- Przyjdzie czas na komentarz, proszę o cierpliwość - to pierwsze słowa Marka Dochnala po wyjściu z sieradzkiego aresztu. Za kratkami był trzy i pół roku. Pytany o to, jak się dziś czuje, odpowiada: bez komentarza.
Przyznał, że ma wiele do powiedzenia prokuratorom, ale "to nie jest dobry czas ani miejsce". Wychodząc z zakładu, biznesmen miał przy sobie tylko aktówkę. Przed bramą aresztu z szampanem w ręku na biznesmena czekała jego żona Aleksandra.
Na wolności tylko 19 dni?
Wolnością może jednak Dochnal cieszyć się zaledwie niecałe trzy tygodnie, bo do 19 lutego stołeczny Sąd Apelacyjny ma czas na rozstrzygnięcie zażalenia prokuratury na odmowę przedłużenia aresztu lobbyście.
Zażalenie wpłynęło do sądu we wtorek. Prokuratorzy argumentują, że nie można w tym przypadku mówić o przewlekłości w zastosowaniu tego środka zapobiegawczego, ponieważ wnioski o areszt były w tym czasie związane z różnymi zarzutami. Podkreślają, że podejrzanemu grozi surowa kara i cały czas istnieje obawa matactwa.
Śledczy liczyli na to, że sąd apelacyjny wyznaczy posiedzenie przed upływem terminu aresztu. Tymczasem sędziowie uznali, że do tej pory nie zdążą zapoznać się z ponad 200 tomami akt sprawy.
Rekordowo długi areszt
Znany lobbysta trafił do aresztu we wrześniu 2004 r. W tym czasie toczyły się przeciwko niemu dwie sprawy w dwóch prokuraturach - pabianickiej i katowickiej.
Na początku listopada 2007 roku pabianicki sąd uchylił areszt wobec niego w sprawie, w której oskarżony jest o wręczanie łapówek. Wyznaczono kaucję w wysokości 300 tys. Pomimo, że żona lobbysty wpłaciła pieniądze, nie wyszedł on z więzienia. Decyzję o areszcie podtrzymał bowiem katowicki sąd. Tamtejsza prokuratura wciąż prowadzi śledztwa m.in. w sprawie darczyńców Fundacji "Porozumienie bez Barier" Jolanty Kwaśniewskiej (miał tam wpłacać pieniądze) oraz ułaskawienia w 1999 r. przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Petera Vogla, skazanego za zabójstwo kobiety (Vogel był bankierem Dochnala).
Przed pabianickim sądem, obok Dochnala na ławie oskarżonych zasiada jego asystent oraz były poseł SLD Andrzej Pęczak. Prokuratura zarzuciła Pęczakowi, że jako poseł i jednocześnie szef sejmowej komisji kontroli państwowej, miał - od lutego do sierpnia 2004 r. - przyjmować łapówki od Dochnala i jego asystenta. Według śledczych, chodzi w sumie o ponad 820 tys. zł.
Według prokuratury, łapówki miały być przekazywane za informacje dotyczące prywatyzacji niektórych polskich przedsiębiorstw. Chodziło o sprzedaż akcji Polskich Hut Stali koncernowi LNM Holdings oraz prywatyzację Grupy G-8 (skupiającej osiem spółek dystrybucji energii elektrycznej) i Huty Częstochowa. W styczniu ubiegłego roku Pęczak i asystent Dochnala wyszli z aresztu po wpłaceniu kaucji - 400 i 300 tys. zł.
W październiku ubiegłego roku również katowicki sąd rejonowy zdecydował, że Dochnal będzie mógł wyjść na wolność po wpłaceniu 500 tys. zł poręczenia majątkowego. Jednak po zażaleniu prokuratury, sędziowie zmienili to postanowienie i przedłużyli areszt do 31 stycznia 2008 r.
Trybunał w Strasburgu chce wyjaśnień
W lipcu 2007 roku sprawa aresztowania Dochnala trafiła do Trybunału w Strasburgu. Lobbysta skarży się przed unijną instytucją m.in. na długotrwałość swego aresztu.
W odpowiedzi sędziowie zażądali od polskiego rządu wyjaśnień, czy decyzje o jego tymczasowym aresztowaniu oraz o przedłużeniu tego aresztu były zgodne z zapisami Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. O co dokładnie pyta Trybunał - CZYTAJ TUTAJ.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24