Śledczy wciąż badają, co naprawdę wydarzyło się w domu Krzysztofa Olewnika. Jak podaje "Wprost", być może zabito w nim bądź raniono dziewczynę Artura Rechula, jednego ze skazanych za porwanie Olewnika. To jedna z hipotez CBŚ.
Artur Rechul pięć lat temu sam zgłosił się na policję i przyznał do udziału w porwaniu Krzysztofa Olewnika. Aby uwiarygodnić swoje zeznania, bardzo szczegółowo zrelacjonował przebieg zdarzenia. Tymczasem, jak pisze "Wprost", w trakcie wizji lokalnej w domu Olewnika w marcu br. gangster zachowywał się, jakby był na miejscu porwania po raz pierwszy.
Gangster odegrał rolę?
Jeden ze śledczych w rozmowie z tygodnikiem powiedział, że Rechul zwyczajnie odegrał swoją rolę.
"Według informacji operacyjnej w domu doszło do jakiegoś tragicznego zdarzenia. Padł strzał. Kogoś zabito lub raniono. Mamy wytypowaną osobę. To jest kobieta" - mówi śledczy cytowany przez "Wprost". Być może była nią dziewczyna Rechula, która, jak wskazuje śledczy, "zapadła się pod ziemię. Niby wyjechała za granicę" - czytamy w artykule. Jak przypomina "Wprost", o zabójstwie kobiety w domu Krzysztofa Olewnika mówi się od dawna. W medialnych spekulacjach pojawiła się wcześniej wersja, że miała nią być ukraińska prostytutka.
Autor: dp//gak / Źródło: Wprost
Źródło zdjęcia głównego: tvn24