- Nie marnujcie głosu, oddajcie głos na PO, pokornie was o to proszę, bo my jesteśmy jedyną partią, która może zatrzymać tych ludzi, którzy idą do władzy tylko po władzę - apelowała na zakończenie poniedziałkowej debaty Ewa Kopacz. Beata Szydło przekonywała z kolei, że Polacy "nie chcą już słuchać pustych obietnic Ewy Kopacz, straszenia opozycją i przywoływania kolejnych statystyk".
W poniedziałek Ewa Kopacz i Beata Szydło zmierzyły się w przedwyborczej "Rozmowie o Polsce". Program podzielony był na trzy bloki tematyczne: gospodarka i sprawy społeczne, sprawy zagraniczne i obronność oraz polityka i ustrój państwa. W każdej z części po jednym z pytaniu zadawał każdy z prowadzących spotkanie dziennikarzy: Justyna Pochanke, Piotr Kraśko i Dorota Gawryluk. Następnie oponentki wzajemnie zadawały sobie pytania. Liderki PO i PiS podzieliła m.in. kwestia minimalnej stawki godzinowej czy zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Obie rozmówczynie zarzucały sobie też brak rozliczenia z "afer". Szydło wymieniała w tym kontekście aferę podsłuchową, hazardową i Amber Gold, a Kopacz wskazała na aferę SKOK-ów.
Na sam koniec liderki PO i PiS w krótkich przemówieniach podsumowały swoje wystąpienia.
"Nie marnujcie głosu"
Ewa Kopacz podkreśliła w swoim końcowym oświadczeniu, że PO proponuje "zdrowy rozsądek, a nie fanatyzm"
- Drogie Polki i Polacy, stoję tu przed wami i nikogo nie udaję innego, niż jestem. Stoję tu przed wami ze swoimi wadami i zaletami. Nie muszę się za nikim chować, mam za sobą 12 miesięcy pracy jako prezes Rady Ministrów" - powiedziała. Podkreśliła, że wypełniła swoje zadania, które zapowiedziała w ub. roku, obejmując urząd premiera. Dodała, że dziś chce zaproponować coś, co będzie dobre dla Polski i Polaków na kolejne cztery lata.
- To jest prosty podatek, podatek, który pozwoli wam naprawdę dobrze zarabiać, pozwoli wam żyć w tym kraju, nie uciekać w poszukiwaniu lepszego zarobku poza granicami. Dzisiaj mówię o szacunku dla waszej pracy - powiedziała. Dodała, że chce także jednolitego kontraktu zatrudnienia, silnej gospodarki, która musi być poparta silnymi finansami publicznymi. Oceniła, że propozycje jej politycznych oponentów to "rozchwianie tego układu, to rozchwianie finansów publicznych". Zwróciła się do emerytów: - Jeśli oni dorwą się do tej kasy, jeśli oni spróbują dzisiaj zdestabilizować finanse publiczne, to wasze emerytury będą zagrożone, bo one opierają się na finansach publicznych. Dodała, że proponuje dbałość o siebie nawzajem, "solidarność międzypokoleniową". - Proponuję wam dzisiaj nie to, że będziecie mieć darmowe leki, bo te za chwilę spowodują, że z refundacji w NFZ będzie mniej na leczenie - dodała. Szefowa PO powiedziała, że proponuje "zdrowy rozsądek, a nie fanatyzm, Polskę obywatelską, a nie republikę wyznaniową". - Jedno, co chcę powiedzieć: nie marnujcie głosu, oddajcie głos na PO, pokornie was o to proszę, bo my jesteśmy jedyną partią, która może zatrzymać tych ludzi, którzy idą do władzy tylko po władzę - konkludowała premier.
"Czas na ławkę rezerwowych"
Beata Szydło przekonywała natomiast, że Polacy mają dość "pustych obietnic" Ewy Kopacz i "przywoływania kolejnych statystyk".
- Po ośmiu latach afer i nieudolnych rządów PO, pani przewodnicząca tej partii nie powie wam już niczego innego poza składaniem kolejnych pustych obietnic, straszeniem opozycją, czy o statystykach, o których na jednym ze spotkań wyborczych mama czwórki dzieci powiedziała mi: 'wie pani, ja nie włożę statystyki do garnka i dzieci tą statystyką nie nakarmię'. Polacy nie chcą już tego słuchać. Czas odejść na ławkę rezerwowych, pani przewodnicząca - mówiła Szydło do Kopacz. Zapewniła, że ona chce rozmawiać o konkretach i sprawach ważnych dla Polaków i Polek, o tym co zrobić, by mogli godnie żyć i byli szanowani. - To jest moja umowa z obywatelami - oświadczyła, pokazując niebieski segregator. Poinformowała, że zawiera on projekty ustaw, które zostaną zrealizowane w ciągu pierwszych stu dni rządów PiS. Wskazała, że jest tam ustawa, która daje rodzicom prawo do decydowania o tym, kiedy ich dzieci pójdą do szkoły; ustawa przewidująca 15-proc. CIT dla przedsiębiorców; ustawa "500 plus" dająca wsparcie materialne dla rodzin - 500 złotych na każde dziecko; ustawa o darmowych lekach dla ludzi po 75. roku życia. - Te wszystkie dobre programy, te projekty można zrealizować (...). Pan prezydent Andrzej Duda ma program naprawy Polski - będzie możliwy do realizacji wtedy, kiedy będzie rząd, który pójdzie tą samą drogą, którą on chce podążać. Ta dobra naprawa, ten dobry program jest możliwy - zapewniła. - Musimy być tylko razem. To jest najważniejsze. Polacy zasługują na to, Polska na to zasługuje. Z prezydentem, z rządem, wspólnie z wami wszystkimi. Damy radę! - zakończyła.
Beata Szydło i Ewa Kopacz odpowiadały na pytania dotyczące kosztu obietnic wyborczych poszczególnych partii, sposobu, w jaki próbowałaby przekonać młodych Polaków, by nie wyjeżdżali z kraju oraz jak lepiej dysponować pieniędzmi z budżetu. W czasie rozmowy padły różne obietnice wyborcze dotyczące 500 złotych na każde dziecko, zmian w podatkach czy reformy rynku pracy.
W kolejnej części Kopacz i Szydło zmierzyły się z pytaniami na temat polityki zagranicznej i obronności. Mówiły o relacjach z Rosją, miejscu Polski w Unii Europejskiej i wielkich światowych procesach, które mogą mieć wpływ na Polskę. Nie zabrakło dyskusji na temat przyjmowania przez Polskę uchodźców.
Wnioski z afery podsłuchowej. "Państwem rządzą kelnerzy" kontra "przeproście za SKOK-i"
Trzecia część debaty dotyczyła spraw krajowych. Pierwsze pytanie w tym bloku dotyczyło afery podsłuchowej i tego, jakie wnioski powinny zostać z niej wyciągnięte.
Beata Szydło podkreśliła, że afera podsłuchowa powinna zostać wyjaśniona i rozliczona. Jej zdaniem, za rządów PO "zamieciono pod dywan" również inne afery: Amber Gold, hazardowa, stoczniowa, infoafera. Jak mówiła, afera podsłuchowa pokazała, że państwem "PO i PSL rządzą kelnerzy, a nie ministrowie". Zwróciła też uwagę na "to, co zostało powiedziane" w nagraniach. - To są niebywałe rzeczy - stwierdziła.
Ewa Kopacz zaznaczyła, że po aferze podsłuchowej potrafiła wyjść i "przeprosić za swoich kolegów". Zapytała Szydło, czy "byłaby w stanie przeprosić dzisiaj Polaków za największą aferę w ciągu ostatnich 25 lat, aferę SKOK-ów.
- Polacy słyszą tylko o tym, co jest wygodne dla opozycji. Chce mi pani powiedzieć, że w opozycji są wszyscy święci, którzy będą beatyfikowani za życia; że nigdy nie przeklinają, nie piją alkoholu, nie jedzą ośmiorniczek? - pytała Kopacz. - Nagle staracie się pokazać jako coś wyjątkowo, jako nadludzie, innego gatunku Polacy - zarzuciła.
"Polska widziana z okien pędzącego Pendolino"
Drugie pytanie dotyczyło tego, co udało się Polsce i Polakom zbudować w ciągu ostatnich 26 lat.
Zdaniem Ewy Kopacz udało się zbudować demokrację, silną pozycję w UE, solidarność społeczną i odpowiedzialność za swój kraj. Za najważniejszą rzecz uznała "poczucie wolności".
Szefowa rządu podkreśliła, że obawia się, iż "ci, którzy walczą o władzę dla władzy chcą zabrać tę najcenniejszą rzecz, wolność Polaków, tę osobistą, chcą zabrać".
Beata Szydło przyznała, że Polska to piękny kraj, ale dodała, iż jest to jednocześnie kraj, w którym Polacy chcą godnie żyć i "mieć prawo do tego, by wyrażać własne opinie". - Polscy obywatele chcą, żeby wreszcie zaczęto ich słuchać. Przynoszą projekty, a PO i PSL wyrzuca je do kosza - zarzuciła.
Jak stwierdziła, koalicja rządząca "za nic" ma obywateli. - Pani przygląda się Polsce z okien Pendolino, a ja dojeżdżam do takich miejscowości, do których Pendolino nigdy nie dojedzie, bo zlikwidowano ostatnie połączenia kolejowe - powiedziała.
Wnioski z przeszłości
Ostatnie pytanie dotyczyło tego, jakich błędów ze swoich rządów PiS i PO chciałyby uniknąć.
Beata Szydło zaznaczała, że czas rządów PiS był bardzo dobrym okresem dla polskiej gospodarki. Jak mówiła, powstawały wtedy miejsca pracy, a podatki były obniżane. - Jeżdżąc po Polsce bardzo często słyszę, jak przychodzą przedsiębiorcy i mówią: za waszych czasów nam, przedsiębiorcom, dobrze się żyło, gospodarka się rozwijała - mówiła. Jak dodała, z przeszłości trzeba wyciągać wnioski, ale zapewniła, że zamierza skupiać się na przyszłości i realizacji swojego programu naprawy Polski.
Ewa Kopacz zarzuciła Szydło, że usiłuje przekonać Polaków, iż rząd PiS miał na koncie same sukcesy. - Przypomnijmy te sukcesy. Te 3 mln mieszkań. To wasze bezpieczeństwo energetyczne, które zagwarantowaliście tym, że wybudowaliście aż 80 km gazociągów przesyłowych. My wybudowaliśmy 1236 - wymieniała.
"Jest pani zwolenniczką wprowadzenia republiki wyznaniowej"
Po pytaniach dziennikarzy Szydło i Kopacz miały szansę zadać sobie pytania wzajemne. Szefowa rządu zapytała o prawa kobiet. Powołała się na projekt konstytucji PiS, który - jak mówiła we wcześniejszych częściach debaty - był dostępny na stronie internetowej partii, a później zniknął. Jak powiedziała Kopacz, jest tam zapis, który mówi, że prawo nie ma regulować spraw pozamałżeńskich. - Chciałam zapytać, co z dziećmi, które są nieślubnymi dziećmi, bo takie też się rodzą, również w katolickich rodzinach? - pytała.
Szydło podkreśliła, że nad konstytucją PiS dopiero zamierza pracować. - Prawa kobiet są bardzo ważne, każdego obywatela prawa są ważne. Każde dziecko trzeba kochać, każde ma prawo do szczęścia. Każdy obywatel w polskim państwie powinien być szanowany - zaznaczyła.
- Słyszeliście wypowiedź kobiety, która może być niedługo premierem, a głosowała kilkakrotnie przeciwko prawom kobiet - ripostowała Kopacz. - Niestety, chcę z przykrością stwierdzić, że jest pani zwolenniczką wprowadzenia w Polsce republiki wyznaniowej - zarzuciła Szydło.
"Nasze dzieci są równie mądre jak te w Europie"
Beata Szydło zapytała Ewę Kopacz o obywatelskie projekty ustaw. - Sześć milionów obywatelskich podpisów pod projektami ustaw wylądowało w koszu, m.in. rodzice dzieci sześcioletnich zwrócili się z prośbą o to, żebyście państwo ich wysłuchali i żeby dzieci w wieku sześciu lat nie musiały iść do szkoły, by to oni mieli wybór - powiedziała. Jak podkreśliła, PiS proponuje, by projekt obywatelski obowiązkowo był poddawany pod debatę nie tylko podczas pierwszego czytania w Sejmie, ale również w sejmowych komisjach. Szydło pytała Kopacz, czy poprze takie rozwiązanie. W odpowiedzi Kopacz zapytała swą oponentkę, dlaczego "odmawia prawa polskim, zdolnym dzieciom, do tego, by były bardziej konkurencyjne od tych dzieci w innych krajach europejskich?". Według niej w 22 krajach europejskich dzieci idą do szkoły w wieku sześciu lat, w Wielkiej Brytanii - nawet jako pięciolatki. - Nasze dzieci są naprawdę równie mądre jak te w Europie - wskazała szefowa Platformy. Jak wskazała, powrót do obowiązku szkolnego od 7. roku życia oznaczałby utratę pracy przez kilkanaście tysięcy nauczycieli.
Autor: kg / Źródło: TVN24, PAP