Wojciech Korfanty, dyktator Trzeciego Powstania Śląskiego, komisarz plebiscytowy, wicepremier i parlamentarzysta. Dla Polski zmienił nawet imię, z Adalbert. Człowiek, który wybrał polskość, na nią postawił i o nią walczył. - Gdyby nie on, Katowice byłyby niemieckie - mówi Jan Planta z Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach.
- W typowo niemieckim gimnazjum, do jakiego uczęszczał, jego polskość była traktowana wyłącznie w sposób absolutnie negatywny - mówi dr Dawid Keller z Muzeum Śląskiego w Katowicach. Zaznacza, że to w kontrze do bardzo intensywnych prób germanizacji Korfanty zapragnął być Polakiem.
Marzenie o Polsce
Działalność na rzecz Polski rozpoczął już w szkole, gdzie szerzył polską literaturę i kulturę. W latach 1901–1908 był członkiem Ligi Narodowej, w której współpracował z Romanem Dmowskim. Zdaniem Kellera zetknięcie się ze środowiskiem narodowym i z wielkimi nazwiskami ukształtowało jego późniejsze wybory polityczne.
Od 1901 był redaktorem naczelnym pisma ilustrowanego "Górnoślązak". Za publikowane na jego łamach antyniemieckie i propolskie artykuły trafił do więzienia. W 1903 roku został pierwszym polskim posłem z Górnego Śląska w Reichstagu. Owocem tego politycznego sukcesu było zwycięstwo w kolejnych wyborach do parlamentu, tym razem nie tylko Korfantego, ale aż pięciu Polaków - przypomina Keller.
O polskiej państwowości i jej odrodzeniu po wojnie Korfanty głośno mówił tak w Reichstagu, jak i później w pruskim Landtagu. Tuż przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, 25 października 1918 roku, wygłosił w Berlinie płomienne przemówienie, w którym żądał, aby "dawne części Królestwa Polskiego zostały znowu połączone w jedną całość". Krótko po tym Korfanty powrócił do odradzającego się kraju. Udał się do Poznania, gdzie wszedł w skład Naczelnej Rady Ludowej. Tam uczestniczył w powstaniu wielkopolskim, które okazało się jednym z czterech zwycięskich zrywów narodowych w dziejach Polski. - I ten sukces przenosi na Śląsk - podkreśla Artur Garbas z Muzeum Miejskiego w Siemianowicach Śląskich.
"Polska otrzymała skarb"
W 1920 roku rząd polski desygnował go na polskiego komisarza plebiscytowego na Górnym Śląsku. Postanowienia traktatu wersalskiego przewidywały, że ma się tam odbyć plebiscyt. To ludność miała zadecydować, czy Śląsk będzie należeć do Polski, czy też do Niemiec. Plebiscyt przeprowadzono 21 marca 1921 roku. Korfanty organizował nie tylko głosowanie, ale także plebiscytową propagandę.
- Oprócz plakatów, pocztówek i ulotek były także wiece, koncerty - opowiada Jan Planta. Wynik referendum okazał się jednak klęską Polaków.
- Z matematycznego punktu widzenia Polska przegrała. 40 procent ludności opowiedziało się za Polską, 60 za Niemcami. Ale gdybyśmy zobaczyli mapę tych wyników, okaże się, że ta granica w żaden sposób nie może być wytyczona - mówi Planta. - W miastach głosy układy się raczej za Niemcami, ale w okolicznych wsiach w zdecydowanej większości za Polską - wyjaśnia.
W efekcie niekorzystnej dla Polski propozycji podziału Górnego Śląska doszło do III Powstania Śląskiego, na którego czele stanął nie kto inny, jak Korfanty. Nie wierzył jednak w szanse powodzenia zrywu, dlatego zarządził wstrzymanie walk jeszcze w czasie, gdy inicjatywa na froncie należała do Polaków.
- Wyczuł, że jak włączy się do tego armia niemiecka to może się źle skończyć - tłumaczy Garbas.
Mimo rozkazu zakończenia działań zbrojnych część wojskowych się zbuntowała. Wśród nich był późniejszy wojewoda śląski, Michał Grażyński. Próba puczu zakończyła się jednak niepowodzeniem, a upokorzony Grażyński do końca życia nosił w sobie urazę.
Trzecie Powstanie Śląskie było ostatnim z trzech zbrojnych zrywów polskiej ludności na Śląsku. W jego efekcie przyznano Polsce znacznie większą część Górnego Śląska, niż pierwotnie zamierzano. Zdaniem Jana Planty był to ogromny sukces.
- Po zawieszeniu broni Polska otrzymała skarb. Wszystkie huty w tym rejonie przypadły Polsce, ale także pokłady węgla, dzięki którym polski przemysł mógł się rozwijać - wyjaśnia.
Niechciany bohater
Po powstaniu Wojciech Korfanty działał w polityce. Głównie lokalnej, do ogólnopolskiej nie miał szczęścia. Jego kandydatura na premiera w 1922 roku przepadła - jak zaznacza Garbas - z powodu sprzeciwu marszałka Józefa Piłsudskiego.
Przywódca śląskiego zrywu stał się w późniejszych latach celem intensywnej kampanii i politycznych ataków ze strony Grażyńskiego. Z jego inspiracji dwukrotnie aresztowano Korfantego, który w 1935 roku zdecydował się uciec do Czechosłowacji.
- Patrząc na to, w jaki sposób był potraktowany, mógł być zły na Polskę, na administrację, na rządy. Ale przyjechał do Polski, nie obraził się na nią - przypomina Keller.
Do kraju wrócił w przededniu wybuchu drugiej wojny światowej. Niemal od razu został aresztowany i trafił na Pawiak. Jego stan zdrowia zaczął się pogarszać. Z przyczyn propagandowych nie chciano, by umarł w więzieniu, dlatego został wypuszczony. Zmarł w szpitalu, dwa tygodnie przed wybuchem kolejnej wojny.
- Był głosem przewodnim Ślązaków, którzy poczuwali się do polskości - twierdzi Planta.
Śląski "przewrót kopernikański"
- To wielka postać, nie tylko Śląska, ale również Polski - mówił o Wojciechu Korfantym gość programu "Stulecie niepodległości" profesor Andrzej Chwalba z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak zaznaczył, dokonał on "przewrotu kopernikańskiego" w myśleniu Ślązaków na temat przyszłej Polski. Historyk wyjaśniał, że Korfanty jako pierwszy spośród "wielkich przywódców śląskich" twierdził, że poprzez "działania organiczne, pozytywistyczne, kiedyś będziemy częścią Rzeczypospolitej". - Gdyby tak nie myślał, nie stworzyłby "Górnoślązaka" (…), gdyby było inaczej, nie byłby pierwszym polskim posłem ze Śląska do Reichstagu, który wstąpił do koła polskiego. I to był szok dla Niemców - dodał historyk.
Autor: momo//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24