"Ludzie Solidarności sami się rozjeżdżają", "sami zadeptujemy nasze narodowe symbole", "politycy wylewają na głowy swoich kolegów pomyje i słowami biją ich mocniej niż Andrzej Gołota" - tak goście "Kawy na ławę" podsumowali ostatni tydzień w polskiej polityce. I co? - Koniec z tym. Panowie, zlitujcie się nad Polską - apelował były marszałek Sejmu Marek Jurek.
Z jednej strony ostre słowa obrońców Lecha Wałęsy o tym, że obrażający go dziś ludzie to "karły moralne", z drugiej - oskarżenia szefa PiS rzucane pod adresem Stefana Niesiołowskiego o "sypanie kolegów". Na deser odmowa wszczęcia śledztwa przeciwko Januszowi Palikotowi za stwierdzenie, że "uważa prezydenta za chama". Tak wyglądał ostatni tydzień w polskiej polityce. Czy jest jakaś, choćby wątła, nadzieja, że język polskiej debaty politycznej choć trochę się zmieni?
"Posłowie PO wylewają pomyje obelg"
Goście Bogdana Rymanowskiego z "Kawie na ławę" byli zgodni, że poziom tej debaty jest mizerny, ale szanse na jego zmianę są minimalne, bo problem jest jeden: czyj język jest ostrzejszy i kto pierwszy powinien z niego zrezygnować...
To pytanie pojawiło się na przykład w kontekście dyskusji, czy Jarosław Kaczyński przesadził, krzycząc z sejmowej mównicy pod adresem stefana Niesiołowskiego, że "sypał swoich kolegów". - Debata parlamentarna rządzi się swoimi prawami. Prezes PiS cytował książkę. Ja jestem oburzony tym, że politycy PO, którzy dziś bez przerwy obrażają swoich politycznych przeciwników, robią wielką aferę z polemiki i wylewają kubeł obelg na innych. Nawet w tym programie żadna z wypowiedzi Stefana Niesiołowskiego bez tego nie przeszła - mówił minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński.
Jego zdaniem w Polsce mamy do czynienia z "podwójnymi standardami" w ocenie zachowań polityków PO i PiS. - Janusz Palikot przekracza na przykład wszelkie normy. Obraża prezydenta i robi to świadomie. On wygina granice debaty politycznej do rynsztoka - i to z przyzwoleniem swojej partii - oceniał Kamiński.
"Nie chcę znać Kaczyńskiego"
- No pięknie, pięknie - kręcił głową Stefan Niesiołowski. - Nie chciałbym o tej "swojej" sprawie już mówić, ale OK. Każdemu można coś zarzucać, krytykować, ale nie kłamać. A Jarosław Kaczyński kłamał. W tej książce, którą on pokazywał, nie ma żadnych dowodów, że byłem donosicielem. Całe moje zeznanie to była desperacka próba obrony "Ruchu" i kolegów. Ja nie chcę widzieć Kaczyńskiego, nie chcę podawać mu ręki, nie chcę go znać. To jest podły, mały człowiek - odpowiadał.
Wymianę zdań podsumowywał były poseł PiS Marek Jurek: - Apeluję do polityków: panowie zlitujcie się nad Polską. To kolejna afera wyzwisk, która budzi coraz większe obrzydzenie Polaków - oceniał. W ton jego wypowiedzi wpisali się Jerzy Wenderlich i Eugeniusz Kłopotek. Poseł SLD zaznaczył jednak, że, choć wypowiedzi Stefana Niesiołowskiego na ogół są mocne i barwne, to jednak Jarosław Kaczyński w tej konkretnej sprawie - jeśli idzie o poziom języka - spadł "o siedem pięter niżej". - Te ciosy były silniejsze niż ciosy Andrzeja Gołoty - mówił poseł. Przyznał jednak, że politycy sprowadzając dyskusję do takiego poziomu, szkodzą Polsce.
Kłopotek: "Solidarność" sama się rozjeżdża
Jako przykład Wenderlich podał atmosferę w jakiej toczy się spór między zwolennikami i przeciwnikami Lecha Wałęsy: - Te podłości wypowiadane pod jego adresem mają znaczenie dużo szersze niż tylko to, że go obrażają. Sami zadeptujemy bowiem nasze symbole historyczne - przekonywał.
- Przestańmy w końcu rozjeżdżać "Solidarność". Ci ludzie sami siebie wyniszczają. Zajmijmy się wreszcie ważniejszymi sprawami - wtórował mu Kłopotek. Poseł PSL przyznał jednak, że słowa koalicyjnego kolegi Radosław Sikorskiego, który nazwał "karłami moralnymi" krytykantów byłego prezydenta, też mu się nie podobały: - Pociągnął za mocno i za daleko - podkreślał.
- Język Sikorskiego jest mało dyplomatyczny jak na ministra spraw zagranicznych. A te słowa świadczyły o próbie zakrzyczenia tych, którzy poszukują prawdy - twierdził Kamiński.
Ale Niesiołowski pod słowami Sikorskiego "by się podpisał", bo "prawdę wolno badać, ale nie wolno opluwać Wałęsy, że to agent, szpicel i donosiciel oraz fałszować historii". - Powiedział po prostu banalną prawdę - stwierdził wicemarszałek.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24