W połowie tygodnia przybór Wisły w okolicach Wyszogrodu i Kępy Polskiej (Mazowieckie) może, według IMGW, osiągnąć niebezpieczny poziom, przekraczając tam stany alarmowe nawet o około 300 cm. W gminie Wyszogród 80 rodzin, czyli około 300 osób otrzymało decyzje o ewakuacji. Część mieszkańców lewobrzeżnej części powiatu płockiego, w tym m.in. miejscowości Świniary i Wiączemin, już rozpoczęła samodzielnie ewakuowanie zwierząt ze swych gospodarstw.
Burmistrz Wyszogrodu Mariusz Bieniek powiedział, że w związku z możliwym dalszym przyborem Wisły mieszkańcom położonych w sąsiedztwie rzeki miejscowości Drwały i Rakowo wydano decyzje o ewakuacji. Wyjaśnił jednak, że decyzje te nie nakazują natychmiastowego opuszczenia domów, ale przygotowanie się na taką ewentualność, ze względu na bardzo duże ryzyko wystąpienia powodzi.
Prognozy "nie muszą się potwierdzić"
Rzecznik wojewody mazowieckiego Ivetta Biały powiedziała, że symulacja wysokiego przyboru Wisły w kolejnych dniach w rejonie Wyszogrodu i Kępy Polskiej nie oznacza, że dane te muszą się potwierdzić.
- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni. Przygotowujemy się tak, jakby prognoza o tak wysokim poziomie Wisły była realna. Czekamy na dalsze komunikaty o poziomie rzeki. To bardzo ważne dla mieszkańców - powiedział burmistrz Gąbina Krzysztof Jadczak.
Wyszogród walczy z wodą
W okolicach Wyszogrodu, w miejscowości Śladów, walka z wodą zalewającą domy, piwnice i garaże trwa juz od kilku tygodni. 10 domów jest już całkowicie odciętych od świata, a strażacy nie mają łodzi, żeby do nich dopłynąć. Wójt zapewnia, że zostanie ona zakupiona "niebawem". Ale wtedy może być już za późno, bo jak się dziś okazało, wały na Wiśle przepływającej przez wioskę są już tak rozmoknięte, że w każdej chwili grozi im przerwanie. Jutro mieszkańcy mają przygotować się na ewakuację.
10 domów odciętych od świata
Strażacy cały czas pracują - pompują wodę z zalanych piwnic i budynków i układają worki z piaskiem. - Albo wozimy worki, albo pompujemy wodę z zalanych piwnic i budynków. Już teraz mamy 10 domów odciętych od świata - mówi Krystian Jaryma z Ochotniczej Straży Pożarnej w Śladowie. Ale ponieważ gmina nie dysponuje łodziami, ludzie z zalanych domów są całkowicie odcięci od świata.
"Łódź zostanie zakupiona niebawem"
Wójt zapewnia, że "łódź zostanie zakupiona niebawem". Jednak każda godzina jest w tym momencie na wagę złota. A prognozy nie są optymistyczne.
- Woda na Wiśle jest wysoka. Niedługo zacznie spływać w dół rzeki i zacznie jeszcze dopływać woda gruntowa, tak że będzie jeszcze gorzej niż jest teraz - mówią strażacy.
Wójt "nie ma z tym nic wspólnego"
Sytuację mogłyby poprawić lodołamacze. Ale jak twierdzi wójt gminy Brochów, Andrzej Fijołek, "nie ma z tym nic wspólnego".
- Lodołamacze pracują na odcinku od Włocławka do Płocka i nie udają się w górę rzeki, czyli nie płyną w naszym kierunku. Moje decyzje w tej kwestii nie mają żadnego znaczenia - mówi wójt.
Lodołamacze nie przypłyną, "bo jest za płytko"
Szanse na to, że lodołamacze przypłyną do Śladowa, Tadeusz Wachowski ze Starostwa Powiatowego w Sochaczewie, określa jako "marne". Tłumaczy on, że nie mogą one przypłynąć do Wyszogrodu, bo "jest tam za płytko".
Przy tak wysokim stanie wody mieszkańcom wydaje się to niedorzeczne. - Ja wiem, że trzeba bronić zapory we Włocławku, trzeba bronić Płocka, Torunia i wszystkim, których powódź dotknęła serdecznie współczuję, ale tu też ludzie mieszkają - mówią mieszkańcy Śladowa.
ant/tr
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24