- Nie zgodzimy się na to, ażeby nie było równych szans dla wszystkich państw członkowskich, równych reguł gry - podkreśliła w piątek Beata Szydło. Jak dodała, obecnie Unia Europejska musi mówić o jedności. Szefowa polskiego rządu spotkała się z dziennikarzami na konferencji prasowej w Brukseli po zakończeniu szczytu UE.
Premier polskiego rządu oświadczyła, że Polska nigdy nie zgodzi się na mówienie o Europie kilku prędkości. Jak podkreśliła, dzisiaj państwa europejskie, "szczególnie z części zachodniej", próbują opowiadać o tym, że mówią o Europie różnych prędkości, lecz nie mają na myśli podziałów.
- W naszej ocenie każdy zapis, który będzie różnicował tempo, zasady, kierunki rozwoju, będzie dopuszczał budowanie jakichś elitarnych klubów wewnątrz UE - będzie tak de facto prowadził do Europy kilku prędkości, będzie prowadził do rozbicia UE - oceniła Beata Szydło. - UE dzisiaj musi mówić o jedności i to jest warunek, który stawia Polska - podkreśliła szefowa rządu.
Premier zaznaczyła, że deklaracja, którą państwa UE mają przyjąć na szczycie UE w Rzymie, powinna stanowić "wyraz naszej jedności, także szczególnie w tym momencie, kiedy jeden z krajów członkowskich podjął decyzję o wyjściu, opuszczeniu UE".
Święto Unii Europejskiej
Jak zaznaczyła Beata Szydło, "przywódcy państw i rządów umówili się, że deklaracja, która ma być przyjęta w Rzymie, musi być zaakceptowana przez wszystkie państwa UE".
- Rozmawialiśmy na temat tego, co wydarzy się w Rzymie. Już za dwa tygodnie spotkamy się na szczycie, który ma być uhonorowaniem Traktatów Rzymskich, ma być świętem Unii Europejskiej, jedności, świętem, które ma pokazać, że Europa jest cały czas nastawiona na to, żeby się rozwijać, na to, żeby myśleć o swojej przyszłości - stwierdziła.
25 marca unijni przywódcy zbierają się na szczycie w Rzymie z okazji 60. rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich, które zapoczątkowały projekt wspólnej Europy. Europejscy liderzy mają dyskutować o przyszłości UE.
Szydło powiedziała, że rozmowy dotyczyły m.in. tego, "co chcemy zawrzeć w deklaracji, która zostanie przyjęta na naszym spotkaniu". - Oczywiście (deklaracja) będzie przyjęta wtedy, kiedy będzie zgoda wszystkich przywódców, tak się umówiliśmy, że w tej chwili będzie ten dokument opracowywany przez naszych współpracowników, będziemy przygotowywać tekst, który zaakceptują wszystkie państwa - podkreśliła premier.
Przyznała, że nie będzie to łatwe. - Dzisiejsza dyskusja również pokazała, że spojrzenie na UE jest bardzo różne, w zależności od tego, w której części Europy mieszkają przywódcy - zaznaczyła Szydło. - Jest dobra wiadomość, ponieważ wszyscy wyrażają wolę i chęć, aby taki wspólny dokument podpisać - powiedziała szefowa rządu.
Deklaracja V4 przekazana Brukseli
Beata Szydło wyraziła nadzieję, że przekazana Brukseli deklaracja Grupy Wyszehradzkiej mogłaby się stać fundamentem wspólnej deklaracji państw UE, która ma wytyczyć kierunek dla Unii w nadchodzącej dekadzie.
- Ten dokument będzie miał sens tylko wtedy, jeżeli będzie nie tylko okolicznościowym podsumowaniem czasu, który mija, naszej współpracy w UE, ale będzie pokazywał to co chcemy zrobić w przyszłości w UE - powiedziała premier Szydło podczas konferencji w Brukseli.
- To, że UE przeżywa kryzys, nikomu mówić nie trzeba. Brexit jest najlepszym tego potwierdzeniem. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski, nie bać się podejmowania trudnych decyzji, wprowadzania reform - dodała.
Szydło: UE przeżywa kryzys
Szefowa polskiego rządu powiedziała, że to, co musi być podkreślone w Deklaracji Rzymskiej to "jedność Unii Europejskiej i zdolność do reform o odpowiednie wzmocnienie państw narodowych, parlamentów narodowych". - Umiejętność przeprowadzenia reform instytucjonalnych będzie gwarancją na to, by projekt Unii Europejskiej nadal mógł się rozwijać i żeby się konsolidować. Dzisiaj Unia Europejska przeżywa kryzysy - zaznaczyła Szydło.
