Zamieszanie wokół pobicia Anny Cugier-Kotki trwa. W środę aktorka złożyła formalne zawiadomienie o tym, że w sobotę rano trzech mężczyzn pobiło ją przed własnym domem, chociaż dzień wcześniej na antenie "Superstacji" twierdziła, że nie została pobita, a jedynie zwyzywana. W piątek w rozmowie z TVN24 mówi jednak: pobicie było. Jaka jest prawdziwa wersja wydarzeń?
Zamieszanie wokół pobicia aktorki zaczęło się we wtorek. W "Poranku" TVN24 Anna Cugier-Kotka roztrzęsiona opowiadała o tym, że w sobotę została napadnięta i pobita, gdy wyszła do sklepu. - Było trzech panów, którzy zaczęli mnie wyzywać, a potem szarpać i kopać. Krzyczeli "Możesz mnie w d... pocałować, sprzedajna dz...ko PiS-u. Jak już mówisz w telewizji publicznej, to mów prawdę" - relacjonowała kobieta.
Utrzymywała, że w sobotę policja nie chciała przyjąć zgłoszenia o pobiciu. Aktorka zgłosiła się jednak na komisariat we wtorek. Według policji, Cugier-Kotka mówiła początkowo o jednym mężczyźnie i o uderzeniach w pośladki.
Formalne zawiadomienie o pobiciu złożyła dopiero w środę.
Wersja numer jeden...
We wtorek, w wywiadzie dla "Superstacji", aktorka mówiła jednak, że wcale nie została pobita. - Niestety, tak się zdarzyło, że w sobotę wyszłam po prostu sobie do sklepu i zaczęto mnie szarpać. No, akurat ten człowiek, który mnie zaatakował. Nie zostałam pobita. Zostałam tylko zwyzywana. Ale ten człowiek, który mnie zaatakował, nie zdawał sobie sprawy, że wystarczy mnie lekko kopnąć w moje kolano, które przeszło dwie operacje, żeby zrobić mi dużą krzywdę. Dlatego adwokaci PiS zajmą się ta sprawą, bo to już, wydaje mi się, przekracza pewne granice - powiedziała.
...i numer dwa
Tymczasem w piątek na antenie TVN24 oburzona aktorka twierdziła, że do pobicia doszło. - Zostałam skopana, kopnięta kilka razy. Wszystko jest w protokole policji - powiedziała. Uważa również, że część jej wypowiedzi jest zmanipulowana i wyrwana z kontekstu tak, by ją ośmieszyć.
Aktorka zapowiedziała nawet złożenie pozwu przeciwko "Dziennikowi", który w piątek opublikował wtorkowe nagranie z "Superstacji".
Podkreśliła również, że sama zapłaci za swojego adwokata. - Chciałam jak najmniej korzystać z przywilejów, jakie mi zaproponowano - mówi. Zaznacza jednak, że każda wypowiedź może być różnie zinterpretowana.
Policja na razie milczy
Chciałam jak najmniej korzystać z przywilejów, jakie mi zaproponowano. Anna Cugier-Kotka w TVN24
Policja nie chce na razie ujawniać, co ustaliła w śledztwie. - Mamy bardzo wiele materiałów, w których są rozbieżności. Musimy to zweryfikować i stworzyć kompletny obraz sytuacji - mówi Marcin Szyndler ze stołecznej policji. Jak zaznaczył jednak, za wcześnie jest, by mówić o szczegółach śledztwa. Przyznał, że w sprawie pobicia aktorki jest dużo niejasności, ale na razie nie może o nich mówić.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24