W 2014 roku Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie (Lubelskie) użyczyło Wojskowej Izbie Pamięci imienia generała Franciszka Kleeberga w Kocku wyprodukowaną w 1977 roku ciężarówkę Star 660. Po wygaśnięciu umowy i kilkukrotnym upomnieniu się o pojazd, dyrekcja muzeum usłyszała, że ten został zezłomowany. Sprawą zajmuje się prokuratura. A były prezes izby mówi o "nieszczęśliwym przypadku".
- Przeprowadzone postępowanie przygotowawcze doprowadziło do postawienia zarzutów mężczyźnie podejrzanemu o przestępstwo w związku z przywłaszczeniem, a następnie zniszczeniem poprzez złomowanie obiektu muzealnego samochodu ciężarowego Star 660 - powiedział prokurator Paweł Jarzyna z Prokuratury Rejonowej w Rykach.
Zabytkowa ciężarówka została wyprodukowana w 1977 roku. Była częścią kolekcji Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie, które w 2014 roku - w celach ekspozycji - użyczyło pojazd Wojskowej Izbie Pamięci im. gen. Franciszka Kleeberga w Kocku. Umowa użyczenia zakończyła się w październiku 2020 roku. Jednak samochód do muzeum nie wrócił.
Dyrekcja muzeum liczy, że ciężarówka nie została zezłomowana
- Z chwilą wezwania partnera do zwrotu, nasze muzeum napotkało na sytuację problematyczną i niespodziewaną. Partner społeczny nie wyraził woli do zwrotu użyczonego pojazdu, a obecnie, po kilku wezwaniach, utrzymuje, iż obiekt ten został zezłomowany – czyli bezpowrotnie zniszczony, i nie ma możliwości jego zwrotu – mówi Paweł Pawłowski, dyrektor dęblińskiego muzeum. Jak podkreśla, ma nadzieję, że partner umowy nie był do końca szczery, a ciężarówka nie została zezłomowana.
- Stąd zwracamy się z apelem o wszelkie informacje o tym pojeździe, które będą pomocne w ustaleniu losów naszego mienia i pozwolą na jego powrót do naszej kolekcji - zaznacza dyrektor.
Były prezes izby pamięci: nieszczęśliwy przypadek
Jak informuje "Dziennik Wschodni", Wojskowa Izba Pamięci w Kocku jest obecnie w likwidacji. Jej były prezes, a obecnie likwidator, w rozmowie z dziennikiem wyjaśniał, co stało się z ciężarówką z Dęblina. Sprawę nazywa "nieszczęśliwym przypadkiem".
- Mieliśmy trzy niemal identyczne ciężarówki, dwie należały do izby, a trzecia była wypożyczona z muzeum. To miała być taka mobilna kolekcja, którą można byłoby pokazywać na różnych zlotach. Gdy pojazdy zaczęły się sypać, uznałem, że jeden z nich należy poświęcić, zezłomować, a pieniądze przeznaczyć na remonty pozostałych pojazdów. Byłem za granicą, kiedy pozwoliłem moim znajomym z izby się tym zająć. Niestety pomylili samochody i zezłomowali ten należący do muzeum - powiedział były prezes dziennikarzom "Dziennika Wschodniego".
Źródło: PAP, "Dziennik Wschodni"
Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie