- Nie odpuszczam Krauzemu ani nikomu innemu, kto ewentualnie popełnił przestępstwo - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Wcześniej opozycja twierdziła, że uchylenie biznesmenowi nakazu aresztowania to "zielone światło dla oligarchów".
Minister Ćwiąkalski stwierdził, że "żadnej taryfy ulgowej dla nikogo nie będzie, niezależnie od tego czy nazywa się on Krauze...". Dodał jednocześnie, iż oczekuje, że biznesmen jak najszybciej stawi się w prokuraturze, aby złożyć wyjaśnienia.
- Pan Krauze ma postanowienie o przedstawieniu zarzutów i tego postanowienia nikt nie uchylił - dodał.
Pełnomocnicy Ryszarda Krauzego komentując ujawnioną wczoraj decyzję prokuratury o uchyleniu nakazu aresztowania ich klienta, zapowiedzieli, że zjawi się on w Polsce za kilka tygodni i wtedy zjawi się w prokuraturze. Taka postawa wzbudziła zdenerwowanie ministra Ćwiąkalskiego. - Na pewno nie będzie tak, że pan Krauze będzie wyznaczał terminy przesłuchań w prokuraturze. (...) Nikt nie będzie mi dyktował czy chce czy nie chce być przesłuchiwany, ani czy chce czy nie chce żeby postawiono mu zarzuty - mówił szef resortu sprawiedliwości na konferencji prasowej.
Kiedy uchylono nakaz
Prokurator Krajowy Marek Staszak wyjaśnia natomiast że, decyzja o uchyleniu nakazu zapadła 15 listopada, a wiec na dzień przed zaprzysiężeniem rządu Tuska, nie mogło więc być konsekwencją zmian kadrowych w resorcie sprawiedliwości.
Pytany przez dziennikarzy dlaczego decyzja o uchyleniu nakazu nie była znana wcześniej, Staszak wyjaśnił, że "ta decyzja nie ma dla samego postępowania jakiegoś większego znaczenia". Właśnie dlatego nikomu nie przyszło do głowy żeby ją specjalnie nagłaśniać.
Staszak dodał, że rozmawiał z prokuratorami od sprawy Krauzego - w tym z takim, który ma od środy z nią kontakt - i nie mówili oni, by ktokolwiek ingerował w tę sprawę. Staszak zarządził jednak postępowanie kontrolne w całej sprawie.
Sprawa Krauzego i innych
Krauze jest podejrzany o złożenie fałszywych zeznań (gdy jako świadek zeznawał 14 lipca w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa) oraz o utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku - za co grozi do 5 lat więzienia. Biznesmen miał powiedzieć w lipcu prokuratorom, że 5 lipca w hotelu Marriott spotkał się z posłem Samoobrony Lechem Woszczerowiczem, ale nie wspomniał o spotkaniu z ówczesnym szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem. . W tej sprawie zatrzymano 30 sierpnia, Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla, a znanego gdańskiego biznesmena miała aresztować Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Był on wzywany do prokuratury ale twierdził, że nie dostał wezwania, a dowiedział się o nim z mediów. Według prokuratury, był on powiadomiony o przesłuchaniu, a takie zachowanie to "wybieg ze strony Krauzego i jego obrońców"
Dzisiejszy "Dziennik" ujawnił, że wystawiony wówczas nakaz aresztowania uchylono.
- Platforma daje sygnał wpływowym: Nic wam się nie stanie, nawet jeśli popełnialiście przestępstwa - komentuje tę sprawę Aleksander Szczygło. Jeszcze ostrzej komentowała sytuację Beata Kępa również posłanka PiS. Uznała ona, że uchylenie nakazu aresztowania dla Krauzego to "zielone światło dla oligarchów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24