- Z zażenowaniem i lekkim smutkiem przyjąłem zainteresowanie niektórych ludzi moim życiem finansowym – powiedział Andrzej Czuma. Minister sprawiedliwości na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przedstawił fakty, które mają świadczyć o nieprawdziwości doniesień medialnych w sprawie jego zadłużenia w Stanach Zjednoczonych. Minister podkreślił też, że premier Donald Tusk nie zażądał od niego dymisji, a wszystkie finansowe zaległości z USA spłacił.
Minister sprawiedliwości podkreślił po raz kolejny, że nie ma długów. Jako dowód, przedstawił dziennikarzom dokument, który został sporządzony podczas sprzedaży domu w 2005 roku. Dokument ten został wystawiony przez tzw. instytucję zaufania publicznego, która – podczas sprzedaży domów – ma obowiązek sprawdzenia, czy na sprzedającym nie ciążą należności.
Jak podkreślił Andrzej Czuma, dokument ten potwierdza, że wszystkie należności, które powstały w czasie jego pobytu w USA, zostały spłacone. - Nie jest możliwością, by sprzedający dom w USA miał jakieś zaległości w należnościach o których ta instytucja by nie wiedziała - mówił minister.
Nie mam długów. Wszystkie zaległości spłaciłem, gdy sprzedawałem dom ac
Bez dymisji
Minister powiedział dziennikarzom, że "nigdy przez 20 lat życia w Chicago, nie otrzymał żadnej kary".
- Podczas mego spotkania z premierem ani razu nie padła kwestia mojej dymisji - powiedział Andrzej Czuma. Dodał też, że sprawa jego długów z USA zajęła jedną dziesiątą jego rozmowy z premierem.
W środę w południe premier Donald Tusk spotkał się z Czumą, jak zapewniało CIR - w ramach "standardowych spotkań" szefa rządu.
Lista długów ministra
Czuma odniósł się do długów, o których pisała "Polityka". Przyznał, że miał zaległości na karcie kredytowej Matercard. – Prawdą jest, że pożyczałem przez kartę, ale w połowie lat 90., ale oddałem te długi – mówił Czuma w odpowiedzi na zarzut, że w 2005 roku miał debet na karcie, którego nie spłacał.
Następnym punktem w ministerialnym zadłużeniu było zobowiązanie wobec centrum medycznego, w którym leczył się Andrzej Czuma. Jak powiedział minister, „dług wzrósł do 22 tysięcy dolarów, ale został pokryty w momencie sprzedaży domu w 2005 roku”.
Kolejna należność – według ministra już pokryta – to odszkodowanie za udział w wypadku drogowym. – Nie byłem winien wypadku, w którym kierowca doznał uszkodzeń tylnego zderzaka – mówił minister, który na dowód swojej niewinności przytoczył uniewinniający wyrok w sprawie karnej. – Wygrałem tę sprawę, ale poszkodowana wniosła sprawę do sądu cywilnego i tam uzyskała potwierdzenie – mówił minister. - Nie reagowałem na tę sytuacje, te wezwania nie dotarły do mnie i powstało obciążenie – mówił Czuma. Dodał, że zobowiązanie zostało spłacone.
Następne zadłużenie wytworzyło się za sprawą prowadzonej przez ministra stacji radiowej. - Chodzi o orzeczenie sądowe w sprawie z prowadzącej przychodnię dentystyczną Alicja Jonik – mówił Czuma i sprecyzował, że chodziło o wykupiony przez nią czas reklamowy. Dzięki temu, że kobieta wykupiła na trzy miesięcy z góry czas reklamowy, dostała od Czumy rabat. – Po 1,5 miesiąca pani Alicja zerwała umowę i zażądała zwrotu – powiedział minister, który nie chciał oddać kobiecie pieniędzy. – Pani Alicja Jonik poszła do sądu i sąd nakazał zwrot pieniędzy – mówił minister, który powiedział, że kobieta „została usatysfakcjonowana przy sprzedaży domu”.
Minister Czuma odniósł się także do kwestii należności wobec Mieczysława Klasy. - On nie twierdzi, że nie zwróciłem mu długów. Zwróciłem je w 1995 roku. Narzekał, że za późno – mówił Czuma.
Czuma wyraził zgodę na ujawnienie konkluzji z tego raportu, co ma ostatecznie poświadczyć o braku jego zadłużenia. - Nie mam długów. Wszystkie zaległości spłaciłem, gdy sprzedawałem dom - powtarzał minister.
Ile i za co?
Udostępnił dziennikarzom sporządzony w maju 2005 r. dokument zawierający zestawienie kosztów ze sprzedaży, w kwietniu 2005 roku, domu w Chicago za - jak wynika z pisma - 300 tys. USD. Po potrąceniach kredytu hipotecznego, kosztów prawników, podatków oraz różnych zobowiązań (w tym zasądzonych kwot dla banków za karty kredytowe, o których pisze "Polityka"), Czumie pozostało 66 494 dolary i 87 centów - wynika z dokumentu.
Nie zaprzeczał, że sądził się z różnymi osobami cywilnymi i prawnymi o pieniądze. "Tego rodzaju spory cywilne nie są żadną plamą" - powiedział.
