Rumun Claudiu Crulic, który zmarł w styczniu po głodówce w krakowskim areszcie, powiedział podczas śledztwa, że był w Polsce w dniu popełnienia zarzucanego mu przestępstwa - wyjaśnia prokuratura. Nie przyznał się jednak do kradzieży. Według ustaleń "Tygodnika Powszechnego", Crulic mógł być wtedy w podróży autobusem do Włoch.
W najnowszym numerze "Tygodnik Powszechny" podaje, że dotarł do pracownicy biura podróży, według której w dniu popełnienia przestępstwa Claudiu Crulic podróżował autobusem do Włoch. Według "TP", prokuratura zlekceważyła ten trop i nie przesłuchała pilotki autobusu jako świadka.
Jak powiedziała rzeczniczka krakowskiej Prokuratury Okręgowej, Bogusława Marcinkowska, żadnych zaniedbań prokuratury w tej sprawie nie było. Wyjaśniła, że akt oskarżenia został sporządzony na podstawie tego, że pokrzywdzony bardzo szczegółowo opisał podejrzanych i wskazał ich na okazanych mu zdjęciach. - Był też zapis z monitoringu bankomatów - powiedziała rzeczniczka.
W protokole wyjaśnień podejrzany podał, że był wówczas w Polsce. - Nie pamiętam, kiedy wyjechałem z Polski, na pewno krótko po 11 lipca 2007. Ja 11 lipca byłem w Polsce, byłem w Krakowie - powiedział podczas składania wyjaśnień Crulic. Zarzuty kradzieży dotyczą 11 lipca, a posłużenia się kartami i wypłacenia 22,5 tys. zł - 11 i 12 lipca - przypomniała Marcinkowska.
Podkreśliła, że sam podejrzany nie negował pobytu w Polsce w dniu popełnienia przestępstwa, twierdził jedynie, że on tego przestępstwa nie popełnił. - Zebrany w sprawie materiał dowodowy potwierdzał fakt popełnienia przez niego czynów, które są mu zarzucane, stąd nasz akt oskarżenia - podkreśliła. Jak dodała, z informacji uzyskanych z biura podróży wynika, że nie można wykluczyć, że to inna osoba wyjechała korzystając z wcześniej wykupionego biletu. - To nie był bilet wycieczkowy, lecz przejazdowy. Z uzyskanej informacji wynikało, że biuro nie legitymowało osób, które posługiwały się danym biletem - powiedziała Marcinkowska.
Niewinny zmarł w areszcie?
Crulicowi prokuratura zarzuciła, że w lipcu ub. r. ukradł w sklepie portfel z dokumentami i kartami bankomatowymi i kredytowymi, a następnie razem z innymi osobami pobrał z bankomatów na podstawie skradzionych kart 22,5 tys. zł na szkodę okradzionego.
Aresztowany na potrzeby śledztwa 33-letni Rumun Claudiu Crulic odmówił przyjmowania jedzenia w areszcie i zmarł po czterech miesiącach w szpitalu z powodu wygłodzenia. O sprawie napisał "Tygodnik Powszechny". (CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT)
Sprawą jego śmierci zainteresowała się sejmowa komisja sprawiedliwości oraz rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24