Wydawca "Faktu" ma przeprosić marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego za nieprawdziwą informację, jakoby zapłacił służbową kartą za swą urodzinową kolację - orzekł nieprawomocnie Sąd Okręgowy w Warszawie.
W czwartek sąd częściowo uwzględnił pozew o ochronę dóbr osobistych Sikorskiego wobec spółki Ringier Axel Springer Polska. Marszałek Sejmu domagał się od niej przeprosin w "Fakcie" i zapłaty dla siebie 50 tys. zł. Sąd nakazał przeprosiny, oddalił zaś roszczenie finansowe.
Pełnomocnik pozwanej spółki, który wnosił o oddalenie pozwu, zapowiada apelację. Kwestionuje, by doszło do naruszenia dóbr Sikorskiego. Apelację zapowiedziała też pełnomocniczka ministra - co do nieuwzględnienia roszczenia finansowego. "Sąd: faktPL skłamał i ma mnie przeprosić. Dość szczucia" - napisał na Twitterze Radosław Sikorski. Do sprawy odniósł się też jego pełnomocnik Roman Giertych. "Fakt na kolanach przed Sikorskim. Musi odszczekiwać za art." - skomentował.
@sikorskiradek: Sąd: @faktPL skłamał i ma mnie przeprosić. Dość szczucia.
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) marzec 5, 2015
Chodziło o jedno zdanie
Przedmiotem procesu było jedno zdanie z artykułu "Faktu" z maja 2014 r.: "A to znów zapłacił służbową kartą za prywatną, urodzinową kolację". Głównym tematem artykułu pt. "Pożałował 13 zł na dowóz pizzy" było dowiezienie przez funkcjonariuszy BOR pizzy do domu ówczesnego szefa MSZ w Chobielinie.
Zeznając jako powód, Sikorski mówił, że "od 2008 r. nie ma służbowej karty kredytowej". - Płaciłem z własnych pieniędzy - dodał. Oświadczył, że wskutek tej publikacji odniósł szkody polityczne (jak np. interpelacja poselska opozycji) i wizerunkowe (spadek zaufania w sondażach) - jak również co do "perspektyw życiowych". Pełnomocnik wydawcy "Faktu" mec. Tobiasz Szychowski podkreślał, że powód wyrwał z kontekstu jedno zdanie, wytaczając za nie proces, a nie pozwał za resztę artykułu o dowozie pizzy przez BOR - czym pośrednio przyznał prawdziwość tego faktu. - Przecież taki dojazd oficerów BOR to wydatek z publicznych pieniędzy - mówił przed sądem mecenas. Według niego nie można wydawać z publicznych pieniędzy nawet 13 zł (taki miał być koszt dowozu pizzy wg "Faktu").
"Powoda przedstawiono w złym świetle"
Pełnomocnik Sikorskiego mec. Roman Giertych mówił sądowi, że za "jedynie publicznie znaną kolację urodzinową" powód zapłacił sam. Pod koniec 2014 r. MON zaprzeczyło, jakoby resort zapłacił 14 tys. zł za imprezę urodzinową Sikorskiego w pałacyku ministerstwa w Helenowie w lutym 2014 r. Koszty poniósł ówczesny szef MSZ jako osoba prywatna - dodało MON.
Sąd uznał, że doszło do bezprawnego naruszenia dóbr Sikorskiego. - Powoda przedstawiono w złym świetle, sugerując, że nadużywa władzy i zawodzi zaufanie wyborców - mówiła sędzia Dorota Stokowska-Komorowska w uzasadnieniu wyroku. Zdaniem sądu strona pozwana nie przedstawiła żadnego dowodu, by Sikorski zapłacił służbową kartą. Dodała, że "Fakt" oparł się na "wcześniejszych publikacjach prasowych", co oznacza, że nie dochował wymogu rzetelności dziennikarskiej.
Sąd nie uwzględnił tezy strony pozwanej, by inkryminowany zwrot był dopuszczalną opinią. - To był fakt podlegający ocenie w kategoriach prawdziwości - oświadczyła sędzia. Według niej żądanie wpłaty 50 tys. zł nie zasługiwało na uwzględnienie, bo "skutki naruszenia dóbr powoda wystarczająco naprawią nakazane przeprosiny".
Od kilku lat trwa inny proces Sikorskiego z wydawcą "Faktu" - za antysemickie wpisy na forum gazety, m.in. na temat jego rodziny (żoną Sikorskiego jest amerykańska dziennikarka i pisarka Anne Applebaum). Sprawa być może skończy się jeszcze w marcu.
Autor: kde/kka/kwoj / Źródło: PAP, Twitter