Grał ballady u Moniki Olejnik, jeździł w kolumnie CBA i pogrążył w kampanii wybroczej Donalda Tuska. Jaki naprawdę jest europoseł Jacek Kurski? Reporterka "Czarno na białym" odwiedza parlamenatarzystę w domu.
Jacek Kurski znany jest z wielu rzeczy. Z licznych mandatów i łamania przepisów drogowych, z nieobecności na posiedzeniach komisji czy przegranych procesów sądowych. Ale, jak sam uważa, jest po prostu najbardziej prześladowanym politykiem w Polsce.
"Sławę" przeniosły mu drogowe wykroczenia. Polityk był karany mandatami za przekroczenie prędkości, nieprzepisowe wyprzedzanie, podczepianie się do konwoju, a ostatnio złamał zakaz wyjazdu i zaparkował w niedozwolonym miejscu - na trawniku przed siedzibą Komendy Głównej Policji.
Znany jest też z przegranych procesów. Jeden z nich dotyczył oskarżeń pod adresem Donalda Tuska o nielegalne finansowanie kampanii bilboardowej. Inny - przegrany z "Gazetą Wyborczą", zakończył się licytacją jego samochodu.
"Dziadek z Wehrmachtu" pogrąża
Największą "bombę" odpalił jednak w kampanii prezydenckiej z 2005 roku po tym, jak w wywiadzie dla Katarzyny Pastuszko wspomniał o dziadku Donalda Tuska, który miał na ochotnika wstąpić do Wehrmachtu. Wypowiedź wywołała burzę i to po obu stronach politycznej barykady.
Mówiono, że pogrąży Tuska w kampanii, chociaż słowa okazały się nieprawdziwe. Kurski odpokutował zresztą za to - został na jakiś czas wykluczony z PiS, do którego wówczas należał.
Sam mówi jednak o sobie, że jest po prostu prześladowany, a ludzie po latach wypominają mu różne "drobiazgi". Tymczasem, jako europoseł, ciężko pracuje, krążąc między Polską a Brukselą.
Emigrację wybrała też jego żona - Monika Kurska, która niegdyś pracowała w Agencji Rozwoju Pomorza. Po urlopie wychowawczym nie wróciła do pracy i przeniosła się do Brukseli.
Kurski zapewnia, że gdyby miał się porównać do jakiegoś zwierzęcia, byłby to... mały, biały miś.
Autor: jk//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24