Myślę, że jeszcze kilka tygodni temu nie było tak, że Donald Tusk był w stu procentach popierany - stwierdził w "Faktach po Faktach" Marek Grela, były ambasador RP przy Unii Europejskiej. Jego zdaniem to działanie polskich władz i brak skłonności do kompromisu sprawiły, że przywódcy 27 z 28 krajów członkowskich - poza Polską - zagłosowało za Tuskiem, dzięki czemu został on wybrany na stanowisku szefa Rady Europejskiej.
- To, co uczyniono w związku z osobą Donalda Tuska, skłoniło kraje europejskie, żeby powiedzieli: "Dość, nie będzie nikt z nami rozmawiał w ten sposób" - powiedział Grela.
- Jest sprzeczność polskiej kultury politycznej z krajami Unii Europejskiej. Istotą funkcjonowania Unii Europejskiej jest kultura kompromisu i nasi politycy tego nie rozumieją - tłumaczył dyplomata.
I dodał: - Kompromis to jest ten klucz funkcjonowania, a nie dominacja, nie Merkel, która wszystkim narzuca, nie oszukiwanie, nie tworzenie superpaństwa. To jest współpraca między państwami, które szukają kompromisu.
Zaprzeczył, że państwa unijne wybrały Tuska na złość polskiemu rządowi. Jego zdaniem, przywódcy państw UE "nie chcą przenosić pewnych niechlubnych praktyk z polskiego życia wewnętrznego na forum Brukseli". Jego zdaniem polski "rząd zapłacił cenę" za wyniesienie swoich wewnętrznych spraw poza politykę krajową.
Tusk "głównym punktem polskiej polityki europejskiej"
Grela przekonywał, że sprawa wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej jest komentowana teraz "przede wszystkim w Polsce". - Wydaje się, że w naszym kraju uczyniono ze sprawy Donalda Tuska główny punkt polityki europejskiej - ocenił.
Grela powiedział, że Warszawa atakowała Unię Europejską "przed szczytem, w czasie szczytu i po szczycie". - Myślę, że powstał jakiś schizofreniczny odbiór, czym jest Unia Europejska. Słyszymy hasło "pogorszymy stosunki z Unią, ale my jesteśmy członkiem. My się czujmy odpowiedzialni za ten projekt - powiedział.
Dodał jednak, że takie deklaracje "nie robią na partnerach wielkiego wrażenia", bo wynik szczytu z głosowaniem w sprawie Tuska stosunkiem 27:1 "jest świadectwem naszych rzeczywistych wpływów w tej chwili".
Grela stwierdził, że polski rząd "zapędził się za daleko" ws. Tuska i niemiecki minister spraw zagranicznych, który przyjechał do Warszawy tuż przed szczytem, "chciał szukać jakiegoś rozwiązania" i dać polskiemu rządowi szansę na wyjście z twarzą.
Autor: pk/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24