Czy Bronisław Komorowski pójdzie 4 czerwca na manifestację zwołaną przez Donalda Tuska? Były prezydent w "Faktach po Faktach" w TVN24 wspomniał, że na ten dzień na pewno planuje wizytę u mamy ze względu na szczególną dla siebie datę. A marsz? - Jeszcze mamy trochę czasu. Wyrażę moją głęboką nadzieję, że będę mógł z czystym sumieniem, razem z wszystkimi polskimi demokratami, uczestniczyć w tym wydarzeniu, w przekonaniu, że nie ma ono charakteru partyjnego - powiedział.
Szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk wezwał w połowie kwietnia na manifestację "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską". Marsz odbędzie się 4 czerwca.
O swoje nastawienie do zaproszenia pytany był we wtorkowym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 były prezydent Bronisław Komorowski. W odpowiedzi przypomniał, że 4 czerwca obchodzi urodziny. - Na dzisiaj jestem absolutnie przekonany, że dla mnie najważniejsze w tym dniu będą moje własne urodziny i na pewno pójdę do mojej mamy podziękować, że zechciała mnie, łaskawie, urodzić, ponad 70 lat temu - stwierdził.
- A chciałbym bardzo pójść na wspólne spotkanie opozycji, ale bardzo bym chciał, i mam nadzieję, że nie jest za późno, aby powiedzieć, że łatwiej jest wzywać, apelować, zapraszać wszystkich, jeżeli takie wydarzenie ma charakter ponadpartyjny. Ja się boję, że z 4 czerwca może się zdarzyć to, co się stało z 11 listopada, (czyli) pełne upartyjnienie tego święta - przyznał.
Komorowski dodał, że "liczy na to, że Donald Tusk i wszyscy liderzy opozycji demokratycznej, zrobią jakiś wysiłek, aby nikt nie czuł się zapraszany, tylko żeby wszyscy czuli się współuczestnikami tego wielkiego procesu, którego symbolem jest 4 czerwca".
- Jeszcze mamy trochę czasu. Jeszcze raz wyrażę moją głęboką nadzieję, że będę mógł z czystym sumieniem, razem z wszystkimi polskimi demokratami, uczestniczyć w tym wydarzeniu, w przekonaniu, że nie ma ono charakteru partyjnego, a ponadpartyjny - podsumował były prezydent.
4 czerwca przypadnie 34. rocznica częściowo wolnych wyborów parlamentarnych.
Komorowski: nie ustawą zmienia się złą praktykę
Komorowski w programie był także pytany o zapowiedź prezydenta Andrzeja Dudy, że złoży w Sejmie projekt ustawy o współdziałaniu władz w zakresie polityki zagranicznej. Mówił: - Rozmawiam z premierem, z jego współpracownikami na temat specjalnej ustawy, która te kwestie będzie regulowała, która będzie uzupełnieniem, niejako wypełnieniem ogólnych przepisów konstytucyjnych, dotyczących realizacji polityki zagranicznej, międzynarodowej. Taką propozycję jako projekt prezydent złożę w najbliższym czasie. Chciałbym aby Sejm zajął się nią na posiedzeniu, które jest przewidziane na 26 maja.
Były prezydent ocenił, że wytłumaczeniem takiej propozycji są zbliżające się wybory parlamentarne. - Prawo i Sprawiedliwość, jego eksponowani przedstawiciele, pan prezydent i pan premier Morawiecki, chcą zatrzeć wrażenie, które powstało w wyniku praktyki politycznej ostatnich siedmiu lat, gdzie Unia Europejska była stale atakowana, kwestionowana. PiS starał się w Polsce zagospodarować elektorat antyeuropejski albo eurosceptyczny - zwrócił uwagę.
- Dzisiaj wyraźnie okoliczności się zmieniły, między innymi wojna na Ukrainie pokazała to, że szansą i nadzieją nas wszystkich w tej części Europy jest nie tylko NATO, ale właśnie integracja europejska - zauważył.
Przypomniał przy tym, że "ogromna większość Polaków absolutnie wiąże nadzieje na lepsze jutro Polski i ich samych z Unią Europejską".
- Stąd dziwny pomysł, żeby to wrażenie zmienić przez ustawę. Ja bym panu prezydentowi powiedział, że nie ustawą zmienia się złą praktykę konfliktów wewnątrz rządu, dotyczących kwestii europejskich, bo w rządzie mamy konflikt, pana Ziobry z panem premierem, i tak dalej. Tu nie ustawa pomoże. Trzeba albo zmienić ludzi, albo zmienić politykę wewnętrzną - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24