobro poruszył też kwestię wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa i jawności tego, kto zgłaszał kandydatów.
Podkreślił, że "nie ma nic przeciwko temu, by proces wyboru do KRS był jawny". - Jeśli wyjdzie z Ministerstwa Sprawiedliwości ustawa dotycząca KRS, to będzie w niej punkt przewidujący jawność i będzie można ujawnić wszystkie nazwiska sędziów, którzy podpisali się pod listami poparcia kandydatów. Powinno to być jawne - powiedział gość "Faktów po Faktach".
"Liczy się treść, przyczyna, uzasadnienie"
Ziobro poruszył też kwestię odwołanych przez niego prezesów i wiceprezesów sądów, którzy o decyzji ministra często dowiadywali się za pośrednictwem faksu.
- Jeżeli podejmuje się taką decyzję w stosunku do wielu sędziów naraz i wielu sądów jednocześnie, to nie jest możliwe w sposób techniczny, żeby wiceminister odpowiedzialny za sądownictwo był w każdym miejscu w Polsce, spotykał się z prezesem sądu i przedkładał mu decyzję - tłumaczył minister.
Jego zdaniem "robienie z tego problemu jest przerostem formy nad treścią". - Liczy się treść, przyczyna, uzasadnienie, a to uzasadnienie zawsze było racjonalne i zasadne - przekonywał.
- W wielu organizacjach i instytucjach można podejmować decyzje o odwołaniu kierownictwa, kiedy odpowiedzialny za to organ tak ocenia, czyli na przykład w tym wypadku, że dany prezes sądu w sposób niewystarczający dba o organizację pracy - dodał prokurator generalny.
Zmiany w Kodeksie karnym
Minister sprawiedliwości mówił też o zapowiedzianych zmianach w Kodeksie karnym.
- W Polsce jest ogromna ilość wyroków w zawieszeniu, które są pseudokarą. Chcemy, aby w niektórych wypadkach, jeżeli mamy do czynienia ze sprawcą, który nie jest bardzo zdemoralizowany, ale popełnia przestępstwa uciążliwe, żeby nim wstrząsnąć, dać mu do myślenia i skłonić, żeby nie chciał już wchodzić na drogę przestępstwa - podkreślił.
- Z drugiej strony, jeśli mamy do czynienia z bardzo groźnymi bandytami, dopuszczającymi się ciężkich przestępstw (...), chcemy ich izolować na wiele, wiele lat - powiedział Ziobro.
Autor: ads//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24