Władze Kielc zaplanowały budowę drogi przechodzącej przez prywatny dom - bez uprzedniego wywłaszczenia właściciela domu i wysiedlenia ludzi. Nieruchomość stoi na środku ulicy, a miasto od trzydziestu lat nie może zebrać pieniędzy na dokończenie drogi.
Na każdego kierowcę, który przejeżdża ulicą Skrajną w Kielcach czeka niemiła niespodzianka. Na środku drogi, tuż za zakrętem, znajduje się dom. Stoi tam już od 30 lat. Nie ostrzega o nim żaden znak. Dom omija gruntowa, kręta droga, o której wiedzą miejscowi. Przyjezdni już nie i tu pojawia się problem. Właściciel domu, Jan Wróblewski wyprowadził się z budynku. Jak sam przyznaje, obawia się, że dojdzie do wypadku i w końcu ktoś wbije się w ścianę.
Nie ma pieniędzy
Jarosław Skrzydło z miejskiego Zarząd Dróg wyjaśnił w rozmowie z reporterem TTV, że zgodnie z planem inwestycyjnym wybudowano dwa odcinki ulicy, które rozdziela nieruchomość. Władze miasta planowały wykupić działkę wraz z budynkiem, jednak nie mają na to pieniędzy. - Zawsze były pilniejsze sprawy - tłumaczył Skrzydło.
W rozmowie z reporterem TTV Skrzydło zapewnił, że w ciągu najbliższych dni przed budynkiem zostanie umieszczony znak ostrzegawczy. Nie sprecyzował jednak, kiedy i czy w ogóle budowa drogi zostanie zakończona.
Autor: db//rzw / Źródło: TTV