Zidentyfikowano kilkunastu kolejnych uczestników zamieszek w Zielonej Górze, które wybuchły po śmiertelnym potrąceniu kibica przez policyjny radiowóz. Dziewięć osób zatrzymanych tuż po zajściach ma usłyszeć zarzuty jeszcze we wtorek. Grozi im od trzech do 10 lat więzienia. Ale to nie wszystko. Policja chce, by sprawcy zdemolowania m.in. policyjnych radiowozów zapłacili za ich zniszczenie. - Będziemy żądać, aby osoby, które brały udział w zamieszkach odpowiedziały również finansowo - powiedział w TVN24 Komendant Główny Policji Andrzej Matejuk.
Policji udało się zidentyfikować kilkunastu nowych uczestników zamieszek na podstawie zdjęć z miejskiego monitoringu. W najbliższych dniach osoby te - jak poinformował rzecznik prokuratury okręgowej w Zielonej Górze Grzegorz Szklarz - mają zostać zatrzymane i przesłuchane.
O tym, że na zarzutach dla dziewięciu zatrzymanych tuż po zamieszkach osób się nie skończy, mówił w TVN24 Komendant Główny Policji. - W tej chwili mamy zabezpieczony bardzo obszerny materiał filmowy nie tylko z monitoringu, ale też różnego rodzaju portali, gdzie trafiały filmy wykonane telefonami komórkowymi. Wykorzystujemy to do naszego śledztwa, na tej podstawie będziemy identyfikować wszystkich sprawców - powiedział Matejuk.
Nie odpowiedział, czy udało się już zidentyfikować sprawców, którzy napadli na dwie funkcjonariuszki (jedna z nich - według ustaleń kopnięta w twarz - ma złamaną szczękę, druga doznała wstrząśnienia mózgu). - Czynności trwają, mam nadzieję, że uda się ustalić i zatrzymać sprawców, którzy dokonali ciężkiego napadu na policjantki - powiedział Komendant Główny Policji. I dodał: - Stan policjantek jest coraz lepszy, mam nadzieję, że za kilka tygodni wrócą do pracy.
Rzecznik prokuratury okręgowej w Zielonej Górze Grzegorz Szklarz przyznał jednak, że wśród zidentyfikowanych uczestników zamieszek nie ma sprawców pobicia policjantek.
Dziewięć osób zatrzymanych tuż po zamieszkach, w tym jedna kobieta, usłyszy dziś zarzuty czynnej napaści na policjantów z użyciem niebezpiecznych narzędzi, m.in. kamieni, a także niszczenia mienia.
- Tego mienia zniszczono bardzo dużo - powiedział Matejuk.
Po zajściach w Zielonej Górze straty w sprzęcie policyjnym wyceniono na ok. 130 tys. zł. Rozbite zostały m.in. 23 radiowozy.
Sprawcom grozi do 10 lat więzienia.
"Było spokojnie"
Komendant podkreślił, że policja nadal jest w pogotowiu, ale dzisiejszej nocy w Zielonej Górze było spokojnie. - Mieszkańcom i kibicom należą się podziękowania, że nie podchodzą do sprawy emocjonalnie. Dzisiejsza noc była bardzo spokojna, nie było żadnych zdarzeń chuligańskich - powiedział Matejuk.
Komendant Główny Policji pytany o monitoring z ulic Zielonej Góry, odpowiedział, że na pewno pomoże on w ustaleniu sprawców zamieszek. Dopytywany, czy materiały z monitoringu mogą pomóc w ustaleniu przebiegu wypadku, w który zginął jeden z kibiców, przyznał, że raczej nie. Ale jak zastrzegł, trwa analiza wszystkich zapisów, i sprawdzane jest, czy obejmowały również ten odcinek drogi, na którym doszło do potrącenia.
Zamieszki po wypadku
Do zamieszek doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek po fecie z okazji wygranej zielonogórskiej drużyny żużlowej Falubaz nad Unią Leszno w mistrzostwach Polski, kiedy grupy kibiców rozchodziły się do domów. Burdy poprzedziło śmiertelne potrącenie 23-letniego kibica. Funkcjonariusze zostali obrzuceni m.in. kamieniami, zniszczono policyjne radiowozy i inne auta, powybijano witryny sklepów, zdemolowana została stacja benzynowa.
Zielonogórska prokuratura prowadzi dwa śledztwa. Jedno dotyczy potrącenia młodego mężczyzny. Drugie czynnego udziału w zbiegowisku, w tym napaści na dwie policjantki i uszkodzenia mienia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP/Kontakt 24