- Ja protestuję w tym strajku w różnych sprawach - walczę o swoje prawa, o los swojej rodziny (...) ale walczę też o polską szkołę, o godność nauczycieli, ale walczę o to, by już nikt nigdy nie powiedział o mnie, że jestem terrorystą - mówił w "Faktach po Faktach" Dariusz Martynowicz, biorący udział w strajku nauczyciel jednego z krakowskich liceów. - Myślę, że mamy dzisiaj do czynienia z terroryzmem poniżania - to jest coś, co mnie spotyka - przyznał.
8 kwietnia rozpoczął się bezterminowy strajk w szkołach i przedszkolach w całej Polsce. Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych nie osiągnęły porozumienia z rządem w sprawie postulatów nauczycieli. Porozumienie ze stroną rządową podpisała jedynie oświatowa Solidarność. Według danych ZNP, we wtorek rano strajk trwał w ponad 74 proc. placówek w Polsce.
"Walczę o polską szkołę, o godność nauczycieli"
O sytuacji nauczycieli w czasie strajku mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Dariusz Martynowicz, nauczyciel języka polskiego i wiedzy o kulturze w jednym z krakowskich liceów.
- Ja protestuję w tym strajku w różnych sprawach - walczę o swoje prawa, o los swojej rodziny (...) ale walczę też o polską szkołę, o godność nauczycieli, ale walczę o to, by już nikt nigdy nie powiedział o mnie, że jestem terrorystą - mówił.
- Myślę, że mamy dzisiaj do czynienia z terroryzmem poniżania - to jest coś, co mnie spotyka - przyznał.
"Wszystko w szkole zaczyna się od nauczyciela"
Jak wskazywał Martynowicz, "wszystko w szkole zaczyna się od nauczyciela". - Gdy młody człowiek dojrzewa, nauczyciel pokazuje mu świat, otwiera go na inne kultury, uczy szacunku, tolerancji, a teraz ten młody człowiek widzi brak tego szacunku, tolerancji, pogardę w stosunku do nas, czyli do nauczycieli - stwierdził.
- Ja się na takie standardy nigdy nie zgodzę w swoim życiu i jetem dumny że jestem nauczycielem, dlatego, że zależy mi na polskiej szkole, na polskim uczniu, a na tym uczniu tak naprawdę nikomu nie zależy - stwierdził.
- My jesteśmy z uczniem cały czas - od początku o końca - często właściwie zastępujemy w jakimś sensie rodziców, nie tylko uczymy, nie tylko pokazujemy swoją pasję, nie tylko pokazujemy, że nauka jest piękna, ale po prostu jesteśmy, wspieramy ich jak możemy.
- Natomiast ministerstwo (edukacji narodowej - red.) jest przy nich tylko wtedy, kiedy są egzaminy - dodał.
"To jest to dbanie o polskich nauczycieli, na które my się nie zgadzamy i nigdy nie zgodzimy"
Martynowicz mówił także o spocie, jaki wypuściło pod koniec marca ministerstwo edukacji narodowej w ramach kampanii informacyjnej przed odbywającymi się wiosną egzaminami: gimnazjalnymi, ósmoklasistów i maturalnymi. Spot ukazuje dzieci w różnym wieku, mówiące o czekających je egzaminach i o swoich planach na przyszłość. Lektor mówi: "młodzi ludzie mają plany i marzenia, zadbamy, by mogli je realizować". Po czym dodaje: "stale podnosimy dodatki na edukację, zadbaliśmy równiez o nauczycieli".
- Nie mogę się powstrzymać od śmiechu, kiedy widzę spot reklamujący egzamin gimnazjalny, który "otwiera młodym ludziom drogę do szczęścia". - Drogą do szczęścia dla młodych ludzi jest dobra polska szkoła, drogą do szczęścia jest dla nich także dobrze wynagradzany nauczyciel - ocenił.
- Po czym lektor dodaje: "Zadbaliśmy o polskich nauczycieli", co brzmi jak ponury żart, bo ja w styczniu tego roku otrzymałem 140 złotych podwyżki na rękę, a nauczyciel stażysta nie otrzymał nawet sto złotych - opisywał dalej spot Martynowicz.
- I to jest to dbanie o polskich nauczycieli, na które my się nie zgadzamy i nigdy nie zgodzimy - dodał Martynowicz.
Autor: mjz/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24