Prawie co drugi nastolatek w Polsce twierdzi, że jest szczęśliwy, ale odsetek ten spadł w ciągu ostatnich pięciu lat. Jednocześnie coraz więcej młodych osób wskazuje rodzinę i szkołę jako źródła negatywnych emocji - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie UNICEF Polska.
- Wyniki tego badania są bardzo interesujące, ale również niepokojące - powiedziała dyrektor generalna UNICEF Polska Renata Bem podczas czwartkowej konferencji.
Zaprezentowany został na niej raport "Prawa dziecka w Polsce 2024" z wynikami badania Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS wśród nastolatków pomiędzy 12. a 17. rokiem życia, rodziców oraz nauczycieli.
Badacze skupili się m.in. problemach młodych ludzi, przestrzeganiu ich praw i partycypacji w życiu społecznym.
Spada poczucie szczęścia wśród nastolatków
Z raportu wynika, że 59 proc. nastolatków w Polsce odczuwa szczęście. Odsetek ten znacznie spadł w ciągu ostatnich pięciu lat. W 2019 r. wynosił 75 proc. Coraz częściej jako źródła nieprzyjemnych emocji, młodzi ludzie wskazują rodzinę i szkołę.
Nadmiar obowiązków, zbyt duża ilość nauki i sprawdzianów oraz presja powodują zmęczenie i stres, zabierają także czas na odpoczynek i realizację pasji. Z kolei niskie oceny oraz strach przed reakcją rodziców negatywnie wpływają na samoocenę i samopoczucie.
Tylko 28 proc. badanych dzieci wskazało, że nigdy nie czuło się wykluczonym z grona rówieśników. 25 proc. - że nigdy nie było obrażanym lub wyśmiewanym - dla porównania, w badaniu z 2019 roku było to kolejno 35 i 26 proc.
Podczas gdy rodzice byli zdania, że ich pociechy czerpią szczęście z bycia kochanym przez rodzinę (tak wskazało 47 proc. badanych rodziców) i dobrych relacji z rodzicami (37 proc.), młodzi ludzie jako to, co sprawia, że czują się szczęśliwi, wskazali spędzanie czasu z przyjaciółmi (52 proc.) oraz czas wolny i wypoczynek (45 proc.).
Prof. Jarosz: możemy mocno apelować o to, by szkoła przyjęła aktywną rolę
Rodzina jest źródłem szczęścia tylko dla 25 proc. młodych osób. Szkoła - jedynie dla 2 proc.
- Szkoła pojawia nam się co najmniej jako środowisko niewspierające dobrostan dzieci i młodzieży. Odważniej można byłoby powiedzieć, że właściwie jest środowiskiem naruszającym - powiedziała podczas konferencji współpracująca z UNICEF prof. Ewa Jarosz z Uniwersytetu Śląskiego.
Jej zdaniem rozwiązaniem byłby "odwrót od pedagogiki kontrolno-represyjnej" i "poprawa klimatu społeczno-emocjonalnego szkoły". Istotne są także zadbanie o równowagę pomiędzy wymaganiami edukacyjnymi a dbałością o emocje, przestrzeń na regenerację i wspieranie rozwijania u uczniów kompetencji miękkich.
- Możemy mocno apelować o to, by szkoła przyjęła aktywną rolę w zakresie monitorowania kondycji psychospołecznej dzieci, czyli o umiejętność dostrzegania tych problemów i (...), wczesną interwencję, ale także o takie działania jak dostępność na terenie szkoły (...) pierwszej pomocy psychologicznej czy psychopedagogicznej - podkreśliła prof. Jarosz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Coraz młodsze dzieci w sieci. "Istnieje społeczna akceptacja"
Dodała, że istotna jest właściwa edukacja nauczycieli jako "agentów dobrostanu dzieci", rozwijanie "programów kompetencyjnych" oraz działania "psychokorekcyjne". - Rzadko słyszę o tym, żeby w szkole nauczyciele mieli okazję do superwizji, gdzie można byłoby pewne kwestie związane z problemowymi relacjami z uczniami we wsparciu profesjonalnym (...) przepracowywać i powodować dzięki temu zmianę wzorca relacji z uczniami - stwierdziła ekspertka. Oceniła, że istotne jest także zwiększenie przestrzeni na udział dzieci - już od najmłodszych lat - w podejmowaniu decyzji zarówno w środowisku domowym, jak i szkolnym.
Młodzi ludzie najczęściej mogą decydować o tym, w co się ubierają (tak wskazało 81 proc. respondentów), jak spędzają swój wolny czas (79 proc.) i z kim się spotykają (78 proc.). Najrzadziej - kto ma jakie obowiązki w domu (31 proc.).
- Jeśli młodzi ludzie mają małe poczucie wpływu, małe poczucie sprawczości, jeśli ta partycypacja ma charakter taki bardziej fasadowy i powierzchowny, to tym bardziej się zniechęcają i wycofują z aktywności społecznej i (...) działań na rzecz innych - wyjaśniła prof. Ewa Jarosz.
Widać to w części badania dotyczącej partycypacji dzieci w życiu społecznym: 33 proc. nastolatków nie byłoby zainteresowanych zorganizowaniem z rówieśnikami akcji związanych z ochroną środowiska lub wsparciem dla potrzebujących, 45 proc. nie chciałoby brać udziału w pracach samorządu uczniowskiego w szkole, a 47 proc. - w protestach.
Rozdźwięk w deklaracjach nauczycieli i uczniów
Z badania wynika, że prawa dziecka nie są w Polsce przestrzegane na satysfakcjonującym poziomie. Według 25 proc. badanych nastolatków nie są one przestrzegane przez nauczycieli (w 2019 r. wskazało tak 8 proc. badanych), a według 9 proc. - przez rodziców i opiekunów (w 2019 r. były to 3 proc.).
Tu także widoczny jest rozdźwięk: podczas gdy 90 proc. nauczycieli zadeklarowało, że regularnie prowadzi zajęcia o prawach dziecka, tylko 63 proc. nastolatków odpowiedziało, że słyszało o nich w szkole. Najpopularniejszym źródłem wiedzy na ten temat jest internet (tak wskazało 66 proc. młodych osób).
W badaniu wzięło udział 547 nauczycieli, 600 rodziców oraz 1068 uczniów. Dyrektor ds. badań IBRiS Michał Kowalczyk, wyjaśnił, że próba została dobrana tak, aby "reprezentowała cały przekrój polskiej młodzieży". - Były to dzieci z dużych miast, ale też z terenów wiejskich, z południa i z północy, z różnych środowisk - powiedział Kowalczyk.
Według danych ze spisu powszechnego przeprowadzonego w 2021 r. w Polsce mieszkało blisko 7 mln dzieci w wieku 0–17 lat.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock