Nie ma żadnych dowodów na to, by istniało niebezpieczeństwo zakażenia się koronawirusem przez wentylację czy klimatyzację. Dziennikarz "Czarno na Białym" Łukasz Karusta zapytał o to eksperta.
W szpitalnej wentylacji w Singapurze – jak podaje amerykański serwis medyczny STATnews - na początku marca znaleziono wirusa SARS-CoV-2. M.in. dlatego użytkownicy Kontaktu 24 pytają: "Jak wygląda zdolność wirusa do przenoszenia się w wentylacji w bloku? Teoretycznie wentylacje te powinny być odizolowane, ale w praktyce często czuć np. dym papierosów od sąsiadów?".
Pan Łukasz pyta wprost: "Czy można zarazić się wirusem będąc w domu przez szyb wentylacyjny? Albo poprzez klimatyzację w biurze?".
Nie ma dowodów medycznych
- Nie ma żadnych dowodów na to, że koronawirus może rozprzestrzeniać się poprzez wentylację czy klimatyzację – mówi nam radiolog, dr n. med. Michał Podgórski z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Koronawirus, owszem, został odnaleziony w wentylacji szpitala w Singapurze, bo wirus może przez pewien czas przetrwać w każdym miejscu. Tak samo jak w powietrzu w pomieszczeniu czy poza nim. Wciąż nie ma pewności, ile to jest "pewien czas". Początkowo badacze mówili o kilku minutach, teraz chińskie badania pokazują, że może to być nawet pół godziny. Naukowcy z amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) sugerują, że czas ten może być nawet dłuższy. Co jednak najważniejsze - jak mówi doktor Podgórski – wirus "przenoszony jest drogą kropelkową, a nie przez powietrze".
Na dowód na to, że koronawirus nie przetrwa dłużej poza organizmem, serwis STATnews przytacza badania wirusologa Ke Lana z Uniwersytetu Wuhan. Pobrał on 35 próbek powietrza w dwóch szpitalach, gdzie leczeni byli pierwsi zakażeni koronawirusem. Nie znaleziono go ani na intensywnej terapii, ani w pokojach pacjentów, ani na korytarzach.
Koronawirus nie stwarza więc takiego zagrożenia, jakie istnieje w przypadku legionelli, zwanej też chorobą klimatyzatorów. Ona spowodowana jest bakteriami, które zalegają w długo nieczyszczonej klimatyzacji albo wentylacji. Legionella to także choroba atakująca płuca, ale powody są zupełnie inne niż w przypadku koronawirusa. Nazwa powstała po tym, jak odkryto dużą liczbę podobnych zachorowań po zjeździe grupy kombatantów-legionistów.
Czyszczenie przewodów obowiązkowe w budynkach publicznych
Z powodu pandemii koronawirusa nie ma więc potrzeby nagłego dezynfekowania kanałów wentylacyjnych w budynkach. Jak mówi nam Andżelika Bernakiewicz-Rek z Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa, nie ma większej liczby zapytań o takie odkażanie. Podobne działania prowadzone są zgodnie z planami i harmonogramami. W blokach kanały wentylacyjne czyszczone są, jeśli wystąpi taka potrzeba, po corocznych przeglądach stanu technicznego budynków. Obowiązkowo co roku robią to hotele, szkoły, biurowce czy szpitale.
Ekspert potwierdza też, że to nie wirusy, a grzyby i bakterie są największym zagrożeniem w przewodach wentylacyjnych.
- Mogą one na stałe osadzać się w kanałach wentylacyjnych. Za ich czyszczenie odpowiada zarządca budynku – mówi Andżelika Bernakiewicz-Rek. - W tej kwestii, w związku z pandemią koronawirusa, nie ma jednak potrzeby dodatkowych działań - dodaje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock