Jakub Hartwich i Adrian Glinka nie spotkali się z Wandą Traczyk-Stawską, która przyszła w piątek przed Sejm, by wesprzeć protestujące osoby niepełnosprawne i ich bliskich. W rozmowie z TVN24 wyjaśnili, że cofnięto im zakaz opuszczania gmachu i mogli wyjść na spacer, jednak strażnik nakazał im, by poruszali się "po terenach zielonych".
Dostęp do Sejmu jest w ostatnich tygodniach utrudniony. Od 25 kwietnia obowiązuje zakaz wydawania jednorazowych przepustek. Wejść mogą tylko posiadacze stałych i okresowych kart wstępu. Ograniczenia wiążą się z trwającym od 18 kwietnia w gmachu parlamentu protestem osób niepełnosprawnych oraz ich rodzin.
W czwartek dwóch protestujących niepełnosprawnych - Jakub Hartwich i Adrian Glinka - dostało też zakaz opuszczania gmachu. Wcześniej spotkali się przy sejmowym szlabanie z Janiną Ochojską, której nie wpuszczono do budynku.
W piątek do Sejmu przyszła Wanda Traczyk-Stawska, uczestniczka Powstania Warszawskiego i wieloletnia nauczycielka szkoły specjalnej. Przed wejściem na teren parlamentu spotkała się z dwiema niepełnosprawnymi dziewczynkami. W zeszłym tygodniu nie została wpuszczona Sejmu.
Hartwich i Glinka nie mogli spotkać się w piątek z Traczyk-Stawską. Jak jednak wyjaśnili, cofnięto im zakaz opuszczania gmachu - teraz mogą poruszać się "po terenach zielonych".
- Możemy wychodzić normalnie na dwór - tłumaczył Jakub Hartwich.
- Taki był komunikat od strażnika, jak tylko wyszliśmy na dwór, to znaczy jak przekroczyliśmy od razu progi sejmowe - mówił z kolei Adrian Glinka.
- Strażnik za nami wyszedł i zakomunikował to, żebyśmy tylko chodzili po terenach zielonych - dodał.
"Państwo musi w pierwszej kolejności o takie osoby zadbać"
Wanda Traczyk-Stawska podczas piątkowej wizyty pod Sejmem przekazała protestującym pluszową małpkę, bardzo symboliczną zabawkę. Małpka ma na imię Pan Peemek (od skrótu PM, czyli pistolet maszynowy) i towarzyszy Traczyk-Stawskiej od upadku Powstania Warszawskiego. Zabawkę otrzymała od kolegów, żołnierzy, kiedy zdawała swoją powstańczą broń.
Wyraziła także wsparcie i solidarność wobec strajkujących osób i ich opiekunów.
Jak mówił Jakub Hartwich, słowa Traczyk-Stawskiej były dla nich "bardzo ważne".
- Jesteśmy dumni, że takie osoby jak pani Wanda, osoby zasłużone, w ogóle obywatele, że się wszyscy łączą. Że został pokazany problem. Że jesteśmy normalnymi ludźmi - podkreślił.
Jak dodał, "to jest ta druga część edukacji, ale bez wątpienia lepsza".
- Bo całe społeczeństwo się tym razem dowiedziało, że takie osoby są, istnieją i trzeba pomagać. Że państwo musi w pierwszej kolejności o takie osoby zadbać - zaznaczył.
Protest niepełnosprawnych w Sejmie
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwa od 18 kwietnia. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Zaproponowali, by dodatek był wprowadzany stopniowo: od września 2018 roku 250 złotych, od stycznia 2019 roku - dodatkowo 125 złotych i od stycznia 2020 roku również 125 złotych. Protestujący uważają, że do tej pory zrealizowano tylko jeden ze zgłaszanych przez nich postulatów. Chodzi o podniesienie renty socjalnej - zgodnie z ustawą, którą podpisał w poniedziałek prezydent, wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 złotych.
Autor: JZ//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Twitter | Michał Chlebowski