Mając do wyboru pomiędzy lojalnością wobec swojego kraju, a zachowaniem stanowiska, zawsze będę wybierał to pierwsze - powiedział Ryszard Czarnecki dla TVN24. W ten sposób odniósł się do decyzji o skierowaniu we czwartek wniosku o odwołanie go z funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
Ryszard Czarnecki przyznał, że decyzja o głosowaniu w sprawie jego odwołania nie była zaskoczeniem, a "do tej koalicji przeciwko polskiemu wiceprzewodniczącemu europarlamentu w tym tygodniu formalnie dołączyli komuniści. Są w jednej koalicji z posłami PO w tej sytuacji".
- Mając do wyboru pomiędzy lojalnością wobec swojego kraju, a zachowaniem stanowiska, zawsze będę wybierał to pierwsze - zaznaczył.
Ryszard Czarnecki przyznał jednocześnie, że faworytami w głosowaniu będą frakcje chcące jego odwołania. - Ta koalicja lewicowo, liberalno, komunistyczna z udziałem Platformy, chadecko-zielona. Ma wyraźną większość i wydaje się, że są faworytami w tym głosowaniu - powiedział.
Jak jednak zaznaczył nie odwoła swoich słów, które spotkały się z krytyką w PE. - Ja nie będę odwoływał swoich krytycznych opinii o tych politykach, w tym także pani poseł z PO, którzy donoszą do mediów zagranicznych na własny kraj - podkreślił Czarnecki.
Głosowanie 7 lutego
Jak dowiedział się korespondent TVN24 i TVN24 BiS w Brukseli Maciej Sokołowski konferencja przewodniczących Parlamentu Europejskiego zdecydowała w czwartek o skierowaniu wniosku o odwołanie z funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Ryszarda Czarneckiego. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się 7 lutego.
W pierwszej połowie stycznia liderzy czterech grup politycznych w PE (chadeków, socjalistów, liberałów i Zielonych) napisali list do Tajaniego, domagając się odwołania Czarneckiego w związku w tym, że porównał on eurodeputowaną PO Różę Thun do szmalcownika. Była to reakcja na jej wystąpienie w krytycznym wobec działań władz reportażu francusko-niemieckiej telewizji Arte. - Jak tak dalej pójdzie, w Polsce nastanie dyktatura, ale my nie zgodzimy się na to - wypowiedziała się w materiale Thun.
Zgodnie z regulaminem PE konferencja przewodniczących potrzebuje trzech piątych głosów, by zdecydować o skierowaniu wniosku o odwołanie wiceszefa PE. W skład konferencji wchodzą liderzy parlamentarnych frakcji politycznych (grup politycznych), przedstawiciel niezrzeszonych deputowanych (bez prawa głosu) oraz kierujący pracami całej izby, czyli przewodniczący PE. Waga głosu każdego z liderów uzależniona jest od liczebności grupy politycznej, którą reprezentuje.
Cały europarlament podejmuje decyzje w sprawie ewentualnego odwołania jednego z wiceprzewodniczących większością dwóch trzecich oddanych głosów.
Autor: mm/AG / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24