Bezpośrednią przyczyną zgonu Andrzeja B. i Kamili M. były "rany postrzałowe głowy po oddanym jednym strzale w okolice prawych skroni" - poinformowała prokurator Wiesława Basak z Prokuratury Okręgowej w Krośnie, odczytując wyniki sekcji zwłok mężczyzny, który 11 stycznia rozpętał strzelaninę w Sanoku. Basak dodała, że 17-letnia Kamila M. mieszkała z Andrzejem B. od sześciu miesięcy i "wiedzieli o tym jej rodzice".
Prokurator Basak ujawniła też informacje o wejściu antyterrorystów do mieszkania na jednym z osiedli w Sanoku. Przed jej rozpoczęciem drzwi do mieszkania Andrzeja B. "zostały zabarykadowane meblami i lodówką".
Strzały z rosyjskiego pistoletu
Policjanci wkroczyli o 01:17. - W sypialni na łóżku leżały ciała Andrzeja B. i Kamili M. z widocznymi ranami postrzałowymi głowy. Ciała były ułożone obok siebie, trzymali się za ręce - powiedziała prokurator.
W prawej ręce Andrzeja B. znaleziono "odbezpieczoną broń krótką, pistolet produkcji rosyjskiej, kaliber 9 mm", a obok łóżka znaleziono magazynki z amunicją.
Prokurator dodała, że pistolet nie miał zamontowanego tłumika. Lekarz sądowy stwierdził zgon pary o godz. 01:25. - Śmierć Kamili M. nastąpiła w wyniki postrzału z tzw. przyłożenia, śmierć Andrzeja B. w wyniku strzału z bliskiej odległości. Pocisk po przebiciu czaszki Andrzeja B., utkwił w głowie Kamili M. - stwierdziła.
Śledczy ustalili w ostatnich dniach, że "Kamila M. od około 6 miesięcy zamieszkiwała z Andrzejem B., była zaangażowana emocjonalnie w związek" i działo się to "za wiedzą i zgodą jej rodziców".
Prokuratura nie ma jeszcze wyników badań toksykologicznych, które stwierdzą, czy dwójka była pod działaniem jakichś środków odurzających. Badanie balistyczne też jest jeszcze przed ekspertami. Dopiero oni stwierdza, czy broń, z której zginęli Andrzej B. i Kamila M. została też wykorzystana w morderstwie Krystiana L., którego - jak podejrzewa policja - mógł dokonać właśnie Andrzej B.
Sprawę prowadzi od poniedziałku Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie.
Strzelanina w Sanoku
W czwartek wczesnym popołudniem na największym osiedlu w Sanoku 32-letni mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu czteropiętrowego bloku. Była z nim 17-letnia kobieta. Wcześniej mężczyzna, który miał być zatrzymany w związku z zabójstwem, strzelał z okna mieszkania do nieoznakowanego policyjnego samochodu.
Z budynku ewakuowano część mieszkańców i zamknięto okoliczne ulice. Na miejsce przybyli antyterroryści oraz policyjni negocjatorzy m.in. z Warszawy. Przez wiele godzin policja próbowała nawiązać kontakt z mężczyzną i kobietą i nakłonić ich do poddania się. Nie reagowali jednak na apele policji. Ok. godz. 1 w nocy z czwartku na piątek policjanci zdecydowali się na siłowe wejście do mieszkania; w środku znaleźli ciała mężczyzny i kobiety.
Autor: adso/jaś / Źródło: TVN 24