Ludwik Dorn jako wicepremier i szef MSWiA wypożyczał do przyozdobienia ministerialnych gabinetów dzieła sztuki ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Za tę usługę resort płacił ponad 1800 zł miesięcznie - dowiedział się "Wprost".
Miłość do sztuki państwowych urzędników może być kosztowna dla podatników. Tygodnik "Wprost" dotarł do wykazu 18 dzieł ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, które Ludwik Dorn wypożyczył do przyozdobienia ministerialnych gabinetów. Chodzi o obrazy autorstwa polskich malarzy z XX wieku wartych niemal 1,5 mln zł.
Pod koniec stycznia zeszłego roku trzy płótna zawisły w gabinecie ministra, dwa najdroższe w sali narad, a kolejne m.in. w pokoju jadalnym. Wśród obrazów były m.in. „Zachód słońca w Bretanii" Teodora Schwanebacha oraz dwa dzieła Tadeusza Makowskiego – „Czworo dzieci z trąbą" i „Dzieci z turoniem". Jak poinformował tygodnik Ludwik Dorn, wypożyczenie zbiorów miało służyć promocji nowoczesnego malarstwa polskiego.
Kaczmarek oddał 12, a Schetyna 6 obrazów Dorn niezbyt długo cieszył oczy dziełami sztuki. Płótna trafiły do resortu pod koniec stycznia, a już 7 lutego 2007 r. minister został zdymisjonowany. Jeszcze miesiąc napawał się jednak widokiem obrazów, ponieważ część z nich trafiła do rezydencji szefa MSWiA, w której Dorn mieszkał. Następca Dorna w MSWiA Janusz Kaczmarek w kwietniu zwrócił Muzeum Narodowemu 12 dzieł sztuki, a ostatnie sześć odesłał już Grzegorz Schetyna, obecny szef resortu. - Premier Schetyna uznał, że to zbędne koszty, a ludzie powinni oglądać obrazy w muzeum – mówi Wioletta Paprocka, rzecznik prasowy wicepremiera.
Źródło: "Wprost", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24