Nie milkną komentarze ws. częściowo ujawnionej publikacji IPN dotyczącej przeszłości Lecha Wałęsy. - Zaskakuje mnie ten przedziwny sojusz części dziennikarzy i części pracowników nauki, którzy wcale nie ukrywają, że chcą przyłożyć Wałęsie - stwierdził abp Józef Życiński. Zaś według mec. Marka Małeckiego, książka IPN może być wstępem do wznowienia lustracji Wałęsy.
Metropolita lubelski abp Józef Życiński ocenił, że to co zrobił Wałęsa jest „niekwestionowanie ważne". Jego zdaniem, obecne publikacje o jego rzekomej współpracy z aparatem bezpieczeństwa PRL wynikają z faktu, że SB podejmowało wobec niego prowokacje. - Publikacje, w których sugeruje się współpracę Lecha Wałęsy z SB mogą być w przyszłości powodem do wstydu dla dzieci i wnuków ich autorów – uważa abp Życiński.
Zdaniem arcybiskupa, dziennikarze i naukowcy "wcale nie ukrywają, że chcą przyłożyć Wałęsie". - W ich publikacjach tego nie da się ukryć - przekonywał. - Były już w polskich dziejach takie sojusze. Swego czasu prof. Kąkol był zarazem dziennikarzem "Prawa i Życia" i profesorem prawa. Jego pisanie jest dziś raczej wysoce wątpliwym powodem do dumy – dodał hierarcha.
"To nacisk na sąd, by wznowił lustrację"
Książka IPN nt. związków Lecha Wałęsy z SB "może być próbą wywarcia nacisku na sąd, by wznowił lustrację byłego prezydenta" - uważa mec. Marek Małecki, który występował jako adwokat w wielu procesach lustracyjnych. - Jestem przekonany, że w takim kolejnym procesie Lech Wałęsa dowiódłby, że jego oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami specjalnymi PRL jest prawdziwe - powiedział Małecki.
Adwokat zwrócił uwagę, że teoretycznie proces karny - a taki charakter ma postępowanie lustracyjne - można wznowić, ilekroć pojawią się nowe dowody. - W sprawie Wałęsy nie ma nowych dowodów - dodał.
Ewentualny nowy proces Wałęsy prowadziłby Sąd Okręgowy w Gdańsku, bo obowiązująca od marca 2007 r. ustawa lustracyjna zlikwidowała Sąd Lustracyjny, a jego funkcje przekazała sądom okręgowym w kraju. W sierpniu 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL. Sąd uznał, że SB fałszowała swe akta na temat Wałęsy.
Według autorów książki, nie wiadomo, na jakiej podstawie sąd wysnuł wnioski, że autentyczna teczka "Bolka" nigdy nie istniała, a szef MSW Antoni Macierewicz w 1992 r. dysponował aktami sfałszowanymi przez SB. Zdaniem autorów, sąd pominął ustalenia śledztwa co do zaginionych w 1992 r. dokumentów "Bolka".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell