Projekt nowelizacji kilku ustaw (o policji, poszczególnych służbach specjalnych) trafił do Sejmu jako poselski, a nie rządowy. Taki status pozwala na ominięcie długotrwałego etapu konsultacji międzyresortowych. A rząd działa w tym przypadku pod presją czasu.
Wyrok Trybunału
Graniczną datą, do której muszą wejść w życie nowe rozwiązania ustawowe, jest 7 lutego 2016 roku. Do tego czasu ma bowiem zostać wykonany wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał dużą część uprawnień do ingerowania w nasze życie policji i służb za niezgodne z konstytucją.
- Jeśli parlament nie uchwali nowej ustawy, to 7 lutego 2016 oślepniemy, ogłuchniemy. Będziemy bezradni wobec pospolitych przestępców, ale także terrorystów - tak szefowie służb specjalnych komentowali wyrok, który zapadł przed 17 miesiącami.
Sędziowie Trybunału dali rządowi maksymalnie długi czas na poprawę istniejących rozwiązań, bo aż półtora roku. Rządowi PO-PSL nie udało się tego zrobić. Swój projekt ustawy zgłosili posłowie PO, ale przepadł latem tego roku w Sejmie. Teraz niemal powielili go posłowie PiS, choć jeszcze latem byli przeciwni proponowanym rozwiązaniom.
Zgodne z Konstytucją?
- Ustawę z dużym prawdopodobieństwem uchyliłby Trybunał, ale tym już, zdaje się, nie musimy się przejmować - mówi tvn24.pl jeden z parlamentarzystów.
Dziś prezydent Andrzej Duda podpisał nową ustawę o Trybunale. Wprowadza ona mechanizm, zgodnie z którym sędziowie będą się zajmować sprawami zgodnie z datą ich wpływu. To oznacza, że przyjrzą się przepisom tej nowelizacji najwcześniej za kilkadziesiąt miesięcy.
Internet na podsłuchu
Projekt gwarantuje policji i służbom szeroki dostęp do naszych rozmów telefonicznych, a także całej komunikacji prowadzonej "za pomocą sieci telekomunikacyjnych". Aby jednak rozpocząć nagrywanie naszych rozmów, tak policja, jak i służby musiałyby wcześniej uzyskać zgodę sądu. Tak samo w przypadku nagrań wideo z ukrytych, mikroskopijnych kamer instalowanych np. w samochodach osób, którymi zainteresują się służby. Dotyczy to również “podsłuchiwania” naszych komputerów czy konsol do gier.
Nowością jest, że wprowadzony został maksymalny czas stosowania takich podsłuchów - na wniosek Komendanta Głównego Policji będzie on mógł potrwać do 18 miesięcy.
Wbrew opiniom niektórych prawników i organizacji pozarządowych nie są to nowe uprawnienia. Obowiązujące jeszcze zapisy dają nawet szersze możliwości i w przypadku ustawy o policji mówią, że “w uzasadnionych przypadkach (...) sąd okręgowy na wniosek Komendanta Głównego Policji, po uzyskaniu pisemnej zgody Prokuratora Generalnego, może wydać postanowienie o kontroli operacyjnej na czas oznaczony również po upływie okresów o których mowa w ust. 8”. To oznacza, że aktualnie czas stosowania podsłuchów i podglądów mógł trwać bez końca.
Tajemnice zawodowe
Projekt PiS stara się uporządkować również sytuacje, gdy służby podsłuchują rozmowy adwokatów, radców prawnych, lekarzy, a także dziennikarzy i duchownych - czyli tych grup zawodowych, które mają ustawowo gwarantowaną tajemnicę zawodową.
Autorzy wprowadzają nowy mechanizm: takie rozmowy i filmy zostaną przekazane prokuratorowi. Ten zaś ma obowiązek “niezwłocznie” je przekazać do sądu, który podejmie decyzję, czy te materiały będzie można wykorzystać w prowadzonym śledztwie. Sąd będzie mógł zarządzić, by podsłuchane rozmowy np. mecenasa ze swoim klientem zostały zniszczone.
To o tyle nowe rozwiązanie, że dotąd w całej procedurze policja i służby nie musiały przekazywać takich nagrań prokuratorom. Organizacje pozarządowe wskazują, że w ten sposób powiększa się grono osób i instytucji (o prokuraturę), które zapoznają się z tajemnicą zawodową. Niektórzy z prawników wskazują również na niejasno formułowane zapisy. Bo nakazują one niszczenie takich materiałów w postępowaniu karnym - ale nie każą niszczyć ich w przypadku, gdy nie ma śledztwa, a swoje działania prowadzą służby w fazie działań czysto operacyjnych. Czyli materiały z rozmów adwokatów z klientami, lekarzy ze swoimi pacjentami mogłyby pozostać w samej policji i służbach.
Dane z komórek
Projekt zezwala funkcjonariuszom na szerokie sięganie po tzw. “dane telekomunikacyjne”. Chodzi np. o ściąganie billingów, które pozwalają na precyzyjne odtworzenie: z kim, gdzie, kiedy, jak długo rozmawiamy przez telefon, a nawet gdzie dokładnie przebywamy w ciągu dnia i nocy. Policja i służby dysponują nowoczesnymi programami, które umożliwiają wyciągnięcie wniosków (z samych billingów), czy i z kim zdradzamy żonę lub męża. Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu uznał, że ściąganie takich danych powinno być również poddane kontroli - sądowej lub organu niezależnego od policji, służb.
Projekt PiS wprowadza rozwiązanie, które polega na tym, że Komendant Główny Policji i szefowie służb będą co pół roku wysyłać do sądów sprawozdanie, jak ściągały i wykorzystywały takie dane.Jednak można wątpić, aby był to realny mechanizm kontroli służb. Dziś sądy kontrolują bowiem włączanie około 10 tysięcy podsłuchów w ciągu roku. Nie jest fizycznie możliwe, aby skontrolowały, dlaczego policja i służby 3 miliony razy sięgały pod "dane telekomunikacyjne".
Co na to Trybunał?
Jeśli Sejm nie uchwali nowych przepisów do 7 lutego, to policja i służby nie będą miały narzędzi do pracy. Czy ten projekt jest zgodny z konstytucją, może ocenić jedynie Trybunał Konstytucyjny. Jednak według nowelizacji ustawy o TK autorstwa PiS Trybunał będzie rozpoznawać sprawy zgodnie z kolejnością wpływania wniosków. Nowelizacją ustawy o policji i służbach specjalnych mógłby się więc zająć nawet za kilkadziesiąt miesięcy.
- To fortel PiS, który pozwala działać policji i służbom bez zmian. Ale akurat nie wprowadza on żadnych nowych ograniczeń swobód obywatelskich wobec tego, co się działo przez ostatnie kilkanaście lat - komentuje w rozmowie z tvn24.pl jeden z polityków Platformy Obywatelskiej.
Poczta, bilingi i służby
Autor: Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl