Gdy grozi się Polsce sankcjami, zupełnie nieuprawnionymi, głos polskiego premiera w porozumieniu z głosem innych klubów reprezentowanych w parlamencie jest mocniejszy - powiedziała w "Faktach po Faktach" Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego premier Beaty Szydło. Odniosła się w ten sposób do zaproszenia na spotkanie, jakie premier skierowała do szefów klubów parlamentarnych.
Premier Beata Szydło zaprosiła na wtorek na godz. 13.30 do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów szefów klubów parlamentarnych na spotkanie w sprawie sytuacji międzynarodowej i polityki zagranicznej.
Do tematu spotkania odniosła się w "Faktach po Faktach" szefowa gabinetu politycznego premier Beaty Szydło Elżbieta Witek.
Witek powiedziała, że w polityce zagranicznej dużo się dzieje. Dodała, że każdy widzi "nieuprawniony atak" niektórych polityków niemieckich i tamtejszych gazet na Polskę. Oceniła również, że mamy o czynienia z "bezprecedensowym atakiem" na Polskę. - To jest nieuprawnione. Myślę, że dotyka to wielu Polaków - uznała.
- Bardzo dobrze, że premier polskiego rządu chce na ten temat rozmawiać z szefami klubów, które są reprezentowane w parlamencie - dodała. Jak zaznaczyła, kiedy sprawy są ważne - a jej zdaniem w przypadku, gdy grozi się Polsce sankcjami, zupełnie nieuprawnionymi, są ważne - głos polskiego premiera w porozumieniu z głosem innych klubów reprezentowanych w parlamencie jest mocniejszy.
Witek zaznaczyła, że atakuje się Polskę, a nie widzi się tego, co się dzieje w Niemczech. - Wiemy o tym, że media przez kilka dni ukrywały to, co wydarzyło się w noc sylwestrową. Myślę, że trochę po to, żeby ukryć własny problem w Niemczech, rzuca się kamyczek do naszego ogródka - oceniła Witek.
Zwróciła również uwagę, że komunikowanie się za pomocą mediów na tym poziomie polityków jest niewłaściwe.
"Premier chce stać na straży godności i dobrego imienia Rzeczpospolitej"
Elżbieta Witek odniosła się również do poniedziałkowego spotkania szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego z ambasadorem Niemiec Rolfem Nikelem. Dyplomata został wezwany na rozmowę w związku z "antypolskimi wypowiedziami polityków niemieckich" w mediach. MSZ nie sprecyzowało, o które wypowiedzi konkretnie chodzi.
Szefowa gabinetu politycznego została zapytana, czy jest sens zwracać się do niemieckiego rządu w sprawie wypowiedzi na przykład unijnego komisarza i czy rząd kanclerz Angeli Merkel może przywołać go do porządku. - Nie uwierzę nigdy, że wysocy urzędnicy unijni nie komunikują się i nie kontaktują z rządem niemieckim albo, że rząd niemiecki nie wie o tym, w jaki sposób ważni politycy Unii Europejskiej wypowiadają się na temat Polski i to na podstawie wyłącznie doniesień prasowych, bo przecież nikt w tej kwestii rozmowy z panią premier Beatą Szydło nie przeprowadził - odpowiedziała Witek.
Jak zaznaczyła, nie będzie mówiła, co powinna zrobić kanclerz Merkel. - Natomiast wiem, co robi pani premier Beata Szydło. Chce stać na straży godności i dobrego imienia Rzeczpospolitej. W tym celu podejmuje te działania. Jednym z nich jest zaproszenie na jutrzejsze spotkanie - dodała.
Sankcje wobec Polski?
W niedzielę szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz porównał na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" politykę polskiego rządu do działań prezydenta Rosji Władimira Putina. "Polski rząd uznał swoje zwycięstwo wyborcze za mandat pozwalający na podporządkowanie pomyślności państwa woli zwycięskiej partii, zarówno merytorycznie, jak i personalnie" - ocenił Schulz. W sobotę szef klubu CDU/CSU w niemieckim Bundestagu Volker Kauder opowiedział się za sankcjami wobec Polski, "jeśli kraj będzie w dalszym ciągu lekceważył normy państwa prawa”. W wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel” Kauder oświadczył m.in., że "kiedy stwierdza się naruszenia wartości europejskich, państwa członkowskie UE muszą mieć odwagę sięgnięcia po sankcje”. - Polski rząd musi wiedzieć: pewnych podstawowych wartości nie wolno w Europie naruszać – przekonywał.
Z kolei komisarz UE ds. gospodarki cyfrowej Guenther Oettinger opowiedział się 3 stycznia na łamach "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" za objęciem Polski nadzorem Komisji Europejskiej. Jako powód podał m.in. zmiany w mediach.
Autor: js/mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24