Zaplanowany na niedzielę przemarsz Młodzieży Wszechpolskiej i Ruchu Narodowego przez centrum Katowic nie doszedł do skutku - został zakłócony przez kontrmanifestację antyfaszystów. Prezydent Katowic zdecydował o rozwiązaniu manifestacji, ale jej uczestnicy nie chcieli się rozejść. Policja użyła siły i gazu, zatrzymano co najmniej osiem osób.
Uczestnicy marszu mieli przejść z Placu Sejmu Śląskiego przed Pomnik Powstańców Śląskich.
Starcie dwóch manifestacji
Narodowcy spotkali się na placu Sejmu Śląskiego przed pomnikiem Wojciecha Korfantego. Mieli ze sobą między innymi flagi Polski i Śląska, duży transparent z napisem: "Polski honor śląska duma" oraz wizerunkami Romana Dmowskiego i Wojciecha Korfantego. Byli wśród nich między innymi młodzi ludzie z zasłoniętymi twarzami i transparentem "White boys". Po drugiej stronie ulicy zgromadzili się kontrmanifestanci, którzy - jak informował przed demonstracją prezydent Katowic Marcin Krupa - w przeciwieństwie do narodowców, nie uzyskali zgody na zgromadzenie, ponieważ wystąpili o nią zbyt późno. Kiedy marsz Młodzieży Wszechpolskiej i Ruchu Narodowego się rozpoczął, uczestnicy kontrmanifestacji siadali na ulicy, blokując przejście. Policjanci usuwali ich na bok, miejsca te zajmowali kolejni, skandując: "Faszyści, policja - jedna koalicja". Obie strony przerzucały się skandowanymi głośno okrzykami. "Narodowa duma", "Bóg honor ojczyzna", "Cześć i chwała bohaterom", "Nie czerwona, nie tęczowa, tylko Polska narodowa" – wołali narodowcy. "Bób, humus, włoszczyzna", "Hańba", "Precz z faszyzmem", "Wolność, równość, demokracja" - odpowiadali kontrmanifestanci. Policjanci musieli cały czas oddzielać obie grupy kordonem.
Marsz narodowców rozwiązany
O 15.45. prezydent Katowic Marcin Krupa zdecydował o rozwiązaniu zgromadzenia Młodzieży Wszechpolskiej i Ruchu Narodowego, motywując ten krok "troską o zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców". Wzywani przez policję do rozejścia uczestnicy przemarszu nie chcieli tego zrobić, wskazywali, że ich manifestacja była legalna. Policja użyła siły. Rozproszeni manifestanci udali się przed Pomnik Powstańców Śląskich. Tam między innymi złożyli kwiaty, odpalili race i odśpiewali hymn Polski. Spotkanie przebiegło już bez zakłóceń, zabezpieczał je z pewnej odległości kordon policji z psami. - Decyzją władz miasta jesteśmy zszokowani, mieliśmy legalne zgromadzenie. Widać było, że mieliśmy na celu upamiętnienie powstańców śląskich - powiedział prezes okręgu śląskiego Młodzieży Wszechpolskiej Kamil Lisowski. Jak dodał, ma do uczestników kontrmanifestacji "ogromny żal". - Nie zrozumieliśmy w ogóle ich intencji. Nazizm, faszyzm - identyfikowanie nas z tymi zbrodniczymi ustrojami to coś niezrozumiałego - zaznaczył. Rzeczniczka śląskiej policji podinspektor Aleksandra Nowara poinformowała, że dwie spośród zatrzymanych osób będą prawdopodobnie odpowiadać za czynną napaść na funkcjonariuszy. - Legitymowano również osoby zakłócające legalną jeszcze manifestację, zostaną wobec nich skierowane wnioski do sądu za jej utrudnianie - zapowiedziała. Podinspektor Nawara dodała, że policjanci filmowali przebieg manifestacji i materiał ten będzie jeszcze szczegółowo analizowany, również pod kątem symboli, jakie mieli ze sobą demonstranci, a także incydentu z flagą Polski, podeptaną w pewnym momencie przez uczestników zajścia.
Brudziński: to przez faszystowskie symbole
O pilną interwencję w sprawie rozwiązania marszu zwrócił się na Twitterze do szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego prezes Ruchu Narodowego, poseł Robert Winnicki. "Potrzeba pilnej interwencji Joachima Brudzińskiego. Policja w Katowicach ochraniała dziś lewaków blokujących manifestację ku czci Powstańców Śląskich" - napisał Winnicki, dodając, że policja "brutalnie interweniowała wobec uczestników marszu, a 4 zatrzymała". "Wszystko przez to, że prezydent Krupa (kandydat PiS) kazał rozwiązać marsz!" - ocenił Winnicki. "Panie Pośle, gdyby Pan wpłynął na organizatorów narodowych demonstracji, aby skuteczniej eliminowali ze swoich szeregów idiotów eksponujących faszystowskie i nazistowskie symbole to polska Policja nie musiałaby interweniować" - napisał w odpowiedzi Winnickiemu szef MSWiA. Dodał, że "Ruch Narodowy nie byłby kompromitowany w oczach Polaków".
Prezydent Katowic: nie ma miejsca dla faszyzmu
Jeszcze przed demonstracją podczas spotkania z dziennikarzami prezydent Katowic oświadczył, że w tym mieście nie ma miejsca na propagowanie faszyzmu i nacjonalizmu. Poinformował, że ograniczył planowaną przez środowiska narodowe imprezę, na którą oprócz przemarszu, miał się składać jeszcze piknik z udziałem zespołu muzycznego, kojarzonego z tekstami o faszystowskim przekazie. W tym samym czasie i miejscu zaplanowano jednak już wcześniej miejskie pożegnanie majówki. Prezydent Krupa zapowiedział też działania edukacyjne w katowickich szkołach, by przestrzegać dzieci i młodzież przed faszyzmem i nacjonalizmem. - Powołam w tym tygodniu grupę ekspertów w dziedzinie kultury i edukacji, by wdrożyć taki program w szkołach, na lekcjach wychowawczych. Apel pójdzie do wszystkich szkół, by jasno i wyraźnie mówić o zagrożeniu, które jest coraz bardziej prawdopodobne - powiedział. O pilnowanie porządku i reagowanie w sytuacji ewentualnego łamania prawa podczas demonstracji narodowców apelowali w piątek do Krupy przedstawiciele PO, Nowoczesnej i Związku Górnośląskiego. W listopadzie ubiegłego roku szerokim echem odbiła się zorganizowana w Katowicach przez środowiska narodowe demonstracja na placu Sejmu Śląskiego, podczas której zawieszono na szubienicach zdjęcia europosłów Platformy Obywatelskiej.
Autor: ads//kg / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24