- Żądania powojennych reparacji są odbierane w Niemczech jako polityczna gra Jarosława Kaczyńskiego. Obawiam się dnia, w którym niemieccy nacjonaliści wystawią Polsce rachunek za niemieckich wypędzonych - mówił Robin Lautenbach, dziennikarz ARD i były korespondent w Polsce. Reporter TVN24 Arkadiusz Wierzuk rozmawiał z Niemcami o powracającym w Polsce temacie rozliczeń za II wojnę światową. Ci słyszeli o tym i nie kryją zdziwienia, bo temat uważają za zamknięty. Co ciekawe, im dalej od polskiej granicy, tym reakcje są ostrzejsze. Materiał programu "Czarno na białym".
Sprawa reparacji pojawiła się w dyskusji publicznej za sprawą prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który na lipcowej konwencji Zjednoczonej Prawicy wyraził opinię, że Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody wojenne, których "tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś".
"Twierdzenia nieuzasadnione" kontra "bezzasadne roszczenia"
Zgodnie z opinią Biura Analiz Sejmowych, o którą wnioskował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, zasadne jest twierdzenie, że Rzeczypospolitej Polskiej przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze, a twierdzenie, że roszczenia te wygasły lub uległy przedawnieniu jest nieuzasadnione. Z kolei z opinii zespołu naukowców Bundestagu wynika zaś, że polskie roszczenia są bezzasadne.
Reporter TVN24 Arkadiusz Wierzuk, przy okazji relacjonowania niedawnych wyborów w Niemczech, rozmawiał z Niemcami w różnych miastach w Niemczech o powracającym w Polsce temacie rozliczeń za II wojnę światową. Ci nie kryją zdziwienia, bo temat uważają za zamknięty, a relacje z Polakami za dobre.
"Robią to z powodów politycznych"
Reporter odwiedził dwa miasta nad Nysą Łużycką połączone mostami - Zgorzelec i Görlitz.
Pan Ryszard na targowisku w Zgorzelcu handluje już od ponad 20 lat. Sigfried Gehler, mieszkaniec Görlitz to jego stały klient. Sąsiedzi dyskutują nie tylko o lokalnych problemach, ale także o powojennych reparacjach.
- To nie w porządku. 70 lat po wojnie kto, co ma komu zapłacić? Robią to z powodów politycznych. Stawiają żądania, które są nierealne - oceniał zachowanie polskich polityków, którzy domagają się od Niemiec reparacji wojennych, Sigfried Gehler, mieszkaniec Görlitz. - Życie tutaj nie ma nic wspólnego z polityką. Polityka jest w Warszawie - dodawał.
- Relacje mamy dobre. Nasi przechodzą na niemiecką stronę na zakupy, my chodzimy tutaj - opowiadały Barbara i Janina, przyjaciółki ze Zgorzelca. Pierwsza mieszka po niemieckiej stronie, druga po polskiej.
"Stabilne relacje. Jeden rząd nie jest w stanie ich zniszczyć"
Monika Wilkens, która z mężem Niemcem prowadzi hotel w Görlitz w rozmowie z reporterem TVN24 przyznała, że w jej ocenie temat reparacji wojennych to wielka polityka, która nie ma wpływu na życie Polaków w Niemczech. Jak podkreśliła, czuje się w Niemczech bardzo dobrze i jeszcze nigdy nie spotkała jej jakakolwiek przykrość, dlatego że jest Polką.
- Nasze relacje są tak stabilne, że jeden rząd nie jest w stanie ich zniszczyć - ocenił z kolei Frank Seibel, prezes stowarzyszenia, w którym Polacy i Niemcy działają razem na rzecz zachowania pamięci o byłych więźniach niemieckiego obozu jenieckiego koło Görlitz.
Podczas II wojny światowej znajdowało się w nim ponad 44 tysiące żołnierzy różnej narodowości, którzy byli kierowani do przymusowej pracy. - Chcemy przyczynić się do tego, żeby w Europie był pokój i dlatego prowokacje, które wywołują irytację, trzeba po prostu ignorować - dodał Seibel.
"Hitler walczył i zrobił tyle złego"
Im dalej od polskiej granicy, tym temat reparacji wywołuje coraz większe emocje. W Fürstenwalde pod Berlinem, mieście partnerskim polskiego Choszczna, mieszkańcy bardziej stanowczo odpowiadają na słowa Jarosława Kaczyńskiego, że "Niemcy nie chcą płacić".
- Za co mamy płacić? My nie mamy z tym nic wspólnego. Po 70 latach powinien być wreszcie spokój - zareagował jeden z mieszkańców.
Inny mieszkaniec pytał, o co Polacy chcą walczyć? - Hitler walczył i zrobił tyle złego - powiedział.
"Wina po niemieckiej stronie, tego nikt nie podważa"
Reporter TVN24 o temacie reparacji rozmawiał także z mieszkańcami Drezna. Miasto od lat współpracuje z Wrocławiem, a w jednym z gimnazjów w Dreźnie dzieci uczą się języka polskiego.
Martin Bertram, nauczyciel w gimnazjum w Dreźnie, uważa, że osoby, które dobrze znają Polskę, mają dystans do politycznych żądań w sprawie reparacji, ale dyskusja może mieć wpływ na tych, którzy nie znają kulis polskiej polityki.
- Wina jest po niemieckiej stronie, tego nikt nie podważa. Nie zniknie nawet po wypłaceniu pieniędzy. Chodzi o to, że nastroje się pogarszają. Znajdą się tacy, którzy będą w Niemczech protestować - mówił Martin Bertram.
