- Ucieszyłem się tak, że aż podskoczyłem - mówi pan Mariusz, który w piątek w Szczecinie zgubił 30 tys. złotych, a w środę, dzięki pani Barbarze odzyskał je. Pani Barbara dostała 10 proc. od znalezionej sumy, a pan Mariusz od teraz wierzy, że "Święty Mikołaj mieszka w Szczecinie i jest kobietą".
Pan Mariusz, 35-letni mieszkaniec okolic Lublina, w piątek przyjechał na szczecińską giełdę, aby kupić samochód. Na miejscu okazało się jednak, że nie ma pieniędzy, które wziął ze sobą.
Mężczyzna był przekonany, że został okradziony lub je gubił - do czasu, aż szczecińska policja poinformowała we wtorek o znalezieniu takiej właśnie kwoty.
Na komisariat w Szczecinie-Dąbiu, przyniosła je pani Barbara, która natknęła się na nie przypadkiem. - Przeprowadziliśmy szczegółowy wywiad i potwierdziło się, że to faktycznie właściciel pieniędzy - mówi rzecznik prasowy zachodniopomorskiej policji Przemysław Kimon.
Świąteczny gest
- Tak się ucieszyłem, że aż podskoczyłem. Nawet nie byłem sam w stanie jechać samochodem. Musiałem poprosić kolegę, bałem się, czy nie odwalę jakiegoś wypadku. To półroczne zarobki, czy roczne zostały stracone i nagle udało się je odzyskać - mówi szczęśliwy pan Mariusz.
Zgodnie z utartym zwyczajem - i obowiązującym prawem - pan Mariusz wypłacił pani Barbarze 10 procent znalezionej przez nią kwoty - czyli trzy tysiące złotych znaleźnego. Ona sama samotnie wychowuje dwójkę dzieci, a kwota, którą znalazła, to 20 jej pensji. Mimo to ani przez chwilę nie myślała, aby zatrzymać pieniądze.
Cieszyła się natomiast, że może przed świętami pomóc komuś w kłopocie. - Ta pani bardzo się ucieszyła i powiedziała, że w związku z tym prezenty pod choinką będą o wiele lepsze niż do tej pory planowała - opowiada rzecznik policji.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24