Andrzej Duda będzie szukał swojego miejsca na prawicy jako jeden z głównych ośrodków decyzyjnych. Myślę, że to będzie determinowało jego działania jako głowy państwa wobec tego rządu - powiedział w TVN24 politolog Rafał Chwedoruk, odnosząc się do przyszłej współpracy prezydenta z premierem. Przypomniał dwa precedensy kohabitacji z przeszłości. - Myślę, że będziemy gdzieś pomiędzy jednym a drugim - ocenił.
Prezydent Andrzej Duda powołał w środę rano w Pałacu Prezydenckim Donalda Tuska na premiera, a także ministrów jego gabinetu. W trakcie tej uroczystości prezydent zabrał głos.
CZYTAJ: Rząd Donalda Tuska zaprzysiężony
Andrzej Duda prosił między innymi nowy rząd o to, by jego członkowie mieli świadomość, że jest otwarty na współpracę z nimi. - Mam pełną świadomość tego, że będziecie państwo mieli różne propozycje legislacyjne, że będziecie mieli - i macie - swoją ofertę dla naszych rodaków, dla Polaków, że macie swoją wizję Rzeczpospolitej - mówił.
Po przemówieniu prezydenta głos zabrał nowy szef rządu. - Chcę powiedzieć, że z niezwykłą radością przyjąłem gotowość do pełnej współpracy ze strony pana prezydenta - mówił.
Do przyszłej współpracy między prezydentem a premierem odniósł się w TVN24 dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z Instytutu Nauk Politycznych, Katedry Historii Politycznej UW.
Chwedoruk: Andrzej Duda powoli kończy swoją rolę jako prezydent
Jak mówił, "mamy w naszej najnowszej historii dwa precedensy, jeśli chodzi o kohabitację (sytuacja, gdy rząd i prezydent pochodzą z przeciwnych obozów politycznych - red.)". - Pierwszy dotyczył jeszcze czasów Aleksandra Kwaśniewskiego i rządu Jerzego Buzka (lata 1997-2001 - red.), gdzie można powiedzieć, że w wymiarze symbolicznym, było bardzo źle, to znaczy ze strony rządzącej prawicy głowa państwa doświadczała wielu despektów, natomiast w wymiarze merytorycznym było bardzo różnie. Były i weta, choćby w sprawie podatku liniowego, były i przykłady współpracy, zwłaszcza na niwie polityki międzynarodowej - wskazywał.
- W czasach drugiej z tych sytuacji, gdy prezydentem był Lech Kaczyński, a premierem Donald Tusk (lata 2007-2010 - red.), można mówić o permanentnym konflikcie, może nie totalnym, bo były przykłady zbieżności poglądów - zaznaczył gość TVN24.
- Myślę, że będziemy gdzieś pomiędzy jednym a drugim. Andrzej Duda powoli kończy swoją rolę jako prezydent. Już widać, po orędziu to było najlepiej widoczne, że będzie szukał swojego miejsca na prawicy, jako jeden z głównych ośrodków decyzyjnych. Myślę, że to będzie determinowało działania Andrzeja Dudy jako głowy państwa wobec tego rządu - ocenił.
- Natomiast gabinet Donalda Tuska, jak sądzę, wiedząc, że może napotkać opór, niektóre kwestie będzie próbował rozstrzygać po wyborach prezydenckich, których faworytem numer jeden zapewne będzie Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy, a pewnie i Szymon Hołownia będzie zaliczał się do grona faworytów - dodał Chwedoruk.
Chwedoruk: siła ośrodka prezydenta nie jest tak wielka, by Andrzej Duda mógł sobie pozwolić na sprzeciw wobec wszystkiego
Ekspert stwierdził jednocześnie, że "Andrzej Duda jest politykiem, który przez minione lata nie zdołał, w obrębie prawicy, wypracować sobie autonomicznej pozycji". - Te ostatnie miesiące prezydentury, wobec osłabienia głównego nurtu Prawa i Sprawiedliwości, epicentrum tej formacji, stwarzają taką przestrzeń - zaznaczył.
Jak zauważył, "wyborcy Prawa i Sprawiedliwości są niejednoznaczni w swoich postawach". - Są tam zarówno tacy, którzy akceptują tą konfliktową wizję rzeczywistości, która towarzyszyła większości czasów sprawowania władzy przez PiS, jak i tacy, którzy są bardziej uwrażliwieni na kwestie solidarności, powiedziałbym, pewnego patosu, który ma towarzyszyć polityce i życiu publicznemu - mówił Chwedoruk.
- Andrzej Duda będzie zapewne próbował moderować i wpisywać się w któryś z tych dwóch sposobów myślenia. Natomiast siła polityczna ośrodka prezydenckiego nie jest tak wielka, by mógł sobie pozwolić na taki totalny sprzeciw wobec wszystkiego. Na uczynienie z siebie bieguna polskiej polityki - dodał.
Źródło: TVN24