Sławomir Cenckiewicz, były szef komisji likwidacyjnej WSI pytany był w "Rozmowie Piaseckiego", dlaczego Antoni Macierewicz, odpowiedzialny w przeszłości za proces likwidacji WSI, zlecił przetłumaczenie raportu w tej sprawie na język rosyjski. - Może to było naiwne, ale może jest też tak, że minister nie brał pod uwagę tego, co byśmy dzisiaj wzięli - powiedział.
Tomasz L. został zatrzymany w marcu 2022 roku przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Federacji Rosyjskiej. Pracownik Urzędu Stanu Cywilnego w Warszawie, 16 lat wcześniej, w 2006 roku był członkiem komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych. Miał dostęp do największych tajemnic polskiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego. Dysponujemy odpowiednimi dokumentami, w tym składem komisji, w jakiej pracował oraz zarządzeniami z jego zadaniami, które bezdyskusyjnie potwierdzają zaangażowanie Tomasza L. w proces likwidacji WSI. Nie wiadomo jednak, czy w czasie zasiadania w komisji prowadził jakąkolwiek działalność na rzecz obcego wywiadu.
CZYTAJ TEKST PREMIUM: Tomasz L. z komisji likwidacyjnej WSI. Tajemnica urzędnika stołecznego ratusza
Dlaczego Antoni Macierewicz zdecydował się przetłumaczyć raport na rosyjski?
Doktor habilitowany Sławomir Cenckiewicz, historyk, obecnie dyrektor Wojskowego Biura Historycznego imienia generała broni Kazimierza Sosnkowskiego, a w przeszłości przewodniczący komisji likwidacyjnej WSI, w której zasiadał też Tomasz L. mówił w "Rozmowie Piaseckiego" o różnych aspektach pracy tejże komisji i szerzej, o całościowym procesie likwidacji Wojskowej Służby Informacyjnej.
Gość TVN24 był pytany, dlaczego Antoni Macierewicz, wówczas wiceminister obrony narodowej odpowiedzialny za proces likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, zlecił przetłumaczenie raportu na język rosyjski.
- Mówił o tym publicznie i to samo mówił zresztą prywatnie. Chciał, żeby raport był w miarę w krótkim czasie dostępny w kilku wersjach językowych. Przetłumaczyła to również zasłużona osoba, również dla Polski. Nie pamiętam teraz nazwiska, ale to była pracownica Ośrodka Studiów Wschodnich - tłumaczył Cenckiewicz.
- Może to było naiwne, ale może jest też tak, że minister nie brał pod uwagę tego, co byśmy dzisiaj wzięli. To znaczy - można coś opublikować po chińsku, a i tak każdy translatorem to sobie przetłumaczy - dodał gość TVN24.
Źródło: TVN24