Premier dodała, że polskim warunkiem jest nacisk na jednolity rynek, który - jak zaznaczyła - jest projektem o fundamentalnym znaczeniu dla europejskich gospodarek. - W tekście oczekiwalibyśmy, żeby zostały wskazane kierunki dalszego rozwoju rynku wewnętrznego przynoszące największe korzyści, to znaczy dalsza liberalizacja sektora usług, czy dostosowanie jednolitego rynku do wyzwań ery cyfrowej - podkreśliła szefowa rządu.
- Chcemy, żeby deklaracja jasno określała równowagę pomiędzy państwami strefy euro i non euro - dodała Szydło.
Jak zaznaczyła, UE powinna szanować wrażliwość i potrzeby rozwojowe swoich członków, rozumieć, że ochrona pracy i polityka społeczna nie powinna być przedmiotem jakiejkolwiek harmonizacji.
- Lepsze standardy ochrony socjalnej są konsekwencją rozwoju gospodarczego naszych państw a nie działań regulacyjnych UE - dodała Szydło. Podkreśliła, że społeczny wymiar Unii nie może prowadzić do ograniczenia konkurencji i demontażu wspólnego rynku. - To warunki, o których bardzo wyraźnie mówimy - oświadczyła premier.
Premier: czas zakończyć ten temat
Premier pytana była także o to, jak będzie wyglądała dalsza współpraca polskiego rządu z szefem Rady Europejskiej. Odpowiedziała, że obowiązkiem Donalda Tuska jest "współpraca ze wszystkimi państwami, które są członkami UE".
- To jest jego obowiązek i ma tak organizować prace, żeby interesy wszystkich państw UE były równoważnie zachowywane i żebyśmy mieli wszyscy takie samo prawo funkcjonowania w tym zaszczytnym gronie - powiedziała premier.
- Wczoraj głosowałam przeciwko wyborowi Donalda Tuska (...). Gdyby dzisiaj te wybory się odbyły, dokładnie takie samo byłoby stanowisko ze strony polskiej. Tutaj się nic nie zmienia - powiedziała szefowa rządu w piątek na konferencji prasowej w Brukseli. Oceniła jednak, że "czas zakończyć ten temat".
- Dzisiaj koncentrowanie się tylko i wyłączenie na wyborze odwraca uwagę od tego, co jest najistotniejsze - najistotniejsza jest dzisiaj reforma Unii Europejskiej i o tym dzisiaj rozmawialiśmy - podkreśliła premier.
"Polityka polega na sporze"
Dodała, że teraz trzeba już myśleć o marcowym, jubileuszowym szczycie UE w Rzymie.
- I mam nadzieję, że politycy Unii Europejskiej będą potrafili - szczególnie ci, którzy dzisiaj są właśnie tymi hamulcowymi Europy, czyli próbują budować Europę różnych prędkości, nie dostrzegają konieczności zmian, nie widzą tego, że Europa to jest 27 państw, po wyjściu Wielkiej Brytanii, a ciągle ona jeszcze z nami jest, tylko patrzą poprzez pryzmat swoich wąskich interesów, swojego regionu - mówiła szefowa rządu. - To się źle skończy - stwierdziła.
Podkreśliła, że piątkowe spotkanie przywódców europejskich było bardzo dobre i dotyczyło przyszłości UE.
- To jest polityka i ktoś kto nie rozumie, że polityka polega na sporze - cieszymy się, kiedy to jest spór konstruktywny, (polegający) na wymianie zdań - ktoś kto uważa, że dobry polityk to polityk spolegliwy, który zgadza się na wszystko co narzucają mu inni, nie rozumie, że polityka polega przede wszystkim na tym, żeby bronić własnych racji i interesów - mówiła premier.
- Mnie upoważniło polskie państwo, obywatele polscy do bronienia ich interesów, póki jestem premierem polskiego rządu będę to robić konsekwentnie bez względu na to, czy komuś się to podoba czy nie - dodała szefowa rządu.
Szydło zapewniła, że będzie brała udział w posiedzeniach Rady Europejskiej. - Nie widzę tutaj powodów, dla których miałabym w nich (udziału) nie brać - powiedziała szefowa rządu.
Autor: mm\mtom/jb / Źródło: PAP