Dane ze wszystkich sądów w Polsce trafią do centralnego rejestru, który tworzy właśnie Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort Zbigniewa Ziobry tłumaczy, że chodzi o usprawnienie pracy sądów. Taki argument nie przekonuje opozycji, która mówi o niebezpiecznym narzędziu w rękach ministra. Materiał magazynu "Polska i świat".
Do tej pory każdy sąd administrował swoimi danymi. Teraz - decyzją ministra - informacje ze wszystkich sądów w Polsce trafią do centralnego rejestru. Będą archiwizowane na jednym serwerze. Właśnie ruszyło przenoszenie danych.
- Są to na przykład dane o tym, jakie sprawy są prowadzone przeciwko każdemu spersonalizowanemu z imienia i nazwiska obywatelowi - mówi Robert Kierejew z sądu apelacyjnego w Katowicach. - Sądy w zasadzie utracą pełną kontrolę na tym, w jaki sposób będzie można się logować do tych baz danych - dodaje.
Przedstawiciele sądów przyznają, że zmiany w administrowaniu danymi są potrzebne, ale należy wprowadzać je z dużą rozwagą. - Nam chodzi o to, aby ta modernizacja była również właściwie oprzyrządowana prawnie - wyjaśnił Kierejew.
Bazą danych zarządzać będzie Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.
Dotychczas lokalne bazy posiadały wszystkie sądy w kraju. Wtedy dostęp do nich mieli lokalni administratorzy i to oni byli odpowiedzialni za to, by dane nie trafiły w niepowołane ręce.
- Ta usługa w sumie niczego nie zmienia. Nasz administrator musiałby przyznać komuś ten dostęp - przekonuje Wojciech Łukowski z wrocławskiego Sądu Okręgowego, koordynator wdrażania systemów teleinformatycznych.
MS: Ziobro nie będzie miał dostępu do bazy
W sprawie wielkiego rejestru Zbigniewa Ziobry pojawiają się jednak krytyczne głosy. - Prowadziłoby to do sytuacji, kiedy jedna osoba ma dostęp do wrażliwych danych milionów Polaków - uważa Bartłomiej Przymusiński, Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia".
To powód, dla którego sędziowie poprosili o interwencję Krajową Radę Sądownictwa. Zdaniem rzecznika KRS Waldemara Żurka, rejestr może być wykorzystywany przez polityków. - Jeden polityk będzie to robił w szczytnym celu, a inny w celu walki politycznej. Zacznie poszukiwać spraw swoich politycznych przeciwników po to, żeby potem zaglądać i kompromitować ich przeciekami do określonych mediów - stwierdził.
Poza kamerą - jak relacjonował reporter TVN24 Michał Tracz - sędziowie mówią nie o bazie danych, a o "bazie haków".
Zarzuty odpiera Ministerstwo Sprawiedliwości. - Jeżeli imię i nazwisko można nazwać hakiem, to mogą się sędziowie obawiać - mówi Michał Woś z resortu sprawiedliwości.
Ministerstwo uspokaja, że nie będzie gromadzić danych wrażliwych, a do bazy dostępu nie będzie miał Zbigniew Ziobro. - Ministerstwo Sprawiedliwości nie ma żadnego wglądu do tych spraw, zwłaszcza do tych danych, zwłaszcza w kontekście danych procesowych. Jest to absolutne kłamstwo - przekonuje Woś.
Dodał, że w rejestrze archiwizowane będą wyłącznie dane osobowe, a nie dane procesowe.
- Tego typu narzędzie w rękach nieodpowiedzialnego polityka może stanowić bardzo duże zagrożenie tego, że politycy PiS dostaną dostęp do wielu wrażliwych danych - ocenił poseł PO Borys Budka.
Jak dowiedział się reporter TVN24, dane z Wrocławia i Białegostoku zostały już przeniesione na serwer. Teraz czas na Katowice, Łódź i Lublin. Sądy mają na to czas do końca miesiąca.
Autor: pk\mtom, adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24