Z dokumentu wynika, że tytułem nakazów sądowych ściągnięto z sumy za dom 2,5 tys. dolarów firmie Arthur B. Adler&Associates, 22,3 tys. dolarów - firmie Pelletieri&Hennings, 1,7 tys. dolarów - Capital One Bank, a szefowej firmy dentystycznej Alicji Jonik - 3,3 tys USD.
Minister zapewniał, że o "jakimś długu, który nie istnieje", dowiedział się "dwa dni temu"; tak też odpowiedział na pytanie, czy nie uważa, że powinien był powiadomić o wszystkim premiera. Chodzi tu o ok. 7 tys. dolarów - kwotę z karty kredytowej, którą według "Polityki" chcą teraz windykować amerykańskie firmy.
"Nie miałem problemów z prawem"
Czuma sugerował na konferencji, że może chodzić o dług innego mieszkańca Chicago o takim samym imieniu i nazwisku jak on. Media podają, że do jego radia przyszedł człowiek chcący ściągać zaległość z jego pensji, ale tego nie dokonał, bo usłyszał, że Andrzej Czuma tam nie pracuje.
Zaprzeczył też, by miał kłopoty z prawem w USA. "Nigdy nie byłem ukarany. Nigdy przez 20 lat życia w Chicago nie zostałem zatrzymany po spożyciu alkoholu i nigdy nie dostałem żadnej kary za to. Jak wiecie państwo, jest to - wśród społeczności polonijnej aglomeracji chicagowskiej - wydarzenie niemal godne do wpisania do księgi Guinnessa" - powiedział.
50 minut rozmowy z premierem
Wcześniej minister sprawiedliwości rozmowiał w kancelarii premiera. Spotkanie trwało około 50 minut. Służby prasowe rządu przekonywały, że było to "zaplanowane, rutynowe spotkanie", jednak według radia RMF FM mogły się podczas niego ważyć losy ministra sprawiedliwości. Tusk miał od niego zażądać wyjaśnień na temat kłopotów finansowych w Stanach Zjednoczonych, o których napisała "Polityka". Tłumaczenia ministra - według którego publikacja to zemsta za działalność polityczną - uznano bowiem za "mało spójne".
Jednak artykuł, według którego Czuma nie spłacał długów i przegrał kilka spraw przed amerykańskim sądem, to nie koniec kłopotów ministra. RMF podaje, że do Donalda Tuska dotarły też informacje o dziwnej strukturze zarządzania resortem sprawiedliwości, w której pierwsze skrzypce gra syn Czumy, Krzysztof. Nie pomogą też wypowiedzi w sprawie zamordowanego w Pakistanie Polaka.
Z zażenowaniem i lekkim smutkiem przyjąłem zainteresowanie niektórych ludzi moim życiem finansowym. Minister sprawiedliwości
Rozmowa z Pawlakiem
Wcześniej o Czumie z premierem rozmawiał wicepremier Waldemar Pawlak. Rozmowa miała dotyczyć m.in. rzekomych długów ministra.
Według najnowszej "Polityki", w sądzie Cook County w Illinois zapadło kilkanaście wyroków przeciwko Andrzejowi Czumie. Zaległości Czumy miały wynosić 20 tys. dolarów. Jak napisano, najwięcej spraw wytoczyły banki, którym Czuma nie spłacał zadłużenia z kart kredytowych. Dwa ostatnie oskarżenia Czumy dotyczą 2005 roku, gdy ubiegał się on o mandat posła z list PO.
"Polityka": Są trudności
W maju 2005 r. oskarżenie przeciwko Czumie złożyła Colonial Credit Corporation. Korporacja oskarżyła Czumę, że naraził ją na straty w wysokości 7107 dol. Robił zakupy, korzystając z karty kredytowej, ale jednocześnie zawiesił spłatę należności, a wezwania do zapłaty pozostały bez odpowiedzi.
Zdaniem tygodnika, poszkodowani informują również sąd, że są trudności z wręczeniem pozwu, gdyż oskarżony nie przebywa już pod wskazanym adresem.
- Spłaciłem wszystkie długi - zapewniał we wtorek w TVN24 Andrzej Czuma i zapowiedział, że złoży wniosek do sądu w sprawie publikacji "Polityki". Minister określił, że zarzuty przedstawione w artykule są "oszczercze".
Czuma zaznaczył czerwonym kolorem informatora "Polityki"
Jak pisze "Polityka", polonijny dziennikarz Andrzej Jarmakowski twierdzi, że informacje o ministerialnej nominacji Andrzeja Czumy dotarły już do firm windykacyjnych. Jego zdaniem, jedna z amerykańskich firm zamierza prowadzić windykację w Polsce. Według Jarmakowskiego chodzi o 7 tys. dol., które chce od Czumy odzyskać Chase Bank. Minister sprawiedliwości twierdzi, że Jarmakowski mści się na nim, ponieważ Czuma "miał informacje o tym jakoby Jarmakowski był współpracownikiem peerelowskich służb, działającym w środowisku amerykańskiej emigracji". - Zaznaczyłem go czerwonym kolorem na liście działaczy Ruchu Obrony Praw Człowieka - powiedział Czuma.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, presschicago