Jeśli PiS wygra wybory, powinien mieć szansę na stworzenie rządu, nawet jeśli miałby to być rząd mniejszościowy - ocenił w "Faktach po Faktach" były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Jego zdaniem - z uwagi na szacunek dla woli wyborców - byłoby to lepsze rozwiązanie, niż stworzenie przez pozostałe ugrupowania koalicji przeciwnej partii Jarosława Kaczyńskiego.
Cimoszewicz był pytany m.in. o możliwe scenariusze po październikowych wyborach parlamentarnych. Jednym z nich może być sytuacja, w której PiS wygrywa wybory, nie zdobywając jednak tylu mandatów by samodzielnie rządzić i nie odnajdując w nowym Sejmie koalicjanta.
Były premier ocenił, że w takiej sytuacji to nadal PiS powinien mieć szansę na stworzenie rządu mniejszościowego "przez szacunek dla demokracji, zasad i największej grupy wyborców, którzy poparli tę partię".
- Szwecja ma taki rząd, Norwegia miała przez całe dziesięciolecia - tłumaczył Cimoszewicz. W jego ocenie takie rozwiązanie byłoby lepsze, niż tworzenie "na siłę" koalicji przeciwnej PiS-owi.
- Przeżylibyśmy prawdopodobnie interesujący eksperyment polegający na tym, że z jednej strony uszanowana byłaby wola największej grupy wyborców, a z drugiej strony reprezentanci tej grupy byliby zmuszeni do szukania kompromisu z przynajmniej częścią reszty sceny politycznej - dodał senator. Powiedział, że gdyby taka formuła rządów nie interesowała PiS-u, "to już jest ich problem".
"Wezmę udział w konwencji"
Były premier tłumaczył też, że wyznaczenie Barbary Nowackiej do roli premiera, w razie wygranej Zjednoczonej Lewicy, ma uchronić całą tę formację wyborczą przed całkowitym zniknięciem z parlamentu. - To jest zadanie trudne, ale zasługujące na pozytywną ocenę - uznał Cimoszewicz.
Nie wykluczył jednak, że wyborcy 25 października "wytną" lewicę z Sejmu - Sondaże pokazywały najczęściej, że to (poparcie dla Zjednoczonej Lewicy - red.) było w okolicach 8 proc. - komentował były premier. Tymczasem 8 proc. to minimalne poparcie, jakie zgodnie z ordynacją wyborczą musi uzyskać każda koalicja - w tym Zjednoczona Lewica - by wejść do Sejmu.
Cimoszewicz uważa, że wybór Nowackiej do roli kandydatki na premiera, był dobrą decyzją. - Jest osobą lubianą, szanowaną, wydaje mi się, że w pełni na to zasługuje - przekonywał Cimoszewicz. Jego zdaniem jest ona "autentyczną społeczniczką", która od lat walczy m.in. o prawa kobiet - To nadaje jej wiarygodności - dodał.
Senator zapowiedział też, że w niedzielę weźmie udział w konwencji Zjednoczonej Lewicy, na której oficjalnie ma zostać zaprezentowana kandydatura Nowackiej.
"Byłby to obiektywny sojusznik"
Cimoszewicz, który w przeszłości był m.in. także ministrem spraw zagranicznych, skomentował też rozpoczętą niedawno rosyjską ofensywę lotniczą przeciwko rebeliantom walczącym w Syrii z wojskami Baszara el-Asada. Jego zdaniem Zachód powinien rozważyć współpracę z Władimirem Putinem w zakończeniu trwającej tam wojny domowej, jeżeli okazałoby się, że rosyjski prezydent jest rzeczywiście zainteresowany walką z działającym w Syrii Państwem Islamskim.
- To będzie bardzo trudne dla wielu przywódców Zachodu, w tym Stanów Zjednoczonych. Byłby to jednak obiektywny sojusznik w zwalczeniu chyba najpoważniejszego zagrożenia dla bezpieczeństwa międzynarodowego - przekonywał Cimoszewicz.
Dodał, że jeśli Moskwa stanie się sojusznikiem Zachodu w ramach działań w Syrii, to Rosja wzmocni swoją pozycję nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale także na całej arenie międzynarodowej.
- I wtedy to może pośrednio zacząć dotyczyć także Polski, bo od naszego stanowiska np. w kwestii przedłużania sankcji wobec Rosji, może wiele zależeć - dodał były szef polskiej dyplomacji.
Autor: ts/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24