Mogą powrócić "antypolskie stereotypy"
Z kolei Claus Diettrich przedsiębiorca i właściciel zakładu dekarskiego z Drezna, który ma partnerów w Polsce i bardzo dobre relacje z Polską, obawia się przyszłości.
- Martwię się o negatywne skutki tej dyskusji. Nie możemy się nawzajem obwiniać. Potrzebujemy dobrych relacji. Pytanie, czy to jest ważne dla polskich polityków, czy ważniejsze jest jeszcze większe poparcie polityczne - dodawał Diettrich.
Według rozmówców chodzi nie tylko o reparacje, ale o powracający temat niemiecki w polskiej polityce.
Roman Nuck, który w radiu i telewizji WDR odpowiada między innymi za niemiecko-polskie projekty, twierdzi, że mogą powrócić antypolskie stereotypy.
- Jeżeli będzie się rozniecać konflikty i uprzedzenia Polaków przeciwko Niemcom i odwrotnie cofniemy się do czasów sprzed 20 lat, gdy o Polakach mówiło się źle, a ludzie obawiali się ich na terenach przygranicznych, to może popsuć bardzo dobre kontakty - skomentował dziennikarz.
"Polityczna gra Jarosława Kaczyńskiego"
Antypolskie nastroje w ostatnich latach wykorzystywała neonazistowska partia NPD. Na terenach przygranicznych organizowała demonstracje i wywieszała prowokacyjne plakaty z hasłami takimi, jak "Wynocha z Unii Europejskiej", "Zatrzymać inwazję cudzoziemców" czy "Zatrzymać inwazję Polaków".
- Żądania powojennych reparacji są tu odbierane jako polityczna gra Jarosława Kaczyńskiego. Obawiam się dnia, w którym to niemieccy nacjonaliści wystawią Polsce rachunek za niemieckich wypędzonych podczas II wojny światowej - mówił Robin Lautenbach, dziennikarz ARD, były korespondent w Polsce.
Przypomina dyskusję sprzed 10 lat, gdy niemieckie ziomkostwa domagały się zwrotu majątku pozostawionego w Polsce po wojnie przez wysiedlonych.
"Partia, która będzie wywoływała antypolskie nastroje"
Arkadiusz Wierzuk był również na demonstracji partii AfD na wiecu Angeli Merkel w Monachium, gdzie pytał o reparacje wojenne dla Polski.
Skrajna prawica zbiła kapitał polityczny na sprzeciwie wobec uchodźców. Według Lautenbacha, AfD może też wykorzystać polsko-niemiecki spór o historię. - To jest partia o nacjonalistycznych tendencjach. Jeżeli pojawią się konflikty między Polakami i Niemcami, na przykład w sprawie reparacji, to AfD może być pierwszą partią, która będzie wywoływała antypolskie nastroje - ocenił.
Na razie lider AfD do tematu powojennych reparacji w relacjach z Polską nie chce wracać. - Tak, mocno ucierpieliście, ale dostaliście w zamian część naszych ziem. My to uznaliśmy i tym samym temat reparacji trzeba zamknąć - powiedział lider AfD Alexander Gauland. - Antypolskie nastroje w Niemczech? Nie sądzę, żeby się pojawiły - dodał.
"Po tylu latach, gdy pomagaliśmy Polsce w Unii..."
Arkadiusz Wierzuk spotkał się również z politykami w sztabie CDU, w wieczór wyborczy w czasie niedawnych wyborów do niemieckiego parlamentu. Rozmawiał z nimi o powracającym w Polsce temacie rozliczeń za II wojnę światową.
- Ten spór może doprowadzić do eskalacji w relacjach między Polską i Niemcami - komentował Hans Gert - Poettering, eurodeputowany CDU. - To niemądre żądania. Po tylu latach, gdy pomagaliśmy Polsce w Unii - ocenił z kolei inny polityk CDU Michael Fuchs.
Tak komentowali ten temat politycy CDU, partii, która znów będzie tworzyć rząd i kraju, który wpłaca najwięcej do unijnego budżetu, dlatego w Niemczech pojawiają się także komentarze publicystów na ten temat.
"Polska dostawała i dostaje idącą w miliardy pomoc, która płynie przez Brukselę z Niemiec. Wołania o nowe reparacje brzmią fałszywie. Niemiecki rząd (…) musi naciskać w Unii Europejskiej na to, by rząd PiS skończył z ekscesami. To najcenniejsze reparacje, jakie Niemcy mogą wyświadczyć Polsce" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".
"Nie dajmy się wciągnąć w antyniemiecką retorykę"
Mimo takich opinii, większość niemieckich polityków chce z Polską dalej współpracować. - Zawsze byłem za normalnymi relacjami z Polską i nie jest zadaniem Niemców, aby pouczać Polaków - mówił w rozmowie z reporterem TVN24 premier Saksonii, Stanislav Tillich.
- Nie dajmy się wciągnąć w antyniemiecką retorykę. Skoro zjednoczenie udało się z Francją, to z Polską też powinno się udać. Mam nadzieję, że Polacy nie chcą znowu tego sporu - dodał z kolei Elmar Brok, eurodeputowany CDU.
"Polityka cierpliwości i głębokiego oddechu"
Według profesora Wernera Patzelta politologa z Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie, Polsce nie grożą polityczne konsekwencje ze strony niemieckiego rządu, bo Berlin ma swoją strategię.
- Niemcy prowadzą politykę cierpliwości i głębokiego oddechu. Niemieckim władzom zależy na tym, aby konflikty z Polską pewnego dnia się zakończyły - mówił profesor.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24