Biuro Ochrony Rządu do likwidacji po wypadku premier Beaty Szydło. W jego miejsce ma powstać nowa formacja o roboczej nazwie Narodowa Służba Ochrony. Zmiana szyldu nie wystarczy, jeśli nie zmieni się też podejście polityków do funkcjonariuszy, którzy ich ochraniają i zasad, które w związku z tym muszą być przestrzegane. To problem nie tylko obecnej ekipy rządzącej, choć faktem jest, że takiej serii wypadków jak w ostatnim roku w długiej historii BOR jeszcze nie było. W czym problem? Materiał "Czarno na białym".
Tylko przez ostatnie półtora roku w BOR wymieniono 12 najważniejszych osób. - Wymieniono całe kierownictwo, szefów wydziałów, i część kierowców odeszła, bo musiała odejść - powiedział w rozmowie z TVN24 były wysoki rangą oficer BOR, który pragnie zachować anonimowość. - Tak nie było nigdy. Trzon tego biura, kadra decyzyjna przygotowująca wszystkie operacje ochronne, przedsięwzięcia ochronne, itd., to wszystko zostawało, bo na tym się ta formacja opiera.
Zdaniem oficera, Biuro "zrobiło się takie bardziej polityczne". Jak stwierdził, z pracy - często z błahych powodów - wyrzucano kierowników, dowódców zmiany. Według jego relacji zwolnienia podyktowane bywały także tym, że ktoś nie spodobał się któremuś z polityków.
Na miejsce zwolnionych funkcjonariuszy BOR przyszli inni, często bez doświadczenia. - Nie może być takich sytuacji, że ludzie, którzy są nieprzygotowani do pełnienia funkcji znacznie wyższych, nagle na te funkcje są wyznaczani - powiedział płk Robert Decyk, funkcjonariusz BOR w latach 1995-2005, były zastępca szefa BOR.
Pawlikowski przychodzi i odchodzi
Gen. bryg. Andrzej Pawlikowski na stanowisko szefa BOR wrócił w grudniu 2015 roku z emerytury. Dostał nominację generalską od prezydenta Andrzeja Dudy. Zostanie zapamiętany jako osoba odpowiedzialna za sukcesy tej służby - jak szczyt NATO w Warszawie czy Światowe Dni Młodzieży. Jego karierę pogrzebała jednak seria wypadków z udziałem najważniejszych osób w państwie. - Nie przypominam sobie, żeby w ciągu roku było aż tyle takich sytuacji, a w ogóle z osobami typu premier, prezydent nie przypominam takich sytuacji - powiedział w rozmowie z TVN24 oficer BOR.
Pod koniec stycznia gen. Pawlikowski złożył dymisję tłumaczoną m.in. względami zdrowotnymi, został odwołany ze stanowiska.
Funkcjonariusze i byli funkcjonariusze BOR, z którymi rozmawiał reporter TVN24, twierdzą, że po Pawlikowskim zostanie atmosfera podejrzliwości i zbierania haków na kolegów. Słyszymy od nich, że nagradzał, straszył karami. - Żeby po prostu ta dyscyplina była jeszcze większa, bo bardziej będziesz stał na baczność. Jak to się u nas mówiło: poślady będą bardziej spięte - tłumaczył nasz rozmówca.
"Jak obetrze samochód, wyląduje 'na winklu'"
Na niedawnej konferencji prasowej szefowie MSWiA przekonywali, że liczba kolizji z udziałem samochodów BOR jest co roku taka sama. Eksperci są jednak zdania, że nigdy nie dochodziło do aż tylu incydentów w sytuacji, kiedy osoba ochraniana była na pokładzie uszkodzonego samochodu.
Inny problem to odpowiedzialność majątkowa kierowców. Średnia pensja w BOR to ok. 3,5 tys. złotych netto. Jak się okazuje, kierowca jednorazowo może stracić nawet trzy takie pensje. Jeden z funkcjonariuszy powiedział anonimowo reporterowi TVN24, że BOR-owcy sami ubezpieczają się na wypadek nałożenia na nich takiej kary.
Te rygorystyczne zasady obowiązują także w czasie szkoleń BOR z ekstremalnej jazdy. - Po to jest to szkolenie, żeby się na nim uczyć, a nie mieć wbite w głowę, że - nie daj Boże - w coś wjadę, wywrócę się na bok, i odpowiedzialność materialna - wyjaśnił były oficer BOR.
Pytany o wypadek premier Beaty Szydło, twierdzi, że kierowca najprawdopodobniej "bał się obetrzeć" limuzynę o seicento i skierował ją w lewo, ale "miał za krótki czas reakcji, żeby ominąć drzewo". - I to jest efekt - podkreślił.
- Jedzie się nie w komforcie psychicznym, że ktoś mnie będzie bronił, tylko jadę: mój Boże, żeby nic się nie stało, bo inaczej zabiorą mi premię, wyląduję na szlabanie. Będę szlaban otwierał, a nie jeździł samochodem - wyjaśniał inny oficer.
Inny były funkcjonariusz potwierdził: - Jak obetrze samochód, wyląduje "na winklu", czyli pójdzie gdzieś na szlaban, będzie miał jakąś karę. Przedtem to było tak, że kierowca jakoś mógł się ze swoich czynów wytłumaczyć i to było akceptowane przez kierownictwo. W tej chwili jeśli popełnił błąd, jest źle, jest be, jest koniec.
BOR ma zniknąć
Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński zapowiedział, że BOR zostanie zlikwidowane. W jego miejsce powołana zostanie nowa instytucja o roboczej nazwie Narodowa Służba Ochrony, która byłaby podległa bezpośrednio premierowi, a nie szefowi MSWiA, zyskałaby nowe uprawnienia operacyjno-rozpoznawcze i byłaby liczniejsza.
Zdaniem BOR-owców, to tylko pretekst do weryfikacji oficerów. - To, co powiedział minister Zieliński, to nic innego tylko likwidacja tej formacji - mówił były wysoki rangą oficer BOR. - Wszystkich trzeba zwolnić i na nowo przyjąć, a przyjmuje się tych, którymi się odpowiada - dodał.
Po dymisji gen. bryg. Andrzeja Pawlikowskiego obowiązki szefa BOR pełni zastępca płk Tomasz Kędzierski. Nie wiadomo, czy to on stanie na czele nowej formacji. - Kędzierski jeździł z matką Kaczyńskich - zauważył rozmówca TVN24. - Będzie pan na miejscu pana Kaczyńskiego. Kogo pan weźmie? Tego, kogo pan zna - stwierdził.
Inny były oficer BOR przyznał, że Kędzierski to dobry funkcjonariusz, ale "nigdy nie kierował żadną komórką organizacyjną".
Autor: pk//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: BOR.GOV.PL | Jakub Gruca