Po głośnym postawieniu prokuratorskich zarzutów dziennikarzom TVN24 i Radia Zet za ujawnienie informacji ze śledztwa, okazuje się, że inny dziennikarz odpowiada już przed sądem za to samo. Sprawa dotyczy artykułu, w którym Marek Szenborn, zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Fakty i Mity", opisał motywy zabójstwa proboszcza z podczęstochowskiej Blachowni.
W środę Marek Szenborn stanął przed Sądem Rejonowym Łódź-Śródmieście. Prokuratora postawiła mu - podobnie jak dziennikarzom TVN24 i Radia Zet - zarzuty z art. 241 kodeksu karnego. Zgodnie z tym artykułem, "kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch".
Zabił księdza, bo ten go "odrzucił"?
W wrześniu 2008 roku Szenborn opublikował w "Faktach i Mitach" artykuł pt. "Troska ze szczególnym okrucieństwem". Dziennikarz opisał w nim sprawę zabójstwa proboszcza z podczęstochowskiej Blachowni. O zbrodnię został oskarżony 18-letni były ministrant. Jak uznała, prowadząca to śledztwo, prokuratura w Siemianowicach Śląskich, młodociany zabójca kierował się motywem rabunkowym.
Tymczasem Marek Szenborn przedstawił inną hipotezę. Opierając się na zeznaniach nastolatka podczas śledztwa, dziennikarz dowodził, że powód zabójstwa księdza był zupełnie inny. 18-latek miał zeznać, że przez wiele lat był molestowany seksualnie przez proboszcza, a następnie został przez niego odrzucony.
"Skazany za mówienie prawdy"?
- Sądziłem, że odmówię w prokuraturze ujawnienia źródeł moich informacji, do czego dziennikarz ma prawo, i na tym sprawa się skończy - relacjonuje w rozmowie z "Presserwisem" Marek Szenborn. - Teraz chętnie przekonam się, czy dziennikarz w Polsce może być skazany za mówienie prawdy – mówi dziennikarz. Jego proces utajniono.
Dotychczas prokuratura rzadko ścigała dziennikarzy za ujawnienie informacji ze śledztwa. Teraz kolejne takie przypadki wyrastają jak grzyby po deszczu. – To groźne zjawisko. Prokuratury chcą zniechęcić dziennikarzy do pełnienia ich podstawowej funkcji, jaką jest informowanie społeczeństwa. Są już tego efekty, kolejni dziennikarze śledczy wycofują się z zawodu – komentuje dla "Presserwisu" dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy, Wiktor Świetlik.
Zarzuty za ujawnienie zeznań prokuratorów
Kilka dni temu media obiegła informacja o postawieniu zarzutów z art. 241 kodeksu karnego Krzysztofowi Skórzyńskiemu z TVN24 i Mariuszowi Gierszewskiemu z Radia Zet. Powód? Upublicznienie zeznań prokuratorów w sprawie przecieku o akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Dziennikarze dowodzili m.in., że prokurator Jerzy Engelking, najbliższy współpracownik Zbigniewa Ziobry, mimo braku dowodów, wskazał Janusza Kaczmarka jako źródło przecieku w akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Dziennikarze powoływali się na zeznania śledczych badających tę sprawę, które ci złożyli w rzeszowskiej prokuraturze.
Według prokuratury, materiały z postępowania prokuratorskiego mogą być ujawniane jedynie za zgodą organu prowadzącego postępowanie według określonej procedury, która w tym przypadku powinna być zastosowana również przez dziennikarzy.
Źródło: tvn24.pl, "Presserwis"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl