Jak wynika z rejestratora polskiej "czarnej skrzynki" QAR piloci Tu 154 M 101 rozpoczęli „ręczną” procedurę odejścia - ujawnia tvn24.pl. Odnotowała ona zwiększenie mocy silników przed uderzeniem w ziemię. Piloci pociągnęli wolant do siebie, by poderwać w górę spadającą maszynę.
- Z zapisów naszego rejestratora wynika, że piloci ręcznie podjęli próbę procedury odejścia. Dali „pełen gaz” na silnikach i pociągnęli wolant do siebie – mówi tvn24.pl Tomasz Tuchołka, wiceprezes ATM Avionika, która wyprodukowała „polską czarną skrzynkę”, czyli rejestrator podwyższonych parametrów ATM – QAR.
Oznacza to, że kpt. Arkadiusz Protasiuk i reszta załogi nie polegali tylko i wyłącznie na automatycznym systemie odejścia „uchod”. Załoga sama zaczęła ratować samolot przed katastrofą. - Przy podchodzeniu do lądowania silniki pracują na minimalnym ciągu. Piloci, próbując poderwać maszynę, przestawili silniki na pełną moc. Ale uzyskują ją one dopiero po mniej więcej 10 sekundach. Jeśli więc tuż przed katastrofą pracowały z co najmniej połową mocy, to znaczy, że zostały przestawione tuż przed pierwszym zderzeniem z drzewami przed smoleńskim lotniskiem – tłumaczy nam Tuchołka, który był też jednym z ekspertów Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
"Uchod" zadziałał?
Wojskowi prokuratorzy na dzisiejszej konferencji prasowej byli głównie pytani, czy QAR zarejestrował, by piloci aktywowali automatyczną procedurę odejścia. Odpowiedzieli, że "rejestrator nie wykazał aktywności systemu odejścia". Uruchamia go m.in. wciśnięcie przycisku „uchod”. Prokuratorzy nie odpowiedzieli jednak na pytania, czy oznacza to, że piloci nie wcisnęli tego przycisku, czy też przycisk i cały system automatycznego odejścia nie zadziałał. Stwierdzili jedynie, że "system w ostatnich sekundach lotu nie był aktywny".
- Zapisów z QAR nie wynika wprost, czy przycisk systemu „uchod”, czyli odejścia został wciśnięty, czy też nie. Wiemy tylko, że system odejścia nie podjął działania, czyli się nie aktywował. To, czy załoga go wcisnęła, czy też nie, będzie przedmiotem analizy technicznej – mówi nam Tuchołka. Taką analizę przygotowała komisja pod przewodnictwem Jerzego Millera, szefa MSWiA. By sprawdzić działanie przycisku i systemu automatycznego odejścia „uchod” prowadzono eksperymenty na drugim polskim „tupolewie” o numerze 102.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że komisja ustaliła, że system „uchod” w Tu 154 M 101 był sprawny. Czy w takim razie załoga go nie wcisnęła? Czy też system się nie aktywował bowiem samolot był już zbyt nisko, a na lotnisku w Smoleńsku nie było systemu ILS, z którym współpracuje „uchod”? Tego nadal nie wiemy.
WPO: Bez komentarza
Wypowiedzi eksperta firmy ATM nie chce komentować wojskowa prokuratura. - Wszystko, co w tej chwili można było przekazać opinii publicznej w kwestii polskiego rejestratora ATM, zostało przedstawione w trakcie dzisiejszej konferencji prasowej - odpowiedział na nasze pytania płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego.
Źródło: tvn24.pl