- Świadek zeznający przed komisją sejmową nie może być później jej członkiem - uważa Biuro Analiz Sejmowych, które przygotowało ekspertyzę w tej sprawie. Oznacza to, że - zdaniem BAS - posłowie PiS Beata Kempa i Zbigniew Wassermann po przesłuchaniu ich nie będą mogli wrócić na fotele śledczych. Wassermann jest już przesłuchiwany, Kempa czeka w kolejce.
Przesłuchania posłów Prawa i Sprawiedliwości zaczęły się w poniedziałek. Komisja przepytuje ich w niepełnym składzie, bo po wykluczeniu posłów z jej szeregów, PiS nie wskazało ich następców. Jednym z powodów takiego działania miało być oczekiwanie na to, że po przesłuchaniu Kempy i Wassermanna, posłowie zgodzą się przyjąć ich z powrotem do komisji.
Nie mogą wrócić
Jej członkowie z ramienia PO od początku albo nie brali tego planu pod uwagę, albo mówili o nim chłodno. W pierwszym dniu przesłuchań posłów PiS jednoznacznie o ich powrocie wypowiedziało się natomiast Biuro Analiz Sejmowych. Uznało ono, że osoba, która staje przed komisją jako świadek, nie może później zasiąść jako jej członek (PRZECZYTAJ).
- Członek komisji jest m.in. powołany do oceny wiarygodności zgromadzonego materiału dowodowego (w tym zeznań świadków), wobec czego nie może łączyć obu tych ról. Osoba występująca przed komisją w roli świadka traci zdolność do bycia członkiem tej komisji - napisano w ekspertyzie.
W piśmie adresowanym do przewodniczącego komisji śledczej Mirosława Sekuły wskazano, że "obiektywizm ustaleń komisji śledczej zależy od tego, czy jej aktywności przyświeca idea poszukiwania prawdy, a działania poszczególnych jej członków wolne są od podejrzenia o stronniczość". - Złożenie zeznań jest okolicznością, która może wywołać uzasadnioną wątpliwość co do bezstronności w sprawie - twierdzą eksperci Biura.
W opinii prawnej zaznaczają oni także, że wprawdzie samo "wezwanie przez komisję do złożenia zeznań samoistnie nie stanowi, z formalnoprawnego punktu widzenia, przeszkody dla Sejmu do dokonania wyboru osoby wezwanej do składu komisji", to już "skutki prawne złożenia zeznań przed komisją śledczą należy ocenić inaczej".
- W stosunku do osoby, która wystąpiła przed komisją w charakterze świadka, istnieje ustawowa przesłanka (art. 4 pkt 3 - "istnieje (...) okoliczność, która mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie" - red.), która uzasadnia skreślenie tej osoby z listy kandydatów - ocenili eksperci BAS.
Wyrzuceni
Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna wykluczono ze składu komisji 4 grudnia pod nieobecność posła PSL Franciszka Stefaniuka. Ludowca nie było, bo "nie wiedział o planach wyrzucenia posłów PiS". - Podał na tacy moją głowę - komentował później Wassermann.
Za jego wykluczeniem głosowało trzech posłów (wszyscy z PO), przeciwnych było dwoje - Beata Kempa i Bartosz Arłukowicz z SLD. Wykluczenie ze składu komisji Beaty Kempy przegłosowano stosunkiem głosów trzy "za", jeden "przeciw".
- Wchodząc do parlamentu nie przypuszczałem, bym kiedykolwiek musiał jako poseł głosować za Wassermannem i Kempą dla ratowania jakości polskiej demokracji - skomentował tuż po głosowaniu Bartosz Arłukowicz z SLD. - Później w rozmowie z reporterką TVN24 oceniał, że był to "nocny zamach na komisję".
- Jest mi bardzo przykro. Szkoda mi Polski i Polaków. To była szansa żeby nawet w tych szaleńczych warunkach pokazać im prawdę, jak nie powinno się sprawować rządów. Nie udało się, przewidywałem to - mówił z kolei wykluczony poseł Wassermann